Minął tydzień i Harry widział, że Ginny wciąż czuje się równie niezręcznie jak w dniu, gdy po raz pierwszy odkryła, że potrafi rozmawiać z wężami. Właściwie z każdym dniem było coraz gorzej, ale podejrzewał, że wynikało to z jej wychowania w czarodziejskim świecie, gdzie takie rzeczy kojarzono ze złem.
Któregoś dnia złapał ją po obiedzie i przekonał, żeby poszła z nim na spacer po kolacji. Miał pewien pomysł, ale nie do końca wiedział, jak ją do niego przekonać. Mogła to uznać za głupotę.
Harry wziął na kolację swoją pelerynę. Gdy jedli budyń, złapał spojrzenie Ginny. Skinął ku drzwiom i oboje wstali. Na zewnątrz ruszyli w milczeniu w stronę jeziora. Dotarli do brzegu i Harry obrócił się do niej.
- Wiem przez co przechodzisz.
Ginny jedynie uniosła brew.
- Ale nie jestem mrocznym czarodziejem, a ty nie jesteś mroczną czarodziejką - kontynuował. - Nic co cię spotkało nie jest twoją winą.
Uniosła drugą brew.
- Widzę, że cię to gnębi - nie poddawał się. - I wierz mi, czułem się tak samo, ale...
- Harry - przerwała mu - do czego zmierzasz?
Z Harry'ego uszło powietrze. Wepchnął ręce do kieszeni. Lekko wzruszył ramionami.
- Chcę tylko powiedzieć, że on jest też we mnie. Wiem jak się czujesz.
- Czuję się brudna - wyznała nagle
- Ja też.
- Jakbym była... skażona.
- Ja też.
- Wściekła. Wykorzystana. Jak tykająca bomba zegarowa, mogąca w każdej chwili eksplodować.
- Ja też. Wiem. I rozumiem, ale nie sądzę, żeby miało to się stać.
Ginny spojrzała na jezioro.
- A co jeśli jest go we mnie za dużo? - spytała ledwo słyszalnym głosem. - Co jeśli nie zostało mnie wystarczająco dużo i on znowu przejmie kontrolę?
Harry potrząsnął przecząco głową.
- To się nie zdarzy. Jesteś na to za silna. Słuchaj, Ginny... - ujął ją za ramiona i obrócił twarzą do siebie - chodzi o to, że przekazał ci część swoich mocy. To był przypadek i gdyby chciał ci w ten sposób zrobić jakąś krzywdę, przekazałby znacznie więcej.
- Nie rozumiesz - zaoponowała cicho. - Ja go ciągle czasami czuję. To więcej niż przekazanie mocy. On wciąż jest we mnie.
Harry pokiwał głową z zaciśniętymi ustami.
- Wiem - odpowiedział. - Wierz mi, świetnie to wiem. I uważam, że zawsze tak będzie, póki on na dobre nie zniknie - machnął ręką w stronę jeziora. - On wciąż gdzieś tam jest. Kupuje sobie czas.
- To co zrobimy?
- Wiesz - spojrzał na nią - pomyślałem sobie, że fajnie by było nauczyć się naprawdę mówić w języku węży.
- Co? - spojrzała na niego wstrząśnięta.
- Nasz własny sekretny język - przypomniał jej nieco zażenowany. - Pomyślałem, że może poćwiczymy rozmawianie w tym języku, aż będziemy w tym biegli.
- To... - przerwała i spojrzała na niego badawczo. - To mogłoby być w porządku - przyznała powoli. - Ale tylko między nami, prawda? Nikt nie musi wiedzieć?
- Nikt - zapewnił.
- To jak zaczniemy?
- Może spróbuj udawać, że jestem wężem i coś powiedz.
Ginny wpatrywała się w niego kilka minut, potem zaczęła mówić. Dopiero po pewnym czasie zorientował się, że mówi w języku węży. Musiał się naprawdę skupić, by usłyszeć syczenie, bo to co rejestrował jego mózg brzmiało:
- Nazywam się Ginny Weasley. Mam sześciu nadopiekuńczych braci palantów i jestem uczennicą w Hogwarcie.
Harry uśmiechnął się.
- Dziwne.
- Twoja kolej - zachęciła go.
- Nazywam się Harry Potter. Nie mam braci, ale za to mam uroczą sowę i krewnych, którzy są najgłupszymi mugolami na świecie.
- Dziwne - zgodziła się Ginny. - Przez większość czasu nawet nie zorientowałam się, że mówisz w języku węży.
- Wiem, będziemy musieli nad tym naprawdę popracować.
CZYTASZ
Potrzeba / Harry Potter [ZAKOŃCZONE]
FanfictionNiektóre głębokie blizny pozostają niewidoczne. Harry i Ginny zaprzyjaźniają się po wydarzeniach w Komnacie Tajemnic. Czy będą potrafili sobie pomóc? A może mrok, którym Voldemort skaził ich dusze rozdzieli ich na zawsze?Tłumaczenie z angielskiego.