Rozdział 54

542 39 4
                                    

Piątoroczniacy nie mieli zbyt wiele czasu, żeby zastawiać się nad nagłą nieobecnością Dumbledore'a i Umbridge na stanowisku dyrektorki Hogwartu. Musieli poświęcić się nauce do SUM-ów. Harry, Ron i Hermiona zarwali mnóstwo nocek, powtarzając materiał w pokoju wspólnym. Biorąc pod uwagę, że Harry wciąż miał koszmary, spał bardzo mało.

Ginny szybko się zorientowała i czasem kiedy Harry docierał chwiejnie do łóżka po długich godzinach spędzonych na nauce, znajdował tam swoją śpiącą przyjaciółkę. Zawsze był z tego zadowolony i szybko przebierał się w piżamę, by z wdzięcznością położyć się koło niej. Harry był zdumiony o ile lepiej spało mu się w jej obecności. Ginny odpierała koszmary, więc kiedy nadszedł tydzień SUM-ów, czuł się wypoczęty.

Przez cały dzień Ginny czuła głębokie poczucie winy. To był ostatni dzień SUM-ów, a ona nie spędziła nocy w łóżku Harry'ego, który na śniadaniu wyglądał okropnie. Nie miała pojęcia czemu spanie z nim sprawiało, że oboje nie mają koszmarów, ale nie zamierzała narzekać. Zeszłej nocy po prostu zasnęła we własnym łóżku i nie obudziła się, żeby pójść do Harry'ego. Uśmiechnął się do niej rano i powiedział jej, że wszystko u niego w porządku, ale ona wiedziała lepiej.

Zjadła kolację z Colinem i spędziła wieczór czytając książkę w pokoju wspólnym Gryffindoru. Właśnie gdy dochodziła do punktu kulminacyjnego, usłyszała hałas na zewnątrz, więc podeszła do okna, by wyjrzeć na dwór.

Colin gwałtownie uniósł głowę, słysząc jak nagle wciąga powietrze.

- Co jest?

- To Umbridge! - westchnęła Ginny. - Przyszła po Hagrida... Och! Ogłuszyli McGonagall! Obrzydliwe skurwiele!

Kilka minut później przez dziurę za portretem wpadli Ron i Hermiona, a między nimi szedł Harry, z którego twarzy odpłynęła niemal cała krew.

- Co się stało? - spytała zaniepokojona Ginny.

- Syriusz - wydusił Harry. - Wi... widziałem to w głowie Voldemorta. Ma Syriusza w Ministerstwie. Zabije go!

Nie wyjaśniał dalej, tylko popędził do schodów i wbiegł na górę. Ginny popatrzyła na Rona i Hermionę.

- Gdzie on polazł?

Harry wyglądała na zmartwioną.

- A co jeśli to jakaś sztuczka? Co jeśli Voldemort wykorzystuje tę więź, żeby zwabić Harry'ego w pułapkę?

Ginny otworzyła usta, żeby zaoponować, ale jakiś cichutki głos w jej głowie nalegał, że Hermiona może mieć rację.

- A co z Syriuszem? - spytała. - Próbował się z nim skontaktować?

Ron krótko skinął głową.

- Chcemy zakraść się do kominka Umbridge i wywołać przez Fiuu Grimmauld Place.

- Pomogę - zaoferowała natychmiast.

Harry zbiegł po schodach razem z Nevillem.

- Pomogę wam - rzekł stanowczo Neville. Ginny pomyślała, że pewnie kłócili się o to z Harrym na górze.

Harry trzymał pelerynę-niewidkę i Mapę Huncwotów, które leciały mu przez ręce.

- Idę sam - oznajmił im wszystkim. - Nie ma potrzeby, żebyście wszyscy wpadli w tarapaty.

- Żebyś się, kurde, nie zdziwił - odparła ostro Ginny. - Siedzimy w tym razem.

Harry odkrył, że nie miało znaczenia co mówił. I tak wszyscy twardo podążyli za nim do gabinetu Umbridge. Po drodze wpadli na Lunę Lovegood, która również nalegała, że im pomoże.

- Super - wymamrotał Harry. - Może zrobimy imprezę w biurze Umbridge?

Potrzeba / Harry Potter [ZAKOŃCZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz