Rozdział 26

661 47 6
                                    

- Ron, po prostu chodź - powiedział niecierpliwie Harry do swojego przyjaciela. Musiał praktycznie siłą wyciągać Rona i jego okropne szaty z Wieży Gryffindora i przemocą zabrać go aż do Wielkiej Sali. Jak tak dalej pójdzie to się spóźnią, a wtedy Ginny go zamorduje

Ulżyło mu, gdy Ron nieco przyspieszył. Przyszli do Wielkiej Sali dziesięć minut przed czasem. Harry skanował wzrokiem tłum w poszukiwaniu Ginny, ale nie wiedział co będzie na sobie miała. Zauważył pięknie wyglądającą Cho Chang, ale dziewczyna rozmawiała z Cerdikiem Diggorym. Z wysiłkiem zignorował motyle w brzuchu.

Odwrócił się, żeby spytać Rona, czy widział Ginny i niespodziewanie poczuł, że uchodzi z niego całe powietrze, gdy okazało się, że rzeczona dziewczyna stoi tuż przy nim.

Ginny wyglądała... niesamowicie. Harry nie mógł się powstrzymać. Jego oczy powędrowały w dół jej szczupłej figury, a potem z powrotem w górę, gdzie znajdował się ewidentny dowód na to, że jego przyjaciółka staje się kobietą. Miała na sobie ciasno przylegającą złotą szatę, wyszywaną nieco ciemniejszą złotą nitką. Kształt szat eksponował jej ramiona oraz odrobinę dekoltu. Upięła wysoko włosy, a Harry poczuł, że pociąga go jej szyja. Nigdy nie zdawał sobie sprawy ile wdzięku ma ta część jej ciała.

- Widzisz coś ciekawego, Potter? - Ginny uśmiechnęła się do niego figlarnie. Jej oczy błyszczały, a jedną rękę oparła na spowitym w jedwab biodrze.

Harry otworzył usta, by wykrzyczeć „TAK", ale odkrył, że nie jest w stanie wykrztusić słowa. Z jakiegoś powodu Ginny uznała to za niezwykle zabawne. Zarumienił się po czubki uszu, gdy wybuchnęła śmiechem.

- Wody - wykrztusił w końcu - potrzebuję wody.

Roześmiała się jeszcze raz, podeszła do niego i pocałowała go delikatnie w policzek.

- Cieszę się, że ci się podoba - odparła radośnie, robiąc krok w tył. - Czy to znaczy, że dobrze wydałam twoje galeony?

Harry mógł tylko pokiwać głową. Wyciągnął rękę, objął ją w pasie i przyciągnął ją do siebie. Wyglądała na zaskoczoną, ale odprężyła się, kładąc mu jedną dłoń na piersi. Harry nie miał pojęcia co właściwie wyrabia, ale nie mógł się powstrzymać. Przyłożył nos do jej szyi i wciągnął głęboko powietrze. Pachniała niewiarygodnie.

- Czy to też moje galeony? - wymamrotał z ustami przy jej skórze.

- Nie - odparła Ginny, która brzmiała jakby zabrakło jej tchu w piersiach - to tylko ja.

Harry uniósł głowę i pocałował ją delikatnie w policzek.

- Dziękuję, że zgodziłaś się ze mną przyjść - powiedział. Odsunął się lekko i ujrzał rumieniec pokrywający jej policzki. - Ginny Weasley, czyżbyś się rumieniła?

Uderzyła go pięścią w pierś, więc puścił ją, żeby pomasować obolałe miejsce.

- Nie rumieniłaś się z mojego powodu od pierwszego roku - przypomniał jej z szerokim uśmiechem. - To w sumie miłe.

Pogroziła mu ponownie pięścią, ale pojawił się Ron Weasley ze swoją partnerką, Padmą Patil.

- Ostrożnie, bokserze - powiedział, łapiąc ją za nadgarstek. - Nie chcesz chyba zepsuć fryzury Harry'ego. Spędził nad nią wiele godzin.

Ginny uniosła brew.

- Spędził kilka godzin, żeby była w nieładzie?

Ron uśmiechnął się szeroko.

- Ale to artystyczny nieład, nie sądzisz?

Ginny powiodła spojrzeniem po ubraniu Rona.

- Eee... ładne szaty wyjściowe, Ron. Wyglądasz bardzo... oryginalnie.

Potrzeba / Harry Potter [ZAKOŃCZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz