Rozdział 61

541 41 2
                                    

Ginny schowała piłki do quiddictha do szkolnej szopy po zakończeniu pierwszego treningu w nowym sezonie i popędziła do zamku w ulewnym deszczu. Harry czekał na nią oparty swobodnie o ścianę tuż za drzwiami, a jego czarne włosy ociekały wodą.

- Dzięki za pomoc - powiedziała, patrząc na niego spode łba. - Faktycznie, samej poszło mi dużo szybciej.

Harry uśmiechnął się od ucha do ucha.

- Furio, przegrałaś zakład całkowicie uczciwie. To nie moja wina, że nie potrafisz znaleźć znicza nawet gdyby trafił cię w ucho.

Ginny burknęła coś niezrozumiałego, ale szła tuż obok niego. Zaraz wpadła jednak na lepszy pomysł. Przeszła za niego i położyła mu obie ręce na ramionach, żeby go zatrzymać. Kiedy stanął, wskoczyła mu na plecy, oplatając go nogami w pasie, a rękami obejmując za szyję.

- Możesz mi to wynagrodzić odnosząc mnie do pokoju wspólnego - powiedziała z zadowoleniem.

Harry parsknął, ale złapał jej uda i podsunął ją nieco ku górze.

- Aż do pokoju wspólnego? Nie wiem czy mam tyle siły.

Ginny wyciągnęła rękę i z całej siły wykręciła mu sutek. Krzyknął zaskoczony, sięgnął ręką do tyłu i uszczypnął ją w pośladek.

- Dobra, dobra! - pisnęła. - Rozejm.

Harry roześmiał się i ruszył ku Wieży Gryffindora. Ginny przywarła do niego mocniej.

- Czuję się, jakbyśmy nie widzieli się ani razu od początku roku szkolnego - powiedziała z ustami przy jego uchu. - O co tu chodzi?

Harry wzruszył ramionami.

- Chodzisz teraz z Deanem. Nie sądzę, żeby on chciał mnie w pobliżu.

Ginny zesztywniała.

- A co to niby znaczy?

Harry westchnął.

- Ginny, musisz przyznać, że żaden twój chłopak nie będzie w stanie zaakceptować tego... czym jesteśmy.

Ginny chciała odruchowo zaprotestować, ale w głębi ducha zgadzała się z oceną Harry'ego. Wiedziała, że chodzenie z Deanem stworzy barierę między nią i Harrym. Może właśnie dlatego to zrobiła. Ostatnia ich rozmowa na temat relacji między nimi przestraszyła ją bardziej niż była gotowa przyznać.

Przekręciła się trochę, kiedy Harry zaczął się wspinać po schodach.

- Mam zejść? - zażartowała.

- Nie - odpowiedział krótko. - Lubię kiedy przy mnie jesteś.

Serce Ginny zamarło.

- Och, Harry - wyszeptała. Ukryła twarz w jego karku i wzięła głęboki oddech. Co ona narobiła? Kiedy doszli do szczytu schodów poprosiła: - Zatrzymaj się na chwilę.

Harry stanął, a ona ześliznęła się z jego pleców. Kiedy obrócił się do niej, popatrzyła na niego, przygryzając dolną wargę.

- Przepraszam - powiedziała.

Harry zmarszczył brwi.

- Za co?

- Za chodzenie z Deanem?

Harry uśmiechnął się i położył jej dłonie na ramionach.

- Ginny, przecież możesz mieć chłopaka. Wiadomo było, że tak się stanie prędzej czy później.

- Tak, ale to nas zmieniło. Nie chciałam, żeby tak się stało. Zwłaszcza po tym całym moim marudzeniu, kiedy chodziłeś z Cho.

Podszedł do niej bliżej, a jego ręce ześliznęły się z jej ramion i po kręgosłupie przewędrowały na krzyż. Ginny usiłowała powstrzymać dreszcz i odepchnąć od siebie myśl, że ręce Deana nigdy nie wywołały u niej takiej reakcji.

Potrzeba / Harry Potter [ZAKOŃCZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz