Rozdział 97

556 33 6
                                    

W przeciwieństwie do poprzednich bitew, w których Harry mierzył się z czarnoksiężnikiem, Voldemort nie marnował czasu na droczenie się z przeciwnikiem. Kiedy tylko Harry, Ginny, Ron i Hermiona weszli do pokoju, Czarny Pan po prostu uniósł różdżkę i wypalił zaklęcie, sprawiając, że wszyscy musieli zanurkować w poszukiwaniu osłony. Jeśli chciał ich rozdzielić, to mu się udało.

Wkrótce Harry ciskał w Voldemorta wszystkim co mu przyszło do głowy, ale nie sprawiało to specjalnej różnicy. Ich różdżki nie mogły działać przeciwko sobie, więc obaj starali się dosięgnąć przeciwnika klątwą w taki sposób, żeby ich różdżki się nie spotkały. Nie działało to najlepiej i gniew Voldemorta rósł z każdą chwilą. Harry czuł, jak wściekłość wroga atakuje jego świadomość i wkrótce walczył już na dwóch frontach - fizycznym i mentalnym.

Voldemort mógł skupić się wyłącznie na Harrym, bo posłał Nagini na Hermionę i Ginny. Ron miał pełne ręce roboty. Walczył z Rudolfem Lestrange, który podążył za nimi, dysząc z wściekłości po tym, jak matka Rona zabiła jego żonę, Bellatrix.

- Protego! - krzyknął Harry, gdy Voldemort wstrzelił w jego stronę kolejne zaklęcie śmierci. Ich zaklęcia spotkały się w pół drogi i Harry skupił się na odpychaniu zaklęcia wroga za pomocą swojego umysłu. Voldemort warknął i szarpnięciem zerwał połączenie, unikając własnego odbitego zaklęcia.

Harry usłyszał krzyk z lewej strony i z przerażeniem ujrzał, jak Nagini atakuje Hermionę i kąsa ją w ramię. Ginny wrzasnęła coś w języku węży i zestrzeliła gada ze zwiniętej Hermiony różdżką Elwiny Weasley. Wąż uderzył potężnie w ścianę po drugiej stronie pomieszczenia, ale od razu się odwrócił i popędził w stronę Ginny, a jego język raz po raz wysuwał się z pyska, kiedy odchylał głowę, by zaatakować.

Ginny nie zawahała się nawet przez moment, gdy gigantyczny gad pędził w jej stronę z mordem wypisanym w pionowych źrenicach. Bardzo chciała poświęcić kilka sekund, żeby sprawdzić co z Hermioną, ale nie ośmieliła się spuścić Nagini z oczu. Ugięła nogi w pozycji bojowej z wyciągniętą różdżką, ustawiając się między wężem i Hermioną. Zobaczyła kątem oka, że Ron rzuca zaklęcie na Lestrenge'a i usłyszała jak coś chrupnęło, kiedy ciało Śmierciożercy uderzyło w ścianę.

- Ron! Szybko! - krzyknęła Ginny. - Musisz zabrać Hermionę do Świętego Munga!

Ron pędził w ich stronę, ale wielki wąż już niemal do nich dotarł i Ginny nie była pewna, czy jej brat zdąży na czas. Chciała uderzyć, wiedząc, że drugiego ciosu nie zdoła wyprowadzić. Wąż wyczuł krew Hermiony i chciał skończyć robotę. Czuła jego gniew.

- Głupia - syknął Voldemort. - Żaden mąż nie staje między Nagini i jej łupem.

Gad odchylił się i uderzył. Celował w ramię Ginny, ale ta odsunęła się, unikając ociekających jadem kłów i trafiła Nagini zaklęciem tnącym w bok. Wąż zasyczał i odsunął się, chwiejąc się od siły jej zaklęcia.

- Może nie - wydyszała Ginny. Sięgnęła po nóż, który miała schowany w bucie. - Ale ja nie jestem mężem.*

Ginny uniosła nóż nad głowę i zabójczo skutecznie opuściła go, dźgając oszołomionego węża tuż za łbem. Z ogłuszającym okrzykiem przeciągnęła ostrzem, niemal całkowicie odcinając mu głowę. Gad zadrżał po raz ostatni, jego ogon zadygotał, a cielsko osunęło się z gracją na ziemię, niemal zgniatając przy okazji krwawiącą Hermionę.

Ginny odsunęła się, pozostawiając nóż zagłębiony w Nagini i wytarła okrwawione ręce o spodnie.

- Bleee.

Voldemort zamarł w szoku. Powoli na jego twarzy zaczęła malować się coraz większa wściekłość. Korzystając z chwili przerwy, Ron dotarł do swojej siostry i chwycił w ramiona nieruchomą Hermionę. Rzucił ostatnie, przepraszające spojrzenie na Harry'ego i aktywował awaryjny świstoklik, który wcześniej otrzymał od Lupina, jak wszyscy uczestnicy bitwy. Para zawirowała i zniknęła, zostawiając Harry'ego i Ginny samych z Voldemortem.

Potrzeba / Harry Potter [ZAKOŃCZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz