Rozdział 92

746 35 2
                                    

Harry powinien był przewidzieć, co stanie się później. Ale tak bardzo pochłonęła go radość z bycia chłopakiem Ginny, że nie dostrzegł znaków, nie zauważył nadciągającej ciemności.

Ale jak mógł zauważyć ciemność, skoro jego dni wypełniało światło? Budził się u boku Ginny, cały dzień czekał aż się z nią znowu zobaczy i kładł się z nią do łóżka każdego wieczora. Nie mogli się sobą nacieszyć. Nawet w towarzystwie innych ludzi czuli potrzebę ciągłego kontaktu fizycznego. Zaczął się nawet zastanawiać czy może coś było w tej teorii o bratnich duszach.

Tak bardzo zatonęli w sobie, że właściwie ignorowali wszystkich innych. Na szczęście ich przyjaciele czuli raczej rozbawienie niż irytację z tego powodu. Początkowo myślał, że Ron nie będzie zachwycony, że Ginny spędza każdą noc w jego pokoju (nie robili z tego specjalnej tajemnicy), ale że Ron sypiał co noc w pokoju prefekt naczelnej z Hermioną to pewnie nie chciał wyjść na hipokrytę.

Jeśli chodzi o Harry'ego to bycie z Ginny okazało się takie, jak zawsze wyobrażał sobie życie z rodziną. Kochali się, śmiali, kłócili, a potem godzili... Oczywiście, Ron i Hermiona stanowili jego rodzinę od lat, ale związek z Ginny po raz pierwszy dał mu kogoś, kto należał przede wszystkim do niego.

Wkrótce mu to nie wystarczało i Harry odkrył, że pragnie jeszcze więcej. Myśli, które przemykały przez jego głowę, kiedy patrzył na Ginny, najprawdopodobniej śmiertelnie przeraziłyby normalnych chłopaków w jego wieku. Ale Harry wiedział, jak wygląda życie bez niej (te sześć miesięcy, kiedy ze sobą walczyli wciąż wracało w koszmarach), a sama myśl o tym, że nie spędzi z nią reszty życia, przerażała go.

Zanim wyraził swoje myśli, ukrywał je przez tydzień. I jak to miał w zwyczaju, zrobił to w najmniej odpowiednim momencie.

- Patrz na mnie - wydyszał Harry. - Chcę cię widzieć.

Byli w łóżku. Ginny popatrzyła na niego, a on przyglądał się z pożądliwym triumfem jak ona dochodzi. Jej oczy uciekły w tył głowy, choć starała się na niego patrzeć, a jej usta otworzyły się w ekstazie. Cieszył się dźwiękiem jej krzyków, nim sam dotarł na szczyt, a ona trzymała go, gdy dygotał z rozkoszy.

Opadł na nią, a ich ciała splątały się masie spoconych kończyn. Leżał tak kilka chwil, próbując stłumić słowa, które wyrywały się na powierzchnię. Chciały wyskoczyć z najgłębszych zakamarków jego duszy, miejsca, którego tylko Ginny kiedykolwiek była w stanie dotknąć.

Harry uniósł głowę, którą opierał na jej ramieniu i drżącą dłonią odgarną kosmyki włosów przyklejone do jej pokrytych potem skroni. Patrzył na nią, a jego spojrzenie wwiercało się w jej oczy. Mógł powiedzieć to, co chciał na milion najwymyślniejszych sposobów. Mógł jej wyznać, że jej miłość sprawiała, że czuł się silniejszy niż smok i większy niż Hagrid. Kurczę, mógł nawet zagrać biednego sierotę i powiedzieć, że póki go nie pokochała, nie sądził, by czekało coś na niego po 17 urodzinach. Mógł powiedzieć, że za każdym razem kiedy byli razem, tak jak teraz, przejmowała coraz większą część jego duszy.

Ale nie sądził, żeby doceniła takie sentymentalne teksty, więc jedynie spojrzał jej w oczy i powiedział:

- Wyjdź za mnie.

Ginny zamarła. Jej oczy rozszerzyły się i przypomniała Harry'emu przerażonego królika.

- Co... co powiedziałeś?

Harry zsunął się z niej i usiadł obok po turecku z pościelą owiniętą wokół pasa. Przeciągnął nerwowo dłonią po włosach.

- Poprosiłem cię, żebyś za mnie wyszła.

Potrzeba / Harry Potter [ZAKOŃCZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz