Rozdział 37

528 45 8
                                    

Harry właśnie wsuwał tradycyjne śniadanie Weasleyów, składające się z kiełbasek, jajecznicy i herbaty, kiedy Ginny chwiejnie zasiadła za kuchennym stołem, najwyraźniej wciąż nie do końca obudzona. Pani Weasley przywitała ją radośnie, ale ona tylko odburknęła coś w odpowiedzi i zajęła miejsce obok Harry'ego. Podparła głowę na łokciach i niemal zasnęła w misce owsianki, którą postawiła przed nią pani Weasley.

Harry trącił Rona, który właśnie wpychał sobie do ust dwie kiełbaski na raz.

- Co? - spytał jego przyjaciel. Tyle tylko, że nie tak wyraźnie, bo usta miał pełne jedzenia.

- Nieważne - odparł Harry, unikając z obrzydzeniem wyplutych w jego stronę kawałków jedzenia.

Harry chciał, żeby ktoś poza nim zauważył, jak bardzo Ginny jest wytrącona z równowagi. I to od co najmniej dwóch dni. Spała coraz dłużej, ale kiedy już wstała, wyglądała, jakby nie przespała ani minuty. Stała się marudna i opryskliwa. Poprzedniego dnia nawrzeszczała na Harry'ego, który wziął własną miotłę, by na niej polatać. Najwyraźniej właśnie planowała ją zwędzić. Oczywiście on nawrzeszczał na nią w odpowiedzi, co skończyło się gwałtowną kłótnią pod oknami jej pokoju, nim Harry zrozumiał, że Ginny chyba tak naprawdę nie jest na niego zła, więc jedynie sapnął, odwrócił się i poszedł na klepisko za Norą.

- Co z tobą? - spytał cicho Harry w języku węży. Uznał, że łatwiej będzie wyciągnąć z niej odpowiedzi, jeśli jej rodzina ich nie zrozumie. Nie umknęło jego uwagi, że pani Weasley zesztywniała, gdy to usłyszała. Mamie Ginny nie podobało się, że jej córka mówi w języku węży i nie było to dla nikogo tajemnicą.

- Nic - odparła krótko Ginny. Zamieszała łyżką w owsiance, ale nie zjadła ani odrobiny.

- Ginny - ostrzegł ją.

Rzuciła mu spojrzenie, które mówiło wyraźnie, że przegina, ale i tak odpowiedziała:

- Mam złe sny - wyjaśniła w języku węży. - Są... dziwne. Tom tam jest i robi coś okropnego komuś na kim mi zależy, ale ja nie mam pojęcia kto to jest. Zanim uda mi się zobaczyć twarz, budzę się. Wydają się rzeczywiste i trudno po nich wrócić do spania.

- Możecie przestać - odezwał się nagle Ron. - Włosy mi od tego dęba stają.

Ginny spojrzała na niego lodowato.

- Uprzedzony?

Ron parsknął w sok z dyni.

- Niespecjalnie. Po prostu dziwnie to brzmi.

- Tak samo jak te świńskie odgłosy, które wydajesz podczas jedzenia, a jednak nie zmuszamy cię do jedzenia w chlewie - odgryzła się ze złością.

Ron pokazał jej język, zgarnął z talerza resztę kiełbaski i wstał.

- Idę polatać. Harry, idziesz ze mną?

- Zaraz - odpowiedział Harry. - Jeszcze nie skończyłem jeść.

Kiedy Ron poszedł, Ginny odwróciła krzesło przodem do Harry'ego i położyła nogi na jego kolanach. Harry pisnął, kiedy jej zimna stopa dotknęła jego ramienia.

- Kurczę, Ginny! Dopiero co wstałaś z łóżka, jak możesz mieć takie zimne stopy?

Odłożył widelec i zaczął masować jej stopy obiema dłońmi, starając się rozgrzać je za pomocą tarcia. Uśmiechnęła się i wzięła kawałek kiełbaski z jego talerza.

Harry przesunął jedną dłoń na jej kostkę i masował ją delikatnie, niemal bez udziału świadomości, a drugą ręką kończył jeść śniadanie. Właśnie przełknął ostatni łyk soku z dyni, gdy wleciała sowa z Proroka Codziennego i upuściła gazetę na kolana Ginny. Pani Weasley wrzuciła knuta do sakiewki przy nodze ptaka i zaczęła sprzątać po posiłku.

- Masz najmniejsze palce na świecie - zauważył Harry, nie przestając masować stóp Ginny. Nagle jego przyjaciółka zaczęła dygotać. Spojrzał na nią zaalarmowany. Zaciskała obie dłonie na krawędzi gazety. Z twarzy odpłynęła jej cała krew, a gazeta trzęsła jej się w rękach. Wbijała w nią szeroko otwarte oczy.

- Ginny? Co jest? Co się stało?

- Mi... Michael - wyszeptała drżącym głosem. Spojrzała na Harry'ego ze łzami w oczach. - On... on nie żyje. T... Tom go za... zabił.

Harry rzucił się na gazetę, wyrwał ją jej z rąk i wręczył pani Weasley, która stała obok stołu, zakrywając usta obiema rękami.

- Harry? Harry! - ciałem Ginny targnęły konwulsje, wyglądała, jakby miała zaraz stracić przytomność.

Harry ostawił jej stopy na podłogę i ścignął ją z siedzenia, by posadzić na swoich kolanach. Przytulił ją jak małe dziecko i popatrzył na panią Weasley, która osunęła się na siedzenie po jego drugiej stronie. Czytali wspólnie gazetę, podczas gdy Ginny dygotała w jego ramionach. Voldemort zaatakował Michaela i jego rodzinę w środku nocy. Mroczny Znak nad ich domem odkryli sąsiedzi, którzy wcześniej widzieli błyski zielonego światła. Ministerialni aurorzy potwierdzili, że Michael i jego rodzina padli ofiarą zaklęcia śmierci. Nikt nie wiedział czemu akurat Cornerowie stali się celem, bo Voldemort zostawił w spokoju wszystkich mieszkających w sąsiedztwie czarodziejów.

- Zabił go przeze mnie - załkała Ginny, wtulając twarz w szyję Harry'ego. - Te sny. Tom zabijał Michaela. Harry, on mi wysyłał wizje. Jestem pewna - uniosła głowę, żeby na niego popatrzeć. - Zabił go, bo chodziliśmy ze sobą. On mnie nigdy nie wypuści.

Harry mógł tylko na nią patrzeć. Kiedy z powrotem ukryła twarz w jego szyi, spojrzał bezradnie na panię Weasley, która skinęła głową i wstała, by wysłać listy do pana Weasleya i Dumbledore'a.

Harry z uczuciem pocałował skroń Ginny, jej policzek i mocno przytulił, gdy zaczęła płakać.

- Wszystko będzie dobrze, Gin - powiedział jej na ucho. - Dorwiemy go, słowo. Nie ujdzie mu to na sucho. Obiecuję.

Harry wierzył w każde swoje słowo. Dopadnie Toma Riddle i zatłucze go gołymi rękami.

Potrzeba / Harry Potter [ZAKOŃCZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz