Rozdział 93

611 32 0
                                    

Skradająca się ciemność uderzyła z pełną siłą, biorąc Harry'ego i Ginny z zaskoczenia. Dumbledore zaaranżował niespodziewane wyjście do Hogsmeade, żeby uczniowie mogli świętować zakończenie SUM-ów i owutemów. Większość nastolatków skorzystała z niespodziewanej swobody.

Harry i Ginny szli do czarodziejskiego miasteczka z Ronem, Hermioną, Luną i Nevillem. Cieszyli się sobą i radosnym dniem w towarzystwie przyjaciół i nie zwracali na otoczenie tak bacznej uwagi jak powinni byli, co Harry potem wielokrotnie sobie ze złością wypomni. Być może gdyby zwrócili większą uwagę, wyczuliby panujące napięcie.

Szóstka przyjaciół dotarła do Hogsmeade. Postanowili rozdzielić się i pochodzić po rozmaitych sklepach, a potem spotkać się Pod Trzema Miotłami na piwie kremowym. Ginny i Harry spędzili godzinę w sklepie ze sprzętem do quidditcha, a potem nabyli trochę słodyczy w Miodowym Królestwie. Szli objęci ku granicy wioski, dzieląc się kupioną przez Harry'ego tabliczką czekolady.

Harry patrzył z fascynacją, jak różowy język Ginny zmysłowo zlizał odrobinę czekolady z kącika jej ust. Właśnie miał się schylić i zastąpić jej język swoim własnym, gdy wokół nich rozległy się pyknięcia teleportacji.

Harry usłyszał stłumione wrzaski dobiegające od strony wioski. Uniósł głowę i popatrzył prosto w twarz Lucjusza Malfoya. Mężczyzna stał na ścieżce przed nimi w pełnym stroju Śmierciożercy z maską podciągniętą na czoło, tak że było widać jego twarz.

- Jak słodko - warknął Malfoy, celując w nich różdżką. - Wybrałeś się na randkę, Potter? Szkoda tylko, że z Weasleyem. Chociaż - dodał obrzucając Ginny uważnych spojrzeniem - ta nawet nie wygląda tak źle. Jak na Weasleya.

Harry upuścił czekoladę na ziemię, przesunął Ginny za siebie i wydobył różdżkę. Wszystko jednym płynnym ruchem.

- Zostaw ją w spokoju - rzekł złowrogo.

Malfoy zakląskał językiem.

- Chciałbym móc to zrobić - odparł z udawanym żalem. - Normalnie nie zniżyłbym się do dotykania Weasleya, ale Czarny Pan rozkazał, żebym z nią wrócił - uśmiechnął się do nich paskudnie. - Na pewno to zrozumiesz.

- Nie, kurwa, nie rozumiemy! - warknęła Ginny zza pleców swojego chłopaka. Odsunęła Harry'ego i stanęła u jego boku z wyciągniętą różdżką. - Nie pójdę nigdzie bez walki.

Malfoy skrzywił się w drwiącym uśmiechu.

- To wygląda znajomo - udał zamyślenie. - Ostatnim razem, kiedy tego spróbowaliście, ktoś umarł, prawda? Może teraz sobie to darujemy i pójdziesz bez gadania?

Wskazał różdżką otaczających ich Śmierciożerców.

- Mamy ogromną przewagę liczebną. Nie macie szans. Mój Pan chce dziewczyny i ją dostanie.

Harry wiedział, że do ostatniego tchu będzie walczył, żeby utrzymać Ginny z dala od łap Lucjusza Malfoya i Voldemorta, niezależnie jakie mieli szanse. Zwalczył w sobie instynkt, który nakazywał mu krzyczeć, żeby Ginny uciekała, podczas gdy on zostanie tu i ich zatrzyma. Wiedział, że ona pod żadnym pozorem tego nie zrobi. Nigdy nie uciekłaby od walki, która jej dotyczyła.

Zerknął na nią przelotnie i poczuł przypływ dumy, widząc wyraz jej twarzy. Nie wyglądała na przerażoną. Ścisnęła mocniej różdżkę i wycelowała w zbliżających się powoli Śmierciożerców. Na jej twarzy zastygł wyraz determinacji.

Ginny spojrzała na niego i ich oczy spotkały się przelotnie, jednak zaraz obróciła się z powrotem do okrążającego ją wroga.

- Było warto - powiedziała cicho. - Nieważne co się stanie, bycie z tobą było warte wszystkiego.

Potrzeba / Harry Potter [ZAKOŃCZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz