Rozdział 5 - Ministerstwo

799 55 0
                                    


Harry i Ginny siedzieli w ciemnym korytarzu w podziemiach Ministerstwa Magii. Kiedy Ministerstwo decyduje, że śledztwo będzie tajne, to naprawdę przykłada się do tajności, uznał Harry. Jego przybycie pozostało niezauważone. Cała grupa szybko minęła paskudny posąg w Atrium i weszła do windy, która zawiozła ich na najniższy poziom kompleksu. Dumbledore i pan Weasley byli właśnie przesłuchiwani przez Wizengamot. Obaj powiedzieli, że mają nadzieje, że Harry i Ginny, jako nieletni, ostatecznie nie będą musieli zeznawać. Pan Weasley chciał przemawiać w imieniu Ginny, Dumbledore w imieniu Harry'ego.

Ginny siedziała na drugim końcu ławki i wydawała się nieco zdenerwowana, choć Harry wątpił, by się do tego przyznała. Kiedy pan Weasley powiedział Harry'emu o przesłuchaniu, chłopak spojrzał na Ginny, a żołądek zmienił mu się w bryłę lodu. Czy zmuszą ją, by przypomniała sobie to wszystko? Cały poprzedni dzień próbował się do niej zbliżyć, ale choć faktycznie rozmawiali więcej niż kiedyś, ich dialogi były dość niezręczne. Ginny wydawała się... trzymać dystans. I to nie tylko wobec Harry'ego. Cała rodzina obchodziła ją szerokim łukiem. Harry dostrzegł, że pani Weasley obserwuje córkę wyraźnie zmartwiona, a Fred i George wychodzili ze skóry, by przy Ginny wygłupiać się jeszcze bardziej niż zwykle. Weasleyówna śmiała się i żartowała z nimi, ale gdy przyłapała Harry'ego na spoglądaniu na nią, chłopak dojrzał w jej oczach rezerwę i czujność.

Faktycznie, zirytowało go, że nie wspomniała mu o przesłuchaniu, gdy zapytał ją o przebieg wakacji. Choć wiedział, że nie zasłużył sobie na jej uwagę, czuł, że doświadczenie w Komnacie powinno przynajmniej sprawić, że spróbują zostać przyjaciółmi. Nie rumieniła się więcej, gdy przebywał w pobliżu, ale i nie ułatwiała mu specjalnie nawiązania rozmowy. Westchnął i spróbował jeszcze raz.

- Boisz się? - spytał cicho.

Dalej patrzyła w podłogę i nie był pewien czy usłyszała, póki nie zarejestował odpowiedzi:

- A powinnam?

- Nie - odparł stanowczo Harry. - Dumbledore i twój tata się wszystkim zajmą.

- Wiesz co postanowiłam? - podniosła nagle wzrok i Harry dojrzał w jej oczach coś twardego. Co jest w jej oczach, że zawsze wyrażają tak silne emocje?

- Postanowiłam, że nie pozwolę więcej, by cokolwiek powiązanego z Tomem Riddle kiedykolwiek mnie wystraszyło - rzekła stanowczo. - To przesłuchanie - kontynuowała, wskazując na drzwi - faktycznie sprawia, że trochę się denerwuję, ale nie boję się go. Mało brakowało, a Tom Riddle zabiłby mnie i wykorzystałby mnie, by zabić innych. Co może być gorszego? - potrząsnęła gwałtownie głową. - Nie zamierzam się go więcej bać. Skończyłam z byciem małą, nieśmiałą Ginny Weasley, która była tak słaba, że mógł ją opętać zaklęty dziennik.

Harry nigdy nie uważał jej za słabą, nawet biorąc pod uwagę, że Tom Riddle zdołał ją opętać. Dumbledore powiedział, że musiała być niezwykle silna, by walczyć z nim tak długo.

- Wiesz - zaczął - profesor Dumbledore powiedział mi, że musisz być naprawdę silną czarodziejką, skoro walczyłaś z Riddlem przez cały rok.

Oparł potylicę o ścianę. Ginny zerknęła na niego zaskoczona.

- Naprawdę? To, eee... - uśmiechnęła się słabo. - Nie czułam się silna.

- Pewnie nie - zgodził się. - Ale nie zmienia to faktów.

Ginny usiadła tak samo jak on i zapadła cisza.

- Ale wiesz, rozumiem co masz na myśli - odezwał się nagle Harry. Obróciła się do niego, stawiając obie stopy na ławce między nimi. - Voldemort zabił moich rodziców, a od tego czasu próbował wykończyć mnie osobiście trzy razy. W sumie gdy miało się z tym do czynienia, banie się czegokolwiek innego nie ma większego sensu.

- Ale ty się przecież niczego nie boisz, prawda? - spytała cicho. - Walczyłeś z nim o Kamień Filozoficzny i podążyłeś za mną do Komnaty, mimo że myślałeś, że zawlókł mnie tam bazyliszek.

- Nie sądzę, by mogło być coś bardziej przerażającego niż ten wąż - przyznał spokojnie Harry. - Kiedy go zobaczyłem... - urwał widząc jak zbladła. - Szlag, Ginny, nie chciałem...

- Nie - przerwała mu, biorąc głęboki oddech. - Nie przepraszaj. Masz rację. To BYŁ przerażający wąż. Wciąż go widuję w koszmarach.

Harry skinął głową. Tak podejrzewał.

- Ja też - przyznał po prostu. - Są dość okropne.

- Wszyscy boją się ze mną o tym rozmawiać - wyznała cicho Ginny. - Moi rodzice, moi bracia. Chyba boją się przywołać złe wspomnienia - parsknęła nieprzyjemnym śmiechem. - Nie powiedziałam im, że nie muszą się o to martwić, bo te wspomnienia nigdy nie zniknęły. Ale wiesz, nie przeszkadza mi, że rozmawiam o tym z tobą - ciągnęła dalej po chwili milczenia. - W końcu ty też tam byłeś.

Harry potaknął i uśmiechnął się do niej. Odwzajemniła uśmiech i poczuł, że może osiągnęli kolejny etap w ich niepewnie kształtującej się przyjaźni.

- Ginny - odezwał się, przerywając kolejną chwilę ciszy. - Pamiętasz co mówiłaś o tym, że nie chcesz być już więcej słabą?

- No, i co?

- Nie miałbym nic przeciwko, żeby ci z tym pomóc.

Zrobiła zaskoczoną minę, ale w kącikach jej ust pojawiła się zapowiedź uśmiechu.

- Harry Potterze, czy ty próbujesz być moim przyjacielem?

Niepewnie pokiwał głową.

- Może gdybym spróbował w zeszłym roku, nie czułabyś potrzeby pisania w tym dzienniku.

Ginny zmiękła.

- Nie możesz się za to winić. Wszystkie dziewczyny prowadzą jakieś dzienniki. Nawet gdybyśmy byli przyjaciółmi, i tak mogłabym w nim coś napisać - spojrzała na niego badawczo. - Czy to jedyny powód, dla którego chcesz być moim przyjacielem? Poczucie winy?

- Nie! - Harry'ego zaskoczyło, że doszła do takiego wniosku. - Zupełnie nie to miałem na myśli. To znaczy... - przeciągnął dłonią po włosach sfrustrowany. - Chodzi mi o to, że kiedy dwójka ludzi przechodzi przez coś takiego jak my w Komnacie, powinni poznać się nieco lepiej.

Zastanawiała się przez moment, a potem wyciągnęła dłoń.

- Zgoda. Przyjaciele?

Uśmiechnął się z ulgą i ujął jej rękę.

- Przyjaciele. Super.

Uśmiechnęła się i znów zamilkli, spoglądając niespokojnie od czasu do czasu na zamknięte drzwi sali sądowej. Harry czuł, że osiągnęli coś znaczącego, ale nie był pewien jak zacząć kolejną fazę ich znajomości

- Ginny - rzucił nagle - jeśli nie boisz się Toma Riddle, to czego się boisz?

Przez kilka chwil wpatrywała się w drzwi, w końcu obróciła się i napotkała jego pytający wzrok.

- Klatki.

Harry powoli pokiwał głową. Uznał, że to powiedziało mu więcej o Ginny Weasley, niż kiedykolwiek spodziewał się dowiedzieć.

Potrzeba / Harry Potter [ZAKOŃCZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz