„Wspaniała" to zdecydowanie zbyt słabe określenie na Ginny Weasley, uznał Harry dwa dni później. Była energiczna, zabawna, inteligentna i, wbrew temu co sama sądziła, obdarzona silnym charakterem. Mimo wysiłków Dumbledore'a i Artura Weasleya Harry i Ginny musieli zeznawać przed Wizengamotem. Ginny odpowiadała na każde pytanie jasno i wyczerpująco, jedynie od czasu do czasu lekko drżał jej głos. Harry z fascynacją słuchał znanej sobie historii z jej punktu widzenia i znów uderzyła go prawda zawarta w słowach Dumbledore'a. Dziewczyna wyraźnie stawiała niezwykle twardy opór Tomowi Riddle. Poddała się dopiero po roku. Ginny opisała jak traciła świadomość i budziła się w swoim dormitorium, pokryta krwią i kurzym pierzem, nie mająca pojęcia jak się tam znalazła.Mimo że Harry i Dumbledore zgodnie twierdzili, że dziennik należał do Toma Riddle, który później został Lordem Voldemortem, Wizengamot nie chciał przyznać, że Ginny została opętana przez relikt Tego-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać. Zamiast tego oznajmili, że stała się przypadkową ofiarą czarnej magii i uznali, że skoro nie można okazać działającego dziennika, nie było sposobu, by upewnić się, że należał do Toma Riddle. Ginny siedziała wściekła na krześle i nawet otworzyła kilka razy usta, by zaprotestować, ale karcące spojrzenia jej ojca sprawiały, że za każdym razem zaciskała bez słowa zęby.
Wycieczka do Hogwartu z Ginny w ich przedziale okazała się znacznie weselsza. Przekomarzała się z Ronem i Hermioną, a Harry niemal pękał ze śmiechu. Kiedy przyszedł Malfoy odstraszyła go ciętą ripostą, która sprawiła, że Ślizgon zaczerwienił się po czubki uszu i nawet Crabbe i Goyle chichotali, nim nie uciszyło ich wściekłe spojrzenie Malfoya.
Wszystko szło świetnie, póki nie pojawił się dementor szukający Syriusza Blacka. Gdy Harry mdlał, w jego głowie rozległy się krzyki jego matki. Ginny zbladła jak trup, ale za bardzo martwił się własną reakcją na dementora, by przejmować się tym, co ona mogła usłyszeć. Przeklął sam siebie, gdy zorientował się, że na uczcie pożegnalnej dziewczyna jedynie miesza widelcem w jedzeniu. Na jej twarzy widniało napięcie, a widelec trzymała tak mocno, że pobielały jej kłykcie.
- Wszystko w porządku? - spytał cicho. Siedział po drugiej stronie stołu, naprzeciwko niej.
Odłożyła widelec i spojrzała na niego ze złością.
- Tak.
Uniósł brwi z powątpiewaniem, ale nie naciskał. Poruszył ponownie ten temat, gdy podążali do pokoju wspólnego. Puścił Rona i Hermionę przodem i szedł ramię w ramię z Ginny.
- Ginny, na pewno wszystko w porządku? - spytał cicho.
- Cholera jasna, nienawidzę kiedy ktoś się mnie o to pyta - wycedziła przez zaciśnięte zęby. - Czemu ciągle mnie o to pytasz?
- Pomyślałem, że może dementor - zawahał się. - To znaczy, pomyślałem, że mógł przywołać złe wspomnienia.
- Poradzę sobie - ucięła szorstko. - W końcu to nie ja zemdlałam.
Harry poczuł się, jakby dała mu w twarz.
- Rozumiem. Przepraszam, że się narzucałem.
Przyspieszył i zrównał się znowu z Ronem i Hermioną. Wewnątrz cały się gotował. Przecież próbował tylko być miłym. W końcu zgodzili się, że zostaną przyjaciółmi.
Przez resztę tygodnia Harry nie odzywał się do Ginny. Nie żeby jej celowo unikał, ale też nie starał się z nią rozmawiać. Ona też nie próbowała się do niego odzywać, ale kilka razy wyglądała, jakby chciała coś powiedzieć, ale zmieniała zdanie w ostatniej chwili.
W sobotę w nocy Harry obudził się zlany potem. Miał koszmar, ale kiedy się obudził, nie potrafił sobie przypomnieć co właściwie mu się przyśniło. Wyszedł z łóżka, by się napić. Ostatecznie uznał, że raczej nie da rady zasnąć, więc wziął pelerynę niewidkę i zszedł do pokoju wspólnego. Stanął jak wryty, gdy dostrzegł Ginny leżącą na sofie przed kominkiem. Wyglądała na wyczerpaną, a pod jej oczami rysowały się ciemne półokręgi.
CZYTASZ
Potrzeba / Harry Potter [ZAKOŃCZONE]
Hayran KurguNiektóre głębokie blizny pozostają niewidoczne. Harry i Ginny zaprzyjaźniają się po wydarzeniach w Komnacie Tajemnic. Czy będą potrafili sobie pomóc? A może mrok, którym Voldemort skaził ich dusze rozdzieli ich na zawsze?Tłumaczenie z angielskiego.