Rozdział 60

646 46 15
                                    

Ginny budziła się powoli, nie chcąc opuszczać tego wygodnego miejsca między jawą i snem. Czuła się bezpieczna i chroniona i wiedziała, że ta niezwykła siła owinięta wokół niej to Harry. Zasnęli twarzą do siebie, a jego ręka obejmowała jej talię. W którymś momencie w nocy przyciągnął ją bliżej do siebie i objął obiema rękami. Twarz wtulił w jej szyję, a jego głęboki oddech świadczył, że głęboko śpi. Uśmiechnęła się do siebie i przycisnęła policzek do czubka jego głowy. Jego rozczochrane włosy łaskotały ją w nos. Czuła jego usta przyciśnięte do skóry na jej szyi, jego policzek opierał się na jej obojczyku, a oddech łaskotał jej ramię.

Odpłynęła na kolejnych kilka minut, zadowolona, że Harry trzyma ją w ramionach, ale w końcu potrzeba przeciągnięcia skurczonych kończyn i wizyty w toalecie w końcu zmusiły ją do otwarcia oczu.

Spojrzała prosto w twarz Molly Weasley.

Ginny nie miała pojęcia jak długo jej matka stała tam i patrzyła, jak jej córka i niemal adoptowany syn wtulają się w siebie w jednym łóżku, ale jeśli sądzić po jej wyrazie twarzy, było to wystarczająco długo. Ginny wiedziała, że osłony, które Harry nakładał na drzwi rozpraszały się samoczynnie każdego ranka o 9.00, więc jej matka musiała przyjść na górę, żeby obudzić ich na śniadanie. Na pewno znalezienie ich razem w jednym łóżku było ostatnim czego się spodziewała.

Spojrzała mamie stanowczo w oczy, przynajmniej miała nadzieję, ze to było stanowcze i szarpnęła za stalowy uchwyt, w którym trzymał ją Harry.

- Harry, obudź się - mruknęła. - No już, puszczaj.

Harry odpowiedział przyciągając ją bliżej do siebie i wtulając się ponownie w jej szyję. Wymruczał coś co zabrzmiało podejrzenie podobnie do „Jeszcze pięć minut, Gin" i znów zaczął miarowo oddychać.

Tracąca cierpliwość i nieco zawstydzona Ginny złapała Harry'ego za ramiona i potrząsnęła nim. Mocno.

- Ej! - zaprotestował, unosząc głowę i patrząc na nią zaspanym wzrokiem. - Co jest grane?

- Harry, puszczaj mnie - powiedziała niecierpliwie. - Musimy wstawać.

- Dobra, dobra - burknął, puszczając ją i odwracając się, by wziąć okulary z szafki nocnej. - Ale nie musiałaś mną tak...

Urwał, gdy nałożył okulary i zorientował się, kto stoi koło łóżka z rękami na biodrach i ustami zaciśniętymi w wąską kreskę.

- Pa... pani Weasley - wyjąkał. Usiadł tak gwałtownie, że niemal zrzucił Ginny z łóżka. - My tylko... to znaczy... to nie tak jak się wydaje...

- Oczekuję was oboje na dole za dwadzieścia minut - powiedziała lodowato pani Weasley. - A o tym - machnęła ręką ku ich wciąż częściowo splątanym kończynom - porozmawiamy sobie po śniadaniu.

Przeszła koło łóżka i wyszła z pokoju, ostentacyjnie zostawiając otwarte drzwi.

Ginny wyplątała się z pościeli i usiadła obok Harry'ego. Spojrzeli po sobie i nerwowo przełknęli ślinę.

- Szlag - powiedziała w końcu Ginny.

- Ano, szlag - zgodził się Harry.

Śniadanie było cichym posiłkiem, bo ani Harry ani Ginny nie mieli specjalnej ochoty rozmawiać. Ginny w myślach układała sensowne odpowiedzi na karcący wykład, który, jak była pewna, zaraz zafunduje im jej matka. Podejrzewała, że Harry kombinuje jak tu przetrwać resztę dnia i nie zostać wyrzuconym z domu. Nie znał jej matki tak dobrze jak ona, Molly Weasley na pewno go nie wyrzuci. Sprawi, że pożałuje, że tu mieszka, ale nigdy go nie wyrzuci.

Potrzeba / Harry Potter [ZAKOŃCZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz