Ginny budziła się powoli, nie chcąc opuszczać tego wygodnego miejsca między jawą i snem. Czuła się bezpieczna i chroniona i wiedziała, że ta niezwykła siła owinięta wokół niej to Harry. Zasnęli twarzą do siebie, a jego ręka obejmowała jej talię. W którymś momencie w nocy przyciągnął ją bliżej do siebie i objął obiema rękami. Twarz wtulił w jej szyję, a jego głęboki oddech świadczył, że głęboko śpi. Uśmiechnęła się do siebie i przycisnęła policzek do czubka jego głowy. Jego rozczochrane włosy łaskotały ją w nos. Czuła jego usta przyciśnięte do skóry na jej szyi, jego policzek opierał się na jej obojczyku, a oddech łaskotał jej ramię.
Odpłynęła na kolejnych kilka minut, zadowolona, że Harry trzyma ją w ramionach, ale w końcu potrzeba przeciągnięcia skurczonych kończyn i wizyty w toalecie w końcu zmusiły ją do otwarcia oczu.
Spojrzała prosto w twarz Molly Weasley.
Ginny nie miała pojęcia jak długo jej matka stała tam i patrzyła, jak jej córka i niemal adoptowany syn wtulają się w siebie w jednym łóżku, ale jeśli sądzić po jej wyrazie twarzy, było to wystarczająco długo. Ginny wiedziała, że osłony, które Harry nakładał na drzwi rozpraszały się samoczynnie każdego ranka o 9.00, więc jej matka musiała przyjść na górę, żeby obudzić ich na śniadanie. Na pewno znalezienie ich razem w jednym łóżku było ostatnim czego się spodziewała.
Spojrzała mamie stanowczo w oczy, przynajmniej miała nadzieję, ze to było stanowcze i szarpnęła za stalowy uchwyt, w którym trzymał ją Harry.
- Harry, obudź się - mruknęła. - No już, puszczaj.
Harry odpowiedział przyciągając ją bliżej do siebie i wtulając się ponownie w jej szyję. Wymruczał coś co zabrzmiało podejrzenie podobnie do „Jeszcze pięć minut, Gin" i znów zaczął miarowo oddychać.
Tracąca cierpliwość i nieco zawstydzona Ginny złapała Harry'ego za ramiona i potrząsnęła nim. Mocno.
- Ej! - zaprotestował, unosząc głowę i patrząc na nią zaspanym wzrokiem. - Co jest grane?
- Harry, puszczaj mnie - powiedziała niecierpliwie. - Musimy wstawać.
- Dobra, dobra - burknął, puszczając ją i odwracając się, by wziąć okulary z szafki nocnej. - Ale nie musiałaś mną tak...
Urwał, gdy nałożył okulary i zorientował się, kto stoi koło łóżka z rękami na biodrach i ustami zaciśniętymi w wąską kreskę.
- Pa... pani Weasley - wyjąkał. Usiadł tak gwałtownie, że niemal zrzucił Ginny z łóżka. - My tylko... to znaczy... to nie tak jak się wydaje...
- Oczekuję was oboje na dole za dwadzieścia minut - powiedziała lodowato pani Weasley. - A o tym - machnęła ręką ku ich wciąż częściowo splątanym kończynom - porozmawiamy sobie po śniadaniu.
Przeszła koło łóżka i wyszła z pokoju, ostentacyjnie zostawiając otwarte drzwi.
Ginny wyplątała się z pościeli i usiadła obok Harry'ego. Spojrzeli po sobie i nerwowo przełknęli ślinę.
- Szlag - powiedziała w końcu Ginny.
- Ano, szlag - zgodził się Harry.
Śniadanie było cichym posiłkiem, bo ani Harry ani Ginny nie mieli specjalnej ochoty rozmawiać. Ginny w myślach układała sensowne odpowiedzi na karcący wykład, który, jak była pewna, zaraz zafunduje im jej matka. Podejrzewała, że Harry kombinuje jak tu przetrwać resztę dnia i nie zostać wyrzuconym z domu. Nie znał jej matki tak dobrze jak ona, Molly Weasley na pewno go nie wyrzuci. Sprawi, że pożałuje, że tu mieszka, ale nigdy go nie wyrzuci.
CZYTASZ
Potrzeba / Harry Potter [ZAKOŃCZONE]
FanfictionNiektóre głębokie blizny pozostają niewidoczne. Harry i Ginny zaprzyjaźniają się po wydarzeniach w Komnacie Tajemnic. Czy będą potrafili sobie pomóc? A może mrok, którym Voldemort skaził ich dusze rozdzieli ich na zawsze?Tłumaczenie z angielskiego.