Rozdział 101

642 35 1
                                    

Harry nerwowo szarpnął za kołnierz, powstrzymując potrzebę rozluźnienia krawata. Odrzucił mugolską muszkę, którą londyński sprzedawca proponował początkowo do czarnego garnituru. Zamiast tego postawił na białą kamizelkę i klasyczny, biały, jedwabny krawat, ale wcale nie czuł się z tym wygodniej. Po prostu za bardzo się denerwował, by mogło mu być wygodnie.

Nie żeby denerwował się perspektywą poślubienia Ginny. Po prostu... małżeństwo to naprawdę wielki krok. Co prawda wiedział, że robi właściwą rzecz, wiedział, że Ginny jest jego drugą połową, że nigdy już nikogo innego nie będzie chciał poślubić, to jednak ostateczność tego kroku właśnie zaczęła do niego docierać.

Nie wspominając o tym, że by się pobrać wyjechali z Anglii w tajemnicy, zostawiając za sobą jedynie lakoniczny liścik. Pozbawił Molly Weasley szansy na planowanie wesela jej jedynej córki i nawet nie poprosił ojca Ginny o jej rękę. Jej sześciu starszych braci prawdopodobnie właśnie planowało jakąś zemstę.

Harry chodził po salonie ich bungalowu na plaży. Właśnie miał zapukać do drzwi sypialni i powiedzieć Ginny, że może powinni znaleźć jakiś kominek i skontaktować się przez Fiuu z jej rodziną, kiedy drzwi stanęły otworem i z sypialni wyszła jego narzeczona.

Kiedy ją zobaczył, wszystkie pytania i wątpliwości uleciały z jego głowy. Miał niejasne uczucie déjà vu, a jego umysł wrócił do tego momentu przez Balem Bożonarodzeniowym, gdy zachwyciła go w sukni balowej. Jednak dziś zachwyciła go bardziej, niż kiedykolwiek mógł sobie wyobrażać. To była jego narzeczona i już za niespełna godzinę zostanie jego żoną.

Żoną. Jego. Na zawsze.

Nigdy w życiu nie czuł się taki podniecony.

Ginny wygładziła front białego jedwabiu. Prosta suknia bez ramiączek kończyła się tuż pod jej kolanami. Ściągnięty gorset wyglądał na mocno zaciśnięty, ale tak naprawdę było jej w nim bardzo wygodnie. To była jedyna suknia jaką przymierzyła, a gdy ją włożyła wiedziała, że nie musi już więcej szukać. Upięła wysoko włosy, a za uchem przyczepiła żółty kwiat, który znalazła w krzakach na zewnątrz.

Sądząc po minie Harry'ego udało jej się osiągnąć taki efekt, jaki zamierzała.

- Eeee, nooo... to lewe kolano wygląda całkiem nieźle - wykrztusił Harry.

Ginny poczuła, że kąciki jej ust unoszą się w uśmiechu.

- To drugie kolano też wygląda całkiem nieźle - dodał Harry.

- Dzięki - odparła sarkastycznie. - Dokładnie o ładnie wyglądające kolana mi chodziło.

Harry zarumienił się i jęknął.

- Przepraszam, po prostu... szlag, Ginny, zapomniałem języka w gębie.

- I dobrze - odpowiedziała.- Bo już nigdy więcej nie zobaczysz mnie w sukni ślubnej.

Harry nie wiedział co na to powiedzieć, więc jedynie uśmiechnął się od ucha do ucha i wyciągnął do niej rękę.

- Wyglądasz przepięknie - wyznał szczerze, kiedy do niego podeszła. Nachylił się do jej szyi i musnął ustami jej gardło, z radością odnotowując, że zadrżała od jego dotyku.

- Wyglądasz bardzo przystojnie - wymruczała Ginny. Strzepnęła nieistniejący pyłek z marynarki, co posłużyło jako wymówka do dotknięcia go. Jej palce zacisnęły się na materiale, gdy on zaczął delikatnie skubać bok jej szyi.

- Ha.. Harry - westchnęła, odchylając głową, by dać mu lepszy dostęp - powinniśmy już iść. Musimy tam być za kilka minut.

Oderwał usta od jej szyi i skinął głową, nie ufając sobie na tyle, żeby odezwać się na głos. Nagle przytłoczyła go głębia jego miłości do niej. Ona była jego częścią. Czuł ogromną wdzięczność, że zdołali dotrzeć do tej chwili. Nie potrafił sobie wyobrazić co by się z nim teraz działo, gdyby Voldemort ją...

Potrzeba / Harry Potter [ZAKOŃCZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz