Rozdział 80

550 35 1
                                    

Ginny westchnęła i położyła potylicę na oparciu siedzenia w pociągu. Siedziała sama w przedziale i cieszyła się ciszą. Był 1 września i wreszcie wracała do Hogwartu. Reszta lata okazała się żałosna. Ona i Harry zamienili może z dwa zdania w sumie i to wliczając moment, kiedy pogratulowała mu zostania Prefektem Naczelnym. Traktował ją z pogardą, a ona to wszystko przyjmowała. Wiedziała, że na to zasłużyła. Spędzała tyle czasu ile mogła z Luną i Deanem.

Tydzień po dniu, kiedy zostawiła Harry'ego śpiącego nad stawem, została otoczona przez Rona i Hermionę, którzy zażądali odpowiedzi na pytanie co się dzieje między nimi. Założyła, że nie udało im się wyciągnąć niczego z Harry'ego i z powodzeniem unikała bezpośredniej odpowiedzi na to pytanie. Powiedziała im tylko, że pokłócili się. Zapewniła ich, że w końcu rozwiążą tę sprawę, ale to było kłamstwo. Nie sądziła, żeby Harry kiedykolwiek wybaczył jej to, co mu uczyniła. I szczerze mówiąc nie miała mu tego za złe.

Jedynym pozytywem w całej sytuacji było to, że Tom wreszcie przestał dręczyć ją Harrym. Siedział cicho już ponad trzy tygodnie i Ginny uznała to za osobiste zwycięstwo. Najwyraźniej Dean kompletnie nie obchodził Toma. Może Riddle wiedział, że chłopak nie stanowi rzeczywistego zagrożenia.

Dean. Westchnęła ponownie. Wykorzystywała go i świetnie zdawała sobie z tego sprawę. Nie kochała go. Nawet specjalnie jej się nie podobał. Przyjęła jego przeprosiny tylko dlatego, bo był to sposób na trzymanie Harry'ego na dystans. Wiedziała, że Harry nigdy nie będzie na nią naciskał, jeśli będzie dziewczyną innego faceta. Był na to zdecydowanie zbyt szlachetny. Kiedy Dean spytał wcześniej, czy nie ma nic przeciwko, żeby poszedł na chwilę do Seamusa, Ginny z radością wysłała go w drogę.

Kilka razy niemal powiedziała Harry'emu czemu zostawiła go wtedy nad stawem. Chciała wyjaśnić, że próbuje jedynie zapewnić mu bezpieczeństwo. Że gdyby byli razem, Tom zacząłby na niego polować. Za każdym razem, gdy patrzył na nią oskarżycielsko, Ginny niemal pękała. Ale potem do domu przychodził jej brat Bill, opowiadał o kolejnym okropnym wyczynie Voldemorta i jej determinacja wzrastała.

Drzwi do jej przedziału stanęły otworem. Wstrzymała oddech na widok Parvati, ciągnącej za sobą niechętnego Harry'ego.

- Cześć, Ginny! - powiedziała wesoło.

Ginny udało się wykrztusić odpowiednio wesołe powitanie i odwzajemnić jej uścisk. Nie miała nic do Parvati, dziewczyna była zdolną, inteligentną czarownicą i przez ostatnich kilka lat relacje między nimi układały się raczej dobrze. Ale nie podobało jej się, że Parvati ma prawo dotykać Harry'ego. Voldemort nie będzie jej groził, że zabije Harry'ego, jeśli będą ze sobą chodzić, nawet jeśli to nic poważnego.

Parvati odwróciła się do Harry'ego, jakby oczekiwała, że przywita się z Ginny, ale ten zignorował ją i usiadł w milczeniu. Ciemnowłosa dziewczyna spojrzała na niego z dezaprobatą i uśmiechnęła się przepraszająco do Ginny.

Ginny odpowiedziała uśmiechem, ale to był pusty gest. Czuła ogromne poczucie winy. Parvati byłaby naprawdę zraniona, gdyby dowiedziała się, że Harry i Ginny spali ze sobą. Hermiona i Ron poszli z nimi na podwójną randkę w poprzednim tygodniu i Hermiona powiedziała Ginny, że Harry niechętnie wchodzi w bardziej intymny kontakt fizyczny z Parvati. Najwyraźniej zdumiewało to bezgranicznie biedną dziewczynę, ale nie naciskała. Kiedy Ginny to usłyszała, straciła odrobinę szacunku dla Parvati. Na jej miejscu nalegałaby na poznanie przyczyny.

Zacisnęła pięści na szkolnych szatach. Nie była na jej miejscu. Miała okazję, ale dokonała innego wyboru.

Jeśli Parvati wyczuwała napięcie w przedziale, nic po sobie nie pokazywała. Paplała zadowolona i wydawała się ukontentowana zdawkowymi odpowiedziami Harry'ego i Ginny. Harry siedział z rękami założonymi na piersi i z wściekłą miną wyglądał za okno. Ginny udawała, że interesuje ją opowieść Parvati o jej wakacjach, ale odkryła, że nie jest w stanie patrzeć jej w oczy. Nie spodziewała się takiego poczucia winy.

W końcu Parvati wstała i oznajmiła, że idzie do toalety. Harry wstał, zamierzając wyjść za nią z przedziału, ale dziewczyna poleciła mu usiąść z powrotem. Powiedziała, że zaraz wróci i kazała Harry'emu obiecać, ze poczeka tu na nią. Nie miał wyboru, musiał się zgodzić.

Kiedy Parvati wyszła, napięcie znacząco wzrosło. Ginny była bliska złamania, kiedy nagle Harry odetchnął głęboko, jakby podjął jakąś decyzję i spytał:

- Dlaczego?

Wyrzucił z siebie to słowo, jakby nie mógł uwierzyć, że w ogóle zniża się do tego poziomu. Popatrzyła na niego zaskoczona.

- Co?

- Ginny, dlaczego? - spytał ostro. - Dlaczego to zrobiłaś?

Przełknęła ciężko ślinę i opuściła wzrok. Przygotowywała się na tą chwilę, wiedziała, że w końcu będzie musiała wyjaśnić swój czyn, ale nie potrafiła zdecydować czy powiedzieć mu prawdę, czy wymyślić jakąś historyjkę, po której już na zawsze będzie się trzymał z dala od niej.

- Spójrz na mnie - syknął w mowie węży. - Czemu? - to było raczej żądanie, niż pytanie.

Ginny spojrzała mu w oczy i natychmiast wiedziała, że popełniła błąd. Nie potrafiła go okłamać. Nie po tym wszystkim co razem przeszli.

- Nie chciałam tego zrobić - wyznała cicho. - Ale kiedy obudziłam się tego ranka, Tom pokazał mi, co się stanie, jeśli zostanę.

Jego nozdrza rozszerzyły się nagle. Zamknęła oczy, usiłując odciąć się od wściekłości, która rozbłysła w jego oczach.

- Powiedział, że cię zabije - powiedziała, tłumiąc szloch. - Próbuję cię chronić.

- I ty mu uwierzyłaś?! Od lat próbuje mnie zabić! Chcesz odrzucić to co jest między nami z powodu Toma?

- Nie może być nic między nami - wyszeptała. - On mnie nigdy nie wypuści, a ja nie mogę i nie pozwolę, żeby wykorzystał mnie przeciwko tobie.

Zacisnął zęby kilka razy, jakby coś przeżuwał. Ginny czuła, że Harry z całych sił powstrzymuje swój temperament. Zacisnął i rozluźnił pięści, a potem wstał, górując nad nią złowrogo.

- Jesteś większym tchórzem niż myślałem, albo każde pierdolone słowo tamtej nocy płynące z twoich ust było kłamstwem - rzekł twardo.

Ginny otworzyła usta, by zaoponować, powiedzieć, że każde słowo tamtej nocy było prawdą, ale on już ruszył ku drzwiom. Otworzył je szarpnięciem, a potem zatrzasnął z hukiem za sobą. Usłyszała pytający głos Parvati w korytarzu i jego stłumioną odpowiedź.

Wtedy usłyszała radosny głos Deana, witającego się z parą na korytarzu. Znów oparła tył głowy i przygotowywała się do udawania, że jej serce wcale nie obumierało. Nie była tylko pewna ile jeszcze zdoła pociągnąć.

Potrzeba / Harry Potter [ZAKOŃCZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz