Rozdział 55

649 41 1
                                    

Godzinę później Hary wracał biegiem razem z Hermioną z Zakazanego Lasu, zdeterminowany, żeby wrócić do Hogwartu i znaleźć sposób na udanie się do Ministerstwa i uratowanie Syriusza. Godzina, która minęła od wizji Voldemorta torturującego Syriusza w Departamencie Tajemnic, była dla niego jak wieczność. Umbridge odkryła, że Harry korzysta z kominka, a jej goryle z Brygady Inkwizytorskiej złapali ich wszystkich, łącznie z Ginny, Nevillem i Luną. Hermiona zdołała wybawić ich od Cruciatusa, prowadząc Umbridge na szaloną wyprawę do Zakazanego Lasu, gdzie centaury i brat Hagrida, Graup, zajęli się tą ropuchą.

- Co zrobimy, kiedy dotrzemy do zamku? - wydyszała Hermiona.

- Uratujemy Ginny i pozostałych - odparł ponuro Harry. - A potem ruszam po Syriusza do Ministerstwa.

- Harry, jesteś pewien... - Hermiona urwała, bo właśnie wybiegli spomiędzy drzew i ujrzeli pędzących w ich stronę Rona, Neville'a, Lunę i Ginny.

- Jak się uwolniliście? - spytała.

Ron uśmiechnął się szeroko i rzucił Harry'emu i Hermionie ich różdżki.

- Dzięki Ginny. Trafiła Malfoya kolanem w jaja, a potem potraktowała go upiorogackiem. W życiu czegoś takiego nie widziałem.

- Nic takiego - odpowiedziała skromnie Ginny, polerując paznokcie o sweter. - Takich gości jak Malfoy zjadam na przystawkę.

- Muszę iść - przerwał im niecierpliwie Harry. - Wy wracajcie do zamku i spróbujcie skontaktować się przez Fiuu z kimś z Zakonu, a potem...

Przerwały mu okrzyki oburzenia.

- Idziemy z tobą - powiedział spokojnie Neville. - Co niby robiliśmy przez cały rok w GD? Czy to wszystko co opowiadałeś nam o trzymaniu się razem było totalną bzdurą?

- Nie, jasne że nie, ale...

- Harry, jesteś pewien, że Stworkowi można zaufać? - wtrąciła błagalnym tonem Hermiona. - To może być podstęp. Wracajmy i...

- Nie ma czasu - zagrzmiał Harry. - Voldemort ma Syriusza! Dumbledore'a tu nie ma, a McGonagall jest w szpitalu. Nie zamierzam stracić też ojca chrzestnego!

- Wiem Harry - próbowała go uspokoić Hermiona. - Ale pomyśl o tym. Czemu miałby mieć Syriusza? Jak go dostał w swoje ręce?

- Nie wiem... słuchaj, skoro mi nie wierzysz, nie musisz ze mną iść.

- Nie chodzi o to, czy ci wierzę - odpowiedziała Hermiona. - Po prostu myślę...

- Wierzysz mi? - przerwał jej Harry, zwracając się do Ginny. Ta zawahała się.

- Wierzę, że widziałeś Syriusza - odparła ostrożnie. - Ale uważam też, że Hermiona ma sporo racji. To może być podstęp.

- Słyszałaś Stworka - wydusił przez zaciśnięte zęby. - Syriusza tam nie było. Zniknął Jest w Ministerstwie i ma go Voldemort. Muszę do niego iść!

Popatrzył po kolei na każde z nich, na końcu na Ginny, która odwróciła wzrok.

- Żadne z was nie musi za mną iść - powiedział. - Zrozumiem, jeśli tego nie zrobicie. Nie chcę, żeby komukolwiek z was stała się krzywda.

Ginny gwałtowni uniosła głowę i wciągnęła ostro powietrze, patrząc mu w oczy.

- Podążę za tobą zawsze i wszędzie - powiedziała cicho.

Ciepło wypełniło pierś Harry'ego. Jej niezachwiane poparcie znaczyło dla niego więcej niż cokolwiek innego. Mimo wszystkiego co przydarzyło im się w tym roku i co sami sobie zrobili, śmierć Michaela Cornera, lekcje Oklumencji ze Snapem, kłótnie o Draco Malfoya, całowanie w Boże Narodzenie, Ginny wciąż tu była, wciąż po jego stronie. Miał ochotę ją pocałować.

Potrzeba / Harry Potter [ZAKOŃCZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz