Rozdział 33

501 45 4
                                    

Ginny powoli otworzyła oczy, mrugając, by przyzwyczaić się do jasnego światła w pomieszczeniu, w którym rozpoznała Skrzydło Szpitalne. Na próbę poruszyła powoli głową i odkryła, że choć jest lekko obolała, ruszanie się nie boli za bardzo. Wzięła głęboki oddech i usiadła. Nagle przypomniała sobie wydarzenia z poprzedniego wieczoru i gwałtownie wciągnęła powietrze. Harry. Gdzie on był? Czy nic mu się nie stało? Poprzedniego dnia czuła połączenie z Tomem Riddle, które pojawiło się w jej głowie i z ulgą odkryła, że w tej chwili wydaje się nieaktywne.

Rozejrzała się po pomieszczeniu i jej oczy spoczęły na przykrytej postaci ze znajomym wiechciem czarnych włosów, leżącej kilka łóżek dalej. Przełknęła ciężko ślinę.

- Ginny, nic mu nie będzie.

Ginny odwróciła głowę i zobaczyła profesora Dumbledore'a, siedzącego przy jej łóżku. Jej matka spała w łóżku za nim. Molly Weasley wciąż miała na sobie szaty i wyglądała, jakby chciała się tylko na moment zdrzemnąć.

- Panie profesorze, co się stało? - spytała szeptem Ginny.

Dumbledore schował dłonie do rękawów i posłał jej taksujące spojrzenie znad okularów. Jego normalnie błyszczące oczy wyglądały na smutne i zmęczone.

- Obawiam się, że Lord Voldemort powrócił - powiedział, zerkając na łóżko Harry'ego. - Użył niezwykle mrocznego rytuału, w którym wykorzystał krew Harry'ego dla odzyskania ciała, a potem pojedynkował się z Harrym, który zdołał uciec.

- Jak Harry to zrobił? To znaczy uciekł?

Dumbledore uniósł brwi.

- Puchar Turnieju Trójmagicznego był świstoklikiem. W labiryncie umieścił go sługa Toma Riddle. To była pułapka od początku do końca.

- Poczułam go - wtrąciła się. - Kiedy powrócił. Poczułam go we mnie. On... on chyba wie kim jestem.

- Zapewne - westchnął ciężko Dumbledore. - Cedrik Diggory był z Harrym. Złapali puchar razem, chcieli żeby to było zwycięstwo Hogwartu i Peter Pettigrew zabił Cedrika. Harry musiał sprowadzić tu jego ciało.

Serce Ginny zamarło. A potem poczuła taki przypływ wściekłości, że dłonie zwinęły się jej w pięści, zaciskając się na prześcieradle. Walczyła, by nie eksplodować. Nie mogła sobie nawet wyobrazić, przez co Harry przeszedł. Znów na niego spojrzała. Zabije Toma Riddle. Zabije go gołymi rękami.

Dumbledore musiał poczuć jej złość, bo rozbawiony położył na jej ramieniu dłoń uspokajającym gestem.

- Uważam, że wszystko będzie dobrze. Chciałbym pomówić później z tobą i Harrym, ale myślę, że może to zaczekać do wakacji. Wyślę Harry'ego do Nory - znów zerknął na śpiącego chłopaka. - Będzie potrzebował swoich przyjaciół.

- Wiem, panie profesorze. Dziękuję, że nie wysyła go pan z powrotem do tych okropnych ludzi.

Dumbledore pokiwał głową z rezygnacją.

- Jest bardzo dobry powód, dla którego powinien tam wrócić, ale obawiam się, że nie mam serca, by trzymać go z dala od jego przyjaciół.

Wstał i podszedł bliżej, kładąc jej rękę na ramieniu.

- Harry będzie potrzebował całego wsparcia i zrozumienia jakie możemy mu dać. Zwłaszcza od kogoś, kto choć trochę rozumie jak to jest stanąć twarzą w twarz z Voldemortem.

Popatrzył na nią znacząco, a ona skinęła głową. Harry pomógł jej po jej pierwszym roku. A teraz ona pomoże jemu.

Potrzeba / Harry Potter [ZAKOŃCZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz