57. Nie krzycz tak...

1.7K 104 8
                                    

W łazience na wannie siedziała zaspana Alex.

-Znowu wymitowałam- chciałem zapytać, ale ona mnie wyprzedziła.

-Chcesz wracać do Port Talbot?

-Nie chcę was zostawiać i psuć wam wyjazdu- wziąłem ją na ręce i położyłem na łóżko.

-To ja wrócę z tobą.

-Nie wiem- zastanawiała się- wrócę sama, a ty idź zwiedzać i baw się, bo ze mną nie ma co.

-Nie mów tak i nie wracasz sama tylko ze mną- zacząłem szukać walizek.

-Olivia będzie zła..

-Nie będzie, przecież zrozumie twoją sytuację- dalej się nic nie odzywała tylko mnie obserwowała.

Znalazłem walizki i zacząłem wszystko pakować. Poszukałem też loty na dziś i są o 11pm, a jest aktualnie 17pm.

-Mamy trochę czasu na ogarnięcie się i jedziemy na lotnisko za 5 godzin- poinformowałem Alex, która już prawie zasypiała.

*Alex*

Wstałam i było ciemno ciekawe ile spałam, spojrzałam na zegarek i jest 9:30 pm.
Coś miałam zrobić, ale nie pamiętam co...

Po chwili moje przemyślenia przerwała Olivia.

-Hej laska!- zaczęła się wydzierać, gdy zobaczyła, że nie śpię. A no tak już pamiętam wylatujemy dziś...

-Hej i nie krzycz tak- zaśmiałam się.

-Przepraszam, mam nadzieję, ze czujesz się już lepiej.

-Tak, ja nie wiem czemu wy się tak bardzo o mnie martwcie.

-Dlaczego mielibyśmy się nie martwić?- zapytała zdziwiona.

-Nie wiem- wzruszyłam ramionami.

-Na wakację was odwiedzę, a teraz mam szkołę.

-Wiem, ja też- przytuliłyśmy się płacząc i jak zwykle ktoś wszedł do pokoju...


Nikt o tym nie wie. || L. D.|| ZAKOŃCZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz