- Luiza za tydzień jedziesz na obóz- powiedział mój tata
- co?!- byłam w lekkim szoku
- jedziesz na obóz- usłyszałam w odpowiedzi
- gdzie , na ile, po co?- teraz to jak mam upewnię że tam jadę to ja to pierdolę i tak nie pojadę
- jedziesz do Kanady... - nie dane mu było skończyć bo mu przerwałam
- ale to jest za daleko o wiele za daleko- no kurwa chyba go pojebało
- jest dzisiaj 12 lipca a ty jedziesz dokładnie 18 lipca- no chyba cię pojebało tatusiu
-ale ja nie chce- oczywiście wiedziałam że to na marne ten jebany protest
- ale ja już zapłaciłem- powiedział , i tak ma wyjebane na kasę więc nie wiem o co mu chodzi
- i na ile mam tam jechać- oczywiście kurwa ciągnij dalej temat
- dwa tygodnie - w tym momencie nie wiedziałam co mam powiedzieć tylko wybiegłam z pomieszczenia zakładając buty i ruszając nad morze. Byłam na miejscu usiadłam na jednym z dużych kamieni nad brzegiem morza i zaczęłam rozmyślać, czemu akurat ja mam tam jechać? Po co? Czemu tak daleko ? I dlaczego na tak długo ? Moje rozmyślenia oraz pytania na które nikt mi nie odpowie przerwał dźwięk dzwonka wyciągnęłam telefon z kieszeni i na ekranie zobaczyłam Leoś
CZYTASZ
Hej Misia|L.D.| (O)
FanfictionPrzeczytaj to się dowiesz. Zajebiste bo ja to pisałam W trakcie pisania 2 części? Zachęcam do ?gwiazdkowania i komentowania.