Minoł już tydzień od wyjazdu Leo codziennie gadam z nim przez telefon i pisze na Rzepku. Mama poprosiła mnie żebym poszła do sklepu. Wiec ubrałam się w czarne leginsy i granatowy top. Wzięłam od mamy pieniadze i list zakupów. Wchodziłam do domu i usłyszałam krzyki z kuchni. Dokładnie nie wiedziałam o co chodzi ale usłyszałam kawałek kłótni moich rodziców. Wbiegłam do kuchni
- co tu się dzieje
- nich ci mamusia wytłumaczy- powiedział tata
-ja nic nie będę tłumaczyć- odpowiedziała moja matka
- Luiza zostaw te rzeczy idź na górę i się pakuj - powiedziała tata
- a gdzie jedziemy? - do Port Talbot
- po co?
- wyprowadzamy się chyba że zostajesz z matką i jej fagasem- bez odpowiedzi poszłam do pokoju wyjęłam z szafy cztery walizki i spakował do mnie moje ubrania gdy poszłam po kartony mój tata powiedział żebym się spieszyła bo samolot jest o dwudzieste a jest piętnasta. Wróciłam do pokoju z dwoma kartonami włożyłam tam moje pierdółki. Byłam już na lotnisku za godzinę miałam samolot postanowiłam zadzwonić do Leo
* rozmowa *
- hej Leoś
- hej misia co tam
- a nic to co zwykle a u ciebie
-okej , a gdzie ty jesteś że tak głośno
- w parku idę koleżankę odprowadzić bo dzisiaj jedzie do polski na jakiś koncert
- aha dobra
- a kiedy do mnie przyjedziesz?
- na wakacjach
- ok - dobra spadam bo mnie woła
- ok pa odezwij się później
Skończyłam rozmowę z Leo i poszłam na odprawę. Siedziałam już w samolocie za dokładnie piętnaście minut startujemy. Oparłam głowę o szybę i usnęłam.
![](https://img.wattpad.com/cover/107347205-288-k986531.jpg)
CZYTASZ
Hej Misia|L.D.| (O)
FanfictionPrzeczytaj to się dowiesz. Zajebiste bo ja to pisałam W trakcie pisania 2 części? Zachęcam do ?gwiazdkowania i komentowania.