30

645 37 0
                                    

  Minoł już tydzień od wyjazdu Leo codziennie gadam z nim przez telefon i pisze na Rzepku. Mama poprosiła mnie żebym poszła do sklepu. Wiec ubrałam się w czarne leginsy i granatowy top. Wzięłam od mamy pieniadze i list zakupów. Wchodziłam do domu i usłyszałam krzyki z kuchni. Dokładnie nie wiedziałam o co chodzi ale usłyszałam kawałek kłótni moich rodziców. Wbiegłam do kuchni

 - co tu się dzieje

 - nich ci mamusia wytłumaczy- powiedział tata

 -ja nic nie będę tłumaczyć- odpowiedziała moja matka

 - Luiza zostaw te rzeczy idź na górę i się pakuj - powiedziała tata 

 - a gdzie jedziemy? - do Port Talbot 

 - po co? 

 - wyprowadzamy się chyba że zostajesz z matką i jej fagasem- bez odpowiedzi poszłam do pokoju wyjęłam z szafy cztery walizki i spakował do mnie moje ubrania gdy poszłam po kartony mój tata powiedział żebym się spieszyła bo samolot jest o dwudzieste a jest piętnasta. Wróciłam do pokoju z dwoma kartonami włożyłam tam moje pierdółki. Byłam już na lotnisku za godzinę miałam samolot postanowiłam zadzwonić do Leo 

* rozmowa *

 - hej Leoś 

 - hej misia co tam

 - a nic to co zwykle a u ciebie 

-okej , a gdzie ty jesteś że tak głośno

 - w parku idę koleżankę odprowadzić bo dzisiaj jedzie do polski na jakiś koncert

 - aha dobra 

 - a kiedy do mnie przyjedziesz? 

 - na wakacjach

 - ok - dobra spadam bo mnie woła 

 - ok pa odezwij się później 

 Skończyłam rozmowę z Leo i poszłam na odprawę. Siedziałam już w samolocie za dokładnie piętnaście minut startujemy. Oparłam głowę o szybę i usnęłam.  

Hej Misia|L.D.| (O)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz