*dzień trasy*
Luzia leży jeszcze się nie obudziła. Za godzinę mam lot do Kanady. Tam będzie pierwszy koncert.
Charlie ma dość mojego jęczenia że nie chce jechać. Podałem się i jadę. Moja kochana siska jedzie ze mną. Dawid został przy Luizie. Chce być informowany o wszystkim ale raczej tak nie będzie. Boję się najgorszego.
Pewnie zapytacie Leo czego ty się boisz?
A wiecie co boję się tego że jak przyjadę to jej nie będzie. A mi powiedzą że jest jeszcze w śpiączce.
Tego się kurwa boję. A co jeśli tak będzie!?
Dobra Leo spokojnie nie wymyślaj najgorszych scenariuszy.
Ona będzie żyła nic się nie stanie.
1...2...3...4...5....6.....7....8.....9.....10
Kurwa liczenie do 10 nic nie daje
Ja nie chce tam jechać
RATUNKU!!!!!!
A co jeśli mnie nie będzie a Luiza się obudzi?
I co wtedy?
Na pewno przerwę trasę.
Ona jest bardzo ważna.
Kurwa Leo ogarnij się ona się obudzi ty skończysz trasę i się zobaczycie.
Tak teraz trzeba się skupić na trasie.
Już kiedyś zjebałem
Czemu zawsze jest przeze mnie ?
Czemu inni mają fajne życie i w ogóle?
A ja ?
A ja jestem ofiarą losu
CZYTASZ
Hej Misia|L.D.| (O)
FanfictionPrzeczytaj to się dowiesz. Zajebiste bo ja to pisałam W trakcie pisania 2 części? Zachęcam do ?gwiazdkowania i komentowania.