Dzisiaj wstałam o 8:55 wybrałam czarne leginsy i białą bluzkę z kwiatkami. Włosy związałam w rozwalonego koka. Udałam się na dolne piętro mojego domu w jadalni zauważyłam siedzącą Justynę a w kuchni moją mamę która robiła mi jedzenie. Po skonsumowaniu posiłku chciałam się przejść lecz oczywiście kochana kuzynka musiała wypierdolić mojej matce że ktoś był wczoraj u mnie i się z nim włączyłam po mieście
- Luiza proszę podejdź tutaj- powiedziała moja rodzicielka jak kazała tak zrobiłam w ciągu kilku sekund byłam w skazanym miejscu - Justyna mówi że ktoś wczoraj był u ciebie i poszłaś z nim na miasto?
- no tak a co już z domu nawet wyjść nie mogę?
- Dziecko zrozum ty masz białaczkę
- czy ty zawsze musisz mi o tym przypominać chce być jak normalna nastolatka która wychodzi z domu ma przyjaciół znajomych
- Ale ty nie możesz przecież wiesz w każdej chwili możesz zasłabnąć
- nie obchodzi mnie to
- uspokój się jakim tonem mówisz to matki - nasza rozmowa przerodziła się w kłótnie z każdym słowem coraz bardziej na siebie się wydzierałyśmy
- normalnym a jakim mam mówić
- do swojego pokoju w tej chwili
-no na pewno ja teraz wychodzę
- nie bądź taka pewna tego co mówisz
- bo co niby
- proszę iść do swojego pokoju
- NIE KURWA NIE OSTATNI RAZ MÓWIĘ WYCHODZĘ I KURWA NIE WIEM KIEDY WRÓCĘ I NAWET DO MNIE NIE DZWOŃ - szybkim krokiem po tych słowach ruszyłam w stronę drzwi wejściowych założyłam szybo buty wzięłam swoją Fiszkę i wybiegłam z domu. Mijała już druga godzina mojej nieobecności w domu. Za bardzo się tym nie przejmowałam wyjęłam telefon z tylnej kieszeni i weszłam na Rzepka
CZYTASZ
Hej Misia|L.D.| (O)
FanfictionPrzeczytaj to się dowiesz. Zajebiste bo ja to pisałam W trakcie pisania 2 części? Zachęcam do ?gwiazdkowania i komentowania.