Jutro jest szósty października. A to oznacza urodziny Lełosia. Ze Scottem już wszystkltko zaplanowaliśmy i w ogóle. Jeszcze muszę iść kupić prezent. Jest jakaś piąta rano. Odkąt tu mieszkam zawsze wstaję o piątej szóstej. Leo cały czas rozpierdala mi się na łóżku. Kurwa a ma swój pokój. Ale nie bo on musi spać ze mną. Wzięłam telefon i zaczęłam przeglądać social media. Około godziny ósmej. Ogarnęłam się i ubrałam w to
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Lubię chodzić w takich butach ale po domu już się tego odłuczyłam. Zabrałam kluczyki od BMW i poszłamdo garażu. Pojechałam do galerii. Zaparkowałam i ruszyłamw stronę wejścia. Za plecami usłyszałam jakiś pisk. O nieee. Nie. Kurde o dziesiątej mam odebrać tort. Nie zdążę. A może. Odwróciłam się i zobaczyłam może z dziesięć dziewczyn. Eee to mało szybko pójdzie.
- Hej - powiedziałam i pomachałam ręką
- hejka - odpowiedziały chórem
- czy możemy zdjęcie?- zapytała jedna
- oczywiście- powiedziałam i się uśmiechnełam zrobiłamkilka zdjęć i już miałam na końcu języka żeby powiedzieć że muszę już iść ale czekaj jeszcze coś. Dały mi torby urodzinowe z prezentami.
- przekazała byś to Leo bardzo prosimy - powiedziały
- oczywiście- powiedziałam a one podały mi torebki
- dziękujemy- krzykneły i odeszły. Torby zaniosłam do samochodu i poszłam do sklepu gdzie miałam upatrzony prezent dla Leosia.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Wzięłam z półki i szłam w stronę kasy ale w pewnym momencie zauważyłam zajebiste koszuki
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Szybko zgarnełam z półki i poszłam w stronę kasy. Zapłaciłam i do cukierni po tort oczywiście ja wybierała bo Scott miał gówno do gadania.