2.20

353 25 0
                                    

Pov. Leo

Wyszedłem z domu. Tak wiem widziałem to wszystko no ale kurwa. Byłem w parku. Mam ochotę rozpierdolić mu ryj za to. Usiadłem na pierwszej lepszej ławce i patrzyłem jak rodzice z dziećmi spacerują bawią się. Będę miał kiedyś takie. Z Luizą. A może nie powinienem tak wychodzić. Strzelać tych swoich fochów. Kurwa to był zły pomysł zamieszkania razem. To nie gra roli. Cały czas siedzi ze Scottem albo Dawidem. I jeszcze ta dzisiejsza sytuacja z Justinem. To jest debil rucha wszystko co ma pizde. Czemu on nie może doczepić się do innej tylko akurat do mojej Luizki. Kurwa jak bym mógł to bym wsadził mu kij w dupe. I chyba tak zrobię. Albo może lepiej nie. Później będę miał problemy z policją. No ale patrząc z drugiej strony mieszkania z chłopakami to jest zajebiście zawsze mogę iść do Charliego. Mogę mu wszystko powiedzieć. No w sumie znamy się tyle lat. Jadnak o tej sparawie wole nie mówić. I tak wszyscy zaraz będą wiedzieć. Moje jakże zajebiste myśli przerwał mój telefon. Spojrzałem na ekran numer nie znany. Nigdy nie odbieram takich telefonów i tym razem nie mam zamiaru odbierać. Kiedyś jak odebrałem to jedyne co usłyszałem to pisk i tyle. Ja kurwa nie wiem jak niektóre dziewczyny to robią ale to jest dziwne. Znowu ten jebany telefon. Znowu ten numer. Ja pierdole. Kurwa kto może tak dzwonić. Znowu mój dzwonek. Zaraz mnie coś rozpierdoli. Patrzę na wyświetlacz. Tilly. Ooo siska dzwoni. Nacisnołęm zielony.

- hej Leoś jesteś w domu? - zapytała

- hej sis jestem w parku a co się dzieje?- spytałem i czekałem na odpowiedz.

- no bo mi się tak troszkę nudzi i nie mam co robić- powiedziała

- no to bądź za 20 minut już idę do domu

- dobrze - powiedziała i się rozłączył.
Ruszyłem w stronę domu po około 10 minutach byłem na miejscu.

Ogarnąłem trochę dom. Tak jeszcze był w stanie krytycznym. Po dwudziestu minutach dzwonek do drzwi zaczął dzwonić.

Hej Misia|L.D.| (O)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz