Crys wraz z Tonym po jedenastu dniach nadal byli w dość ciężkim stanie. Tony był o wiele bardziej poturbowany niż jego córka więc on potrzebował dłuższego czasu do odpoczynku. Crystal zaczęła już normalnie chodzić z opaskom po czterech dniach. Wcześniej kulała i lekarz twierdził że to przez ponowne przemieszczenie kości. Tony za to nie mógł dużo się ruszać przez złamaną rękę i wiele mniejszych drobiazgów. Nosił mnóstwo szwów i opatrunków. Na początku zmieniała je wynajęta pielęgniarka ale z czasem zaczęła to robić Crystal. Dziewczyna miała wyrzuty sumienia że nie pomogła ojcu. Tony twierdzi że lepiej zrobiła ratując Zemo, ale ona wie że lepiej by było gdyby chociaż pomogła powstrzymać Kapitana.
Tony po dwunastu dniach już postanowił iść odwiedzić Rhodey'a. Już wstał z łóżka pochodził po ogromnym mieszkaniu i postanowił że muszą do niego jechać. War Machine dostał od Starków nowy prototyp sztucznych nóg, aby Rhodey mógł z powrotem normalnie chodzić, ale nauka na tym czymś nie jest prosta. Dziś ich przyjaciel ma kolejne zajęcia więc postanowili go odwiedzić.Co prawda na zewnątrz lało, ale nie przejmowali się tym.
Wsiedli w samochód, jak zwykle jeden z najlepszych i już po dosłownie chwili byli w jego przychodni lekarskiej gdzie właśnie miał spotkania z lekarzem.
Rhodey był zdecydowanie ucieszony widokiem młodego i starszego Starka, a już po chwili wszyscy swobodnie rozmawiali. Crystal siedziała pod ścianą i przyglądała się obu mężczyzną.
-Mów mi wszystko. Amortyzacja, ruch poprzeczny, uchwyt na kubek? -uśmiechnął się Tony w jego stronę.
-No i myślę że klima też by się przydała... -zaczął ale nie dokończył ponieważ upadł na ziemię.
-Daj rękę. Pomogę Ci. -zaczął Tony ale on nie dawał za swoje.
-Nie, nie, nie. Ja sam. Muszę sam. -mówił po czym jakoś usiadł w pozycji siedzącej na ziemi. -138. 138 misji. Tyle wylatałem Tony. Każda mogła być moją ostatnią, ale latałem. Bo były sprawy do załatwienia. To samo z protokołem. Podpisałem bo to było jedyne słuszne wyjście. A teraz taka krecha. Taki jakiś, no po prostu pech. Ale zdania nie zmieniłem. Jeszcze nie. -zakończył po czym uśmiechnął się do Tonego, a on do Rhodey'a.
Stark podał mu kę i oboje wstali z ziemi już chcąc dalej ćwiczyć chodzenie na nowym sprzęcie.
-W porządku? -spytał znów Tony.
-Tak. -odpowiedział szybko Rhodey uśmiechnięty.
Wiedział że nigdy nie wolno jest się poddawać. Nawet jeśli myślisz że wszystko jest skończone.
W pewnym momencie ktoś zapukał przez szklane drzwi. Cała trójka obejrzała się w tamtą stronę i zobaczyli dość już starego kuriera który trzymał w rękach jakąś paczkę.
-Czy pan Tony Srark? -przeczytał źle nazwisko z pudełka i Crystal wraz z Rhodey'em wybuchnęli śmiechem.
-Tak to on. -zaczął Rhodey powstrzymując śmiech.- To właśnie Tony Srark. We własnej osobie. Serdecznie dziękuję! Zobaczysz wykorzystam to niedługo. -zwróciła się do Tonego który również cały czas się uśmiechał. -Rezerwacja na nazwisko Srark. -dodał do siebie Rhodey ale i tak wszyscy się zaśmiali.
Tony odebrał tajemniczą paczkę, ale zamiast ja otworzyć od razu stwierdził że to zrobi już w domu.
Po jakimś czasie rozmów Rhodey skończył swoje spotkanie i pojechał do domu tak samo jak Crystal z Tonym. W samochodzie właśnie leciał jeden z ulubionych kawałów dziewczyny i cicho podśpiewywała jego numer gdy nagle zadzwonił jej nowy telefon. Szybko odebrała widząc że dzwoni Happy.
-Co tam? -przywitała się Crystal lekko ściszając piosenkę.
-Musisz uciszyć tego młodego. Ciągle dzwoni i pisze! Może ciebie posłucha, Ja już nie...
-Jakiego młodego? -zapytała przerywając Happy'emu wyjaśnienia.
-No Petera Parkera, tego z Queens. -odpowiedział zmieszany.
-To się mówi że Peter a nie.-powiedziała w stronę przyjaciela po czym dodała. szybko.- Dawaj go.
Happy szybko przełączył rozmowę ponieważ niedawno się tego nauczył, i już po chwili Crystal usłyszała głos chłopaka z innej dzielnicy miasta.
-Odebrałeś! W końcu! -zaczął szczęśliwy.- Chcę ci tylko szybko opowiedzieć co zrobiłem w tym tygodniu. Wiesz takie jakby sprawozdanie. Codziennie ci piszę ale mogę powtórzyć jak w końcu odebrałeś. I jeszcze chciałbym wiedzieć kiedy dokładnie pan Stark będzie chciał się ze mną widzieć. Będzie jakaś nowa misja czy coś. Jestem gotowy.
-Na razie radziłabym ci tylko czekać. -odezwała się w końcu Crystal.
-Czekaj... nie brzmisz jak Happy. -oznajmił dość zmieszany teraz Peter.
-Bo nim nie jestem. Tu Crystal. -powiedziała dziewczyna wysiadając już z samochodu, gdyż była już na miejscu. Lało na nią i włosy miała coraz bardziej mokre ale stwierdziła że woli postać trochę na zewnątrz niż w środku z mnóstwem ludzi dookoła.
-O bój boże! Hejka! Dawno nie gadaliśmy, wiesz życie Spider Mana nie jest proste. Mam tyle zadań że ciężko się połapać nawet jaki jest dzień. -powiedział dumnie chłopak.
-Serio? -zapytała udając zdziwienie.
-Pewnie, jakbyś podała mi swój numer to bym mógł ci codziennie pisać sprawozdania. -Crystal wiedziała że Parker na pewno się uśmiechnął.
-Od tego jest Happy, niestety nie ja. Ale wiec że ja do Ciebie zadzwonię jeśli będę czegoś potrzebować. -powiedziała stojąc przed wejściem do Stark Tower.
-Ten Happy nie jest taki Happy. -oznajmił Peter na co oboje się zaśmiali.
-Wiem. -odparła. -Muszę już kończyć. Ale niczym się nie przejmuj i rób swoje. I pamiętaj pozdrów Neda! -zaśmiała się po czym nie czekając na odpowiedź rozłączyła.
Uśmiechnęła się do siebie i weszła do swojego domu. Szybko znalazła się na górze a już będąc w swoim pokoju chcąc się przebrać z przemoczonego ubrania usłyszała krzyk ojca.
-Crystal! Chodź tutaj!
CZYTASZ
Powinieneś Tu Być
FanfictionZAKOŃCZONE Nie każdy posiada to czego pragnie. Ona pragnęła spokoju, a jedyne co dostała to chaos.