Kiedy Crystal wyszła z budynku na twarzy poczuła świeży podmuch wiatru. W dłoniach trzymała karabin maszynowy który zabrała po drodze ze składu broni. Powietrze tutaj było zupełnie inne niż w Ameryce, gdzie mieszkała. Wiadomym było że w NY powietrze jest inne ze względu na smog czy wszystkie inne trucizny, ale nawet w miami gdzie nie było tak dużo zanieczyszczeń powietrze było inne. Crys ruszyła dynamicznym chodem przed siebie, zmierzając w stronę serca walki które było trochę oddalone od budynku w którym przed chwilą się znajdowała.
Idąc pewnie przed siebie pomyślała o Wandzie. Nie miała nic jej za złe, nie była nawet na nią teraz już zła, tylko troszkę się zdenerwowała na początku. To nie było zbyt miłe z jej strony nawet jeżeli miała dobre intencje.
Gdy zaczęła się zbliżać bardziej do miejsc walki czuła więcej niepokoju. Umiała się dobrze posługiwać bronią ale co jeśli to nie wystarczy?
Kiedy dotarła dość blisko i stwory które zostały wypuszczone wcześniej zaczęły się do niej zbliżać jak do jakiejś przekąski wzięła karabin mocniej w dłonie i wycelowała w szereg napastników zbliżających się do niej. Nacisnęła spust i nie puściła go dopóki wszystkie potwory dookoła niej nie padły. Kiedy akurat miała chwilę spokoju podbiegła szybko do jednego z wojowników wakandy leżącego na ziemi. Miał zamknięte oczy, ale na szczęście żył gdyż Crys sprawdziła lego puls. Złapała go za dłoń i pociągnęła jego aktualnie nieprzytomne ciało trochę dalej aby nie był aż tak narażony na śmierć. Kiedy dziewczyna upewniła się że jest w odpowiednim miejscu znów ruszyła do walki. Eliminowała napastników tak szybko jak nadążała naciskać spust broni którą trzymała w dłoni.
W pewnym momencie zauważyła że jeden z potworów właśnie obalił osobę jej bardzo dobrze znaną. Potem dołączył się kolejny, i kolejny i trwałoby to tak dopóki nie zabiłyby chłopaka. Crystal wycelowała karabin w stronę atakujących potworów i znów nacisnęła spust. Uważała jednak aby nie zranić atakowanego. Kiedy wszystkie trzy leżały już obok na ziemi dziewczyna podeszła bliżej i wyciągnęła do niego rękę.
Bucky uścisnął jej dłoń i z pomocą Crystal wstał z ziemi.
Ona tylko się do niego lekko uśmiechnęła po czym zniknęła w tłumie walki znów naciskając spust broni.
Nic się nie zmieniła. -pomyślał.
Crystal ciągle usiłowała jakoś dać sobie radę z potworami gdy w jednym momencie zauważyła że właśnie zabrakło jej po raz kolejny naboi. Sięgnęła do tylej kieszeni gdzie wcześniej włożyła parę opakowań kul jednak tym razem nic nie poczuła. Zaczęła panikować. Musiały jej wypaść wcześniej podczas biegu. Jeden stwór rzucił się na nią lecz na szczęście dziewczyna obroniła się uderzając w niego lufą karabinu. Tak też robiła z następnymi lecz było ich za dużo żeby mogła w taki sposób się obronić. W pewnym momencie nie dała rady i powaliło ją na ziemię około czterech stworów. Powstrzymywała ich twarze przed swoją trzymając nad sobą broń, która została jej jako jedyna forma obrony.
Chciała coś powiedzieć do słuchawki którą wcześniej miała w uchu do komunikowania się z Tonym i resztą Avengers lecz zauważyła że to również gdzieś musiała zgubić.
Zaczęła krzyczeć, gdyż nie dawała rady z teraz już pięcioma stworami, lecz nie chciała się też
Z ich zębów kapała dziwna ciecz podobna do śliny prosto na twarz dziewczyny która dalej powstrzymywała ich paszcze przed zjedzeniem jej.
Kiedy jej mięśnie już powoli puszczały w dół a stwory znajdowały się coraz bliżej jej ciała coś błysnęło obok niej tak jasno że musiała zamknąć oczy. Po chwili wraz z głośnym hukiem poczuła ulgę i brak pięciu dziwnych zwierząt na swojej klatce piersiowej. Kiedy światło przestało razić ją w oczy podniosła się z ziemi i przetarła twarz pozbywając się śliny tych zwierząt które na nią pluły.
Spojrzała szybko w stronę z której pojawiła się fala intensywnego światła. Właśnie teraz w tym miejscu stał Thor. Crystal uśmiechnęła się szeroko na jego widok. Obok niego stały dwa również kolejne dziwne stworzenia. Pierwszym było coś imitującego drzewo, a drugim był coś na wzór szopa pracza.
-Teraz macie przerąbane! -usłyszała z tyłu głos krzyczący te słowa. Odwróciła się i zobaczyła Bannera w stroju hulkbuster'a.
Crystal już dziś nic nie zdziwi. Więc nie zastanawiając się dalej skąd Thor przywlókł te "cosie" i jak Banner znalazł się w Hulkbusterze Crys obejrzała się dookoła sprawdzając jak duże jest jeszcze natężenie atakujących. Kiedy Crystal zobaczyła Wandę parę metrów dalej ratujących ludzi przed kolejnymi nowymi niebezpieczeństwami zaczęła biec jak najszybciej mogła w stronę budynku z którego wcześniej wyszła. Nie mogła uwierzyć że Wanda zostawiła Shuri samą z Visionem.
Nogi Crystal biegły tak szybko jak jeszcze nigdy w jej życiu nie biegły. Omijała sprytnie wszystkie przeszkody na drodze a jej twarz robiła się lekko czerwona od przemęczenia.
Przez cały bieg do budynku przeklinała głośno.
Kiedy dotarła do budynku wybrała schody zamiast windy aby być szybciej u Shuri i wyprzedzić jakiekolwiek niebezpieczeństwo. Wstąpywała na co trzeci schodek i robiła to jak najszybciej tylko mogła.
Kiedy wreszcie znalazła się na odpowiednim piętrze jej czoło i włosy dookoła były mokre od potu a buty lekko rozwiązane. Mimo tego wbiegła do odpowiedniego pomieszczenia i sapiąc wydukała z siebie:
-Shuri wszystko w porządku? -Jednak dziewczyna nie zdążyła odpowiedzieć gdyż właśnie w tym momencie za dziewczynami jakiś dziwny nowy rodzaj kosmity zaatakował strażnika który stał przed drzwiami. -Rób swoje. -dodała Crystal szybko na co dziewczyna zaczęła szybko dalej pracować z kamieniem na głowie Visiona.
Strażnik został powalony niemalże od razu i kosmita wszedł do pomieszczenia. Crystal złapała do ręki leżący nieopodal długi rodzaj miecza należący do jednej z wojowniczek Wakandy. Dziewczyna zaczęła walczyć z cztery razy większym napastnikiem i na początku nieźle dawała sobie radę ale po paru sekundach jednak kosmita zastosował dziwny chwyt przez który Crystal została obalona na ziemię lądując pod oknem i równocześnie mocno pokrzywdzona. Nie mogła się podnieść przez chwilę i leżała na ziemi słuchając jak Shuri zaczyna walczyć z napastnikiem. Po chwili jednak Crystal podniosła się powoli i chciała znów zaatakować napastnika pomagając swojej koleżance lecz nim się obejrzała ciało kosmity wylądowało na niej a jej plecy uderzyły z wielką siłą w okno tłukąc szybę. Niestety kosmita był zbyt duży i ciężki aby Crystal mogła wytrzymać jego ciężar. Ktoś, jakaś osoba trzecia , naciskała mocno na kosmitę chcąc aby ten wyleciał przez okno. Crystal opierała się i jej paznokcie prawie wbiły się w parapet lecz w końcu nie wytrzymała i puściła cały ciężar równocześnie lecąc do tyłu.
Trzy osoby wypadły z okna. Podczas lotu w dół Crystal zobaczyła że trzecią osobą był sam Vision.
-Nie! -krzyknęła.
CZYTASZ
Powinieneś Tu Być
FanficZAKOŃCZONE Nie każdy posiada to czego pragnie. Ona pragnęła spokoju, a jedyne co dostała to chaos.