Kiedy Hulk odłożył Crystal na ziemię, dokładnie na ulicę gdzie mogła dokładnie widzieć Steve'a i Thora walczących przeciwko Chitauri. Było ich coraz więcej. Zielony po chwili wskoczył znów na jakiś innych dach zwalczać potwory, a dziewczyna została na miejscu. Oparła się plecami o jakiś budynek patrząc na to jak Steve obrywa. Nie zareagowała, bo nie mogła.
Kiedy Thor zobaczył Crystal krzyknął w jej stronę aby im pomogła, ale ona nie usłyszała go. Chitauri nie reagowali na nią, jak ona na ich. Cały czas miała ochotę krzyczeć, ale nie robiła tego. Nie wiedziała czemu. Spojrzała w niebo. Było błękitne. Kiedy Thor pokonał na razie przeciwników podbiegł do dziewczyny.
-Crystal, ej musisz nam pomóc.
Nie odpowiedziała. Nie słyszała go.
Widziała siebie, ale jako małą dziewczynkę. Na głowie miała dwa równo związane kucyki, gdyż tylko fryzurę zawsze robił jej Tony. Była ubrana w różową bluzeczkę z długim rękawem i tiulową spódniczkę w kolorze fioletowym. Na nogach miała błyszczące się czarne balerinki. Właśnie wchodziła do ich garażu cała rozpromieniona. Otworzyła drzwi i powitała pracującego tatę.
-Tatusiu, dziś w szkole z matematyki dostałam bardzo dobrą ocenę!
-Tak?- spytał Tony biorąc córkę na kolana.On miał na sobie zwykłą koszulkę i spodnie.- A jaką? Bardzo dobrą, czy bardzo,bardzo dobrą?
-Bardzo, super, hiper dobrą! -krzyknęła, na co Tony się uśmiechnął. -Tatusiu co robisz? -zapytała po chwili.
-Och, wiesz jeszcze jesteś za mała żeby to zrozumieć. -powiedział.
-Znów coś budujesz, wiem to. -uśmiechnęła się pokazując swoje białe ząbki.
Tony zaśmiał się.
-Masz mnie słońce.
-Wiedziałam! Zawsze to robisz, kiedy mnie nie ma! Za to kiedy jestem czytasz mi książeczki, rysujesz ze mną i wozisz do kina na bajki! -zaśmiała się mała.
-A co jeszcze w szkole, Crystal? -zapytał nadal się uśmiechając do dziewczynki.
-Och, emm...- zaczęła już się nie uśmiechając. -Już muszę iść tatusiu, pani od matematyki dużo zadała...
-O nie, nie, nie... Jak cię złapałem teraz nie oddam.- zaśmiał się Tony i zaczął łaskotać. Dziewczynka śmiała się głośno. -No to co było w szkole?-powiedział dalej łaskocząc córeczkę.
-D-ooo-brz-eee! Poo-wie-mmm!- wyjąkała przez śmiech. Kiedy Tony ją przestał gilgotać, zaczęła.- Dziś pani wychowawczyni, powiedziała wszystkim że za tydzień będzie dzień mamy.
Tony przestał się uśmiechać. Ale dalej słuchał małej.
-I rozdawała wierszyki, żebyśmy się ich nauczyli na pamięć. Ale ja go nie dostałam, wiedziałam czemu.-zakończyła, ale kiedy zobaczyła minę Tonego, dodała- Tatusiu jesteś smutny?
-Tak słoneczko, jestem smutny.
-Dlaczego? Bo nie mam mamy? -zapytała.
-Troszkę tak, kochanie.
-Nie bądź smutny... Jestem dzielna i mam Ciebie. Cierpliwie poczekam do dnia taty.- uśmiechnęła się.
Crystal poczuła szturchanie, nawet bardzo mocne. Przed sobą zobaczyła Steve'a. Zauważyła że leży na chodniku, a już nie stoi oparta o ścianę.
-Co jest? - zapytała podnosząc się powoli.
-Jesteś potrzebna. -odparł chłopak pomóc wstać dziewczynie.
CZYTASZ
Powinieneś Tu Być
FanficZAKOŃCZONE Nie każdy posiada to czego pragnie. Ona pragnęła spokoju, a jedyne co dostała to chaos.