3

2K 137 10
                                    

-Jedenastu członków plemienia Wakanda zginęła zeszłej nocy w czasie starcia Avengers z grupą najemników w Lagos w Nigerii. Stroniący od kontaktów zewnętrznych Wakandowie przybyli do miasta z misją humanitarną. -mówiła dziennikarka w telewizji tłumacząc sytuację w Lagos. 

Minął dzień od wczorajszej mowy ojca oznajmiającej studentom że mają już pieniądze na wszystkie projekty. Crystal właśnie stała w ogromnym salonie przed telewizorem wraz ze Stevem. Oboje słuchali wiadomości na temat aktualnego stanu w Nigerii. 

-Krew naszych rodaków została przelana na obcej ziemi. -tym razem w wiadomościach wypowiadał się król Wakandy zamiast dorosłej blondynki.- Nie tylko z winy przestępców i terrorystów ale także przez obojętność osób które miały ich zatrzymać. Zwycięstwo za cenne życia niewinnych ludzi to nie zwycięstwo a klęska. 

Król nie dokończył swojej wypowiedzi ponieważ Steve wyłączył pilotem telewizor. Widocznie nie mógł już słuchać tego co się dzieje w mediach. Spojrzał na Crystal stojącą obok niego. 

-Nie wiem co powiedzieć.-pokręciła głową patrząc na podłogę. Po chwili jednak skierowała wzrok na Rogersa. -Sytuacja była bardzo zła? 

-To była moja wina. Nie zauważyłem kiedy Rumlov chciał zaatakować. Kiedy zaczął mówić o Buckym znów stałem się nastolatkiem z Brooklynu. Wanda chciała ratować. -odpowiedział. 

-Słuchaj wiem że traktujesz moje zdanie poważnie mimo mojego młodego wieku, i wiem że lubisz tego Barnesa. To był twój przyjaciel, i doskonale Cię rozumiem. Został Ci tylko on. Ale jakbyś jeszcze nie zauważył chciał mnie zabić. I Ciebie też. I nas wszystkich. Wątpię żeby udało Ci się go uratować. -oznajmiła Crystal patrząc na Kapitana bezradnie. 

-Zawsze przecież miałaś nadzieję nawet w ciężkich sytuacjach. -oznajmił. 

-Barnes ma wyprany mózg. Hydra mimo tego że działała w wojnę nadal ma się dobrze mimo małej popularności. Steve ja wiem że był dla Ciebie jak brat, ale nie warto. Wiesz że wiem kiedy potrzebna jest nadzieja. Czuję że Barnes ciągnie za sobą coś złego. I nie chcę wiedzieć co. 

-Nie znasz go. Wiesz że go szukamy od kiedy zniknął po sytuacji w Waszyngtonie. -powiedział trzymając się swojej wersji. 

-Wolę się już nie pakować w żadne poszukiwania, a jeśli go złapiecie a on dalej będzie miał skłonności do zabijania? Może zrobić komuś krzywdę. Albo coś więcej niż tylko krzywdę. Hydra jest nieprzewidywalna nawet teraz po wojnie. 

-Nie byłaś na wojnie. -przerwał jej. 

-Ale wiem co Hydra może zdziałać. Widziałam. Może i mam tylko szesnaście lat, ale widziałam więcej co niektórzy dorośli. Wierz mi Steve. Zastanów się, proszę. Znasz mnie i wiesz że mówię szczerze. -kontynuowała. 

-Wiem Crystal. -odparł. -A ty wiesz że mi zależy żeby go odzyskać. 

-Nie zdziwię się jeśli przyprowadzisz tutaj Barnesa w najbliższym czasie. -uśmiechnęła się. -Idź teraz do Wandy, nie jest w nastroju. -dodała po chwili. 

-Jasne. -odwzajemnił uśmiech po czym ruszył do pokoju Maximoff. 

Crystal ruszyła w swoją stronę. Zeszła do dół szybko po schodach po czym wyszła na ulicę ruszając w stronę jej ulubionej restauracji. Miała ochotę na herbatę i jakieś ciastko. Przeszła parę ulic ocierając się ciągle o turystów po niedługim czasie lądując w swoim wybranym wcześniej miejscu. Weszła do baru i przywitała się mile ze sprzedawczynią którą już dobrze znała. Zamówiła to co zwykle, i chcąc ruszyć na swoje ulubione miejsce przez przypadek wpadła na inną dziewczynę. Na szczęście nic się nie stało oprócz lekkiego potłuczenia i upadku na ziemię. 

Powinieneś Tu ByćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz