*Rok Później*
Szesnastoletnia Crystal Stark szła znaną już jej ulicą Nowego Jorku. Tak samo jak co miesiąc szła na spotkanie z psychologiem. Po drastycznej śmierci Pietro dziewczyna miała spotkania raz w tygodniu a czasami nawet codziennie, ponieważ nie mogła się pozbierać po tamtym wydarzeniu. Ataki paniki w tamtym czasie wróciły a bezsenność znów ją dopadła. Crystal do lepszego stanu doszła dopiero niedawno, a spotkania z praktycznie codziennych zmieniono na raz w miesiącu. Crystal czuła się już trochę lepiej. Nie myśląc o tym co się zdarzyło rok temu potrafiła jeszcze normalnie funkcjonować. Jednak często miała dni w których nie mogła wyjść z domu przez smutek i płacz. Ale dni te były już coraz rzadziej z tego względu że Stark wielu detalów z drastycznego wydarzenia w Sokovii już nie pamiętała. Starała się o nich zapomnieć ponieważ odbiły się one na jej psychice która już i tak była bardzo delikatna i uszkodzona. Crystal minęła jak zwykle sklep z używanymi ubraniami a potem bibliotekę, w której często się zatrzymywała kiedy miała chwilę czasu. Kiedy dotarła do starej kamienicy oddalonej od Avengers Towera jakieś dwa kilometry, nie zastanawiając się otworzyła drzwi wejściowe. Klatką wejściową udała się na trzecie piętro znalazła się pod drzwiami na których widniała plakietka z napisem: "Lek. Tracy Reed. Psycholog, Psychoterapeuta, Lekarz psychiatra. Nr telefonu 67..." Podobno miała być jedną z najlepszych w NY, ale nie mieszka w miejscu wartym zaufania. Crystal odetchnęła i zapukała jak zwykle. zza drzwi usłyszała ciche: "Proszę", po czym weszła.
-Dzień Dobry. -zaczęła.
-O! Obcięłaś Włosy! - odpowiedziała jej kobieta w wieku około 28 lat udając zaskoczoną. Włosy Crystal teraz ledwo sięgały do ramion. Postanowiła zmienić coś w sobie aby zacząć jakoś wszystko na nowo. Taki nowy początek, od tego zaczynając. Doktor zawsze kazała nastolatce rozmawiać z nią jak z koleżanką albo przynajmniej dobrą znajomą. Żeby miały "lepsze kontakty", jak sama twierdziła. -Jak si minął czas od ostatniego spotkania? -spytała kiedy Crystal zajęła swoje miejsce naprzeciwko niej.
-W porządku.
-A jak ze snem? -zadawała kolejne pytania jak zwykle Tracy.
-Też lepiej niż ostatnio.
-To cudownie. A leki bierzesz dalej czy już odłożyłaś ? -odpowiedziała znów coś zapisując w notatniku. Wiedziała że większość z tego co zawsze zapisuje ląduje u jej ojca. Crystal rozmawiała z Tonym normalnie, jak zawsze ale kiedy tylko rozmowa nasuwała się na temat Sokovii od razu się automatycznie zamykała na świat. Nie potrafiła o tym jeszcze rozmawiać a jej psycholog dobrze o tym wiedział.
-Dalej biorę, tylko mniejsze dawki. Źle się czuję kiedy je odkładam. -odpowiedziała patrząc na swoje dłonie. Nie lubiła patrzeć na doktor Tracy. Tak już się przyzwyczaiła.
-Rozumiem. Ale nadal nie wiem co się...
-Nie. -przerwała jej od razu Crystal, wiedząc jakie pytanie chce zadać. Co sesję przymierzała się do zadania tego pytania. -Jeszcze nie.
-Oh, no cóż. Ale wiec że nie dojdziemy do skutku jeśli mi ani ojcu nic nie powiesz o tamtym wydarzeniu. -odpowiedziała.
-Jeszcze nie jestem gotowa. -odpowiedziała poprawiając krótkie włosy. Jeszcze nie była do nich przyzwyczajona, dlatego często dotykała końcówki ciemnych włosów.
Reszta rozmowy, jak zwykle minęła na głupich pytaniach kobiety, które zadawała za każdym razem. Crystal nie dziwiła się jej, przecież nawet nie wiedziała jakie pytania ma zadawać skoro dziewczyna nie chciała nic a nic powiedzieć. Po godzinie Crystal pożegnała się z doktor Tracy, i wyszła z kamienicy lądując na jednej z ulic. Na zewnątrz zrobiło się trochę chłodniej, więc dziewczyna poprawiła bluzę na sobie aby było jej trochę cieplej. Teraz na plecach czuła większe zimno ponieważ włosy które wcześniej zakrywały jej trochę ciała teraz leżały w koszu u fryzjera. Krórkie włosy nie dawały ani trochę ciepła i było jej bardziej zimno zwłaszcza na karku. Obejrzała się przez ulicę i ruszyła z powrotem w stronę domu. Nie cierpiała spotykać się z tą kobietą. mówiła ojcu że już jej nie potrzebuje i że wszystko jest już dobrze, ale on twierdził że dopóki lekarz nie stwierdzi że wszystko dobrze to nie będzie mogła przestać do niej uczęszczać. I na tym się kończyło.
Przeszła parę ulic i dotarła z powrotem do Avengers Tower. Od kiedy mieszkała w tym samym budynku co Wanda Maximoff nie uczuje się jak w domu. Plusem było to że dziewczyny się zaprzyjaźniły i często spędzały razem czas. Ale nie za często aby wiedzieć jak Wanda radzi sobie z utratą brata.
Crystal weszła do budynku i windą dotarła do piętra mieszkalnego. Tonego nie było ani w salonie ani w kuchni, widocznie musiał być w laboratorium. Może poprawiał Iron Mana. Crystal poszła do swojego pokoju i rzuciła się na łóżko. Jej pokój nie zmienił się, został taki sam. Za to ona zmieniła się kompletnie. Jej życie zmieniło się zbyt szybko i trudno było jej wszystko było ogarnąć. Musiała spędzać czas na tworzeniu nowych broni i sprzętów bo to jej pomagało. Zajrzała do telefonu. Jedna wiadomość od ojca z treścią: "Jestem na krótkim spotkaniu. Niedługo wracam". Więc wyszedł. Dość często wychodzi, ale dziewczynie to nie przeszkadzało.
Ważne że go miała. Jego jednego.
CZYTASZ
Powinieneś Tu Być
FanfikceZAKOŃCZONE Nie każdy posiada to czego pragnie. Ona pragnęła spokoju, a jedyne co dostała to chaos.