Po paru godzinach, już wszyscy najedzeni i przebrani w czyste ubrania, pojechali co central parku. Crystal z ojcem po drodze na miejsce, rozmawiali ze sobą, tak jak zawsze. Z tyłu na siedzeniu leżała walizka, w środku której znajdował się Tesserct. Dziewczyna szczerze śmiała się z żartów ojca, mimo tego że jeszcze parę godzin temu, mogła prawie zginąć.
Młoda Stark, ubrała się tak jak zawsze. Koszulka i jeansy, i do tego zwykła zasuwana bluza w kolorze fioletowym. Włosy miała związane w nowego warkocza, gdyż tamten który miała na głowie podczas walki, był w stanie ciężkim. No i założyła nowe buty, którymi były białe adidasy. Na jej twarzy znów gościł szeroki uśmiech.
-Pamiętasz, jaka byłaś zdziwiona jak Ci powiedziałem że to ja jestem Iron Manem? -zapytał Tony uśmiechając się. Miał na sobie biały garnitur i przeciwsłoneczne okulary.
-Nie mogłam w to uwierzyć! Naprawdę!- zaśmiała się dziewczyna.
Samochód którym jechali nie miał dachu, więc dziewczyna miała wiatr we włosach. Bardzo lubiła jeździć takimi autami. Czuła się... inaczej w takim pojeździe. Oczywiście, jak zwykle jechali bardzo szybko, dokładnie 130km/h.
Po chwili znaleźli się w parku. Crystal wysiadła z samochodu idąc w stronę czekających już bogów. W tym samym czasie co oni przyjechał Steve, na swoim motorze, oraz Natasha z Clintem w swoim aucie na którym było logo Tarczy. Na piechotę przyszedł doktor Banner.
Loki miał na sobie kajdanki, a na twarzy miał maskę, tak żeby nie mógł nic powiedzieć. Thor trzymał go mocno za ramię, żeby nie uciekł. Drugi bóg błyskawic wyglądał tak jak zwykle, na plecach czerwona peleryna a w dłoni młot.
Potem zjawił się Selvig, podczas gdy Tony otwierał walizkę, który razem z Tonym i Bruce'm włożyli sześcian do jakiegoś specjalnego przezroczystego pudełka. Rogers patrzył z niechęcią na magiczny przedmiot. Thor pożegnał się z doktorem, a Loki ciągle przyglądał się Crystal, jednak ona tylko uśmiechnęła się wścibsko, i odwróciła wzrok. Natasha szeptała coś do ucha Clintowi, który się uśmiechał.
Thor odwrócił się do brata trzymając przedmiot z jednej strony. Popatrzył na Lokiego srogo, który szybko złapał drugi koniec zabezpieczenia na Tesseract. Crystal stanęła teraz przy ojcu i przyglądała się znikającym w niebieskiej poświacie bogom. Kiedy już ich nie było, Steve podszedł do Starka i uścisnął mu dłoń, a na jego córkę tylko szybko spojrzał i się lekko uśmiechnął, co odwzajemniła tym samym. Natasha rozmawiała z Bannerem, dając mu jakąś torbę, po czym pożegnała się i wsiadła do auta razem z Clintem i Bruce'm. Ale zanim to zrobiła pomachała szybko do dziewczyny żegnając się.
Steve wsiadł na motor i nie patrząc na nic odjechał bez słowa, jedynie nadal się uśmiechając.
Crystal spojrzała na ojca i razem wsiedli do nowoczesnego samochodu, i odjechali w przeciwną stronę.
***
-Tato! Chodź zobacz! -krzyknęła Crystal z salonu do ojca. Za oknem było już ciemno, a zegarek pokazywał godzinę 23:39. Tony jeszcze nie spał, więc przyszedł do pomieszczenia wolnym krokiem. -Patrz. -dodała patrząc na telewizor.
Na ekranie właśnie pokazywali wiadomości. Mówili o Avengers.
-Oprócz ogromnych zniszczeń będących, jak się okazuje efektem, próbą kosmicznej inwazji, niezwykłe wyczyny członków grupy Avengers, skłoniły wielu Nowojorczyków do świętowania na ulicach miasta.- mówił dorosły mężczyzna. Na ekranie pokazywali członków miasta dziękujących bohaterom.
Tony przysiadł się obok Crystal na sofę, i objął ją ramieniem. Spojrzał szybko na córkę uśmiechając się i znów zaczął oglądać dalej.
Ludzie zapalali świeczki, i ubierali się w koszulki z różnymi przedmiotami bohaterów. Jeden mężczyzna na bluzce miał tarczę Kapitana, a jeszcze kolejny maskę Iron Mana. Widać było też że ludzie tatuowali sobie młot Thora, lub golili się tak jak Tony. Mieszkańcy miasta wypowiadali się na temat bohaterów. Wielu mówiło że to świetna idea i że warto mieć kogoś takiego. Zaś inni narzekali że państwo za dużo ukrywa, i że bohaterzy kiedyś mogą zrobić krzywdę. Do kamery jedna kobieta krzyknęła że kocha Thora, na co Tony i Crystal się zaśmiali.
Na wielu ulicach odbywały się parady, z podziękowaniami dla Avengers. Mały chłopiec zawzięcie do kamery opowiadał co widział podczas wojny o Nowy York.
-A potem Iron Man ziiiu! I jeszcze Ziuu!! A tamci tylko Buuum! I potem zielony skoczył i Raaaaa!- na sobie musiał mieć oczywiście bluzkę z kapitanem Ameryką.
Przebrani za bohaterów nastolatkowie jeździli na deskach w skateparku, i starsi ludzie też się wypowiadali.
-Superbohaterowie? Tu u nas? Nie rozśmieszaj mnie pan. -powiedział starszy mężczyzna grając w szachy z kolegą.
Na wielu budynkach i murach pojawiały się grafitti, z Iron Manem, lub Czarną Wdową. Były również napisy, przeważnie: "Dziękujemy Avengersom!". Co było bardzo miłe.
Burmistrz miasta, był zły za zniszczenie wielu ulic i budynków, ale chyba nikt się nim nie interesował bo, za nim stał jakiś chłopak trzymając zielony banner, z napisem: "Hulk=Bohater".
Dzieciaki robiły z papieru młot Thora i Tarczę kapitana do zabawy. Oczywiście nie mogło zabraknąć, małych chłopców przebranych za Iron Mana.
-Kapitan Ameryka uratował mi życie, nie wiem gdzie on teraz jest, ani gdzie oni wszyscy są, ale chcę...Chcę im bardzo mocno podziękować. -zakończyła blondynka, uśmiechając się lekko.
-Nie wspomnieli nic o mojej kochanej Crystal.- powiedział śmiejąc się.
-Ja nie jestem jedną z Avengers. -powiedziała do ojca.- Wam się należą podziękowania, ja tylko trochę pomogłam. Nic wielkiego.
W telewizji właśnie pojawił się dość młody mężczyzna, trzymając na rękach małą dziewczynkę.
-Pewna dziewczyna uratowała życie mojej małej córeczce. miała ona długiego ciemnego warkocza. I kiedy wyciągała moją małą z zatrzaśniętego autobusu uśmiechała się do niej i obiecała że wszystko będzie w porządku. Dopiero przed chwilą dowiedziałem się że to była Crystal Stark, córka Iron Mana, której jestem bardzo wdzięczy, i chciałbym jej bardzo podziękować.- zakończył, po czym mała dziewczynka pomachała do kamery.
Usta Tonego powędrowały wyżej formując się w szeroki uśmiech. Pocałował córkę w czoło, i wstał z kanapy wyłączając telewizor.
-Nic wielkiego. Jasne.- powiedział patrząc na dziewczynę.- Idę spać, na dzisiejszy dzień to zdecydowanie na dużo wrażeń. -powiedział i ruszył schodami na górę. -Ty lepiej też się wyśpij po swojej małej pomocy.- zaśmiał się mężczyzna. Dziewczyna siedziała już w piżamie, więc nie musiała się już przebierać. Mimowolnie uśmiechnęła się na myśl o małej dziewczynce w telewizji.
Crystal wstała z sofy i ruszyła w stronę swojego pokoju, aby móc odpocząć po tym wyczerpującym dniu.
Jednak nie wiedziała że to będzie jej ostatnia dobrze spędzona noc.
CZYTASZ
Powinieneś Tu Być
FanficZAKOŃCZONE Nie każdy posiada to czego pragnie. Ona pragnęła spokoju, a jedyne co dostała to chaos.