-Słuchajcie mnie i radujcie się.-jeden z kosmitów zaczął mówić w stronę bohaterów.- Za chwilę zginiecie z rąk dzieci Thanosa. Dzięki nam, wasze nic nie znaczące życie przyczyni się do...
-Przepraszam. -Tony przerwał mu nudny monolog. -Ziemia jest dzisiaj zamknięta. Lepiej zabierajcie się stąd.
-Strażniku Kamienia, czy to szczekające zwierzę mówi za ciebie? -zapytał kosmita w stronę Strange'a.
Crystal słysząc te słowa warknęła ze złości.
-Myślisz że możesz się tak odzywać do mojego taty?-krzyknęła i już chciała podbiec do stworzenia lecz w ostatniej chwili Wong złapał dziewczynę i przytrzymał aby się nie wyrwała i nie zaatakowała pomagiera Thanosa. Chwilę wierzgała nogami aby się uwolnić ale nic to nie dało.
-To ta która oparła się ojcu Thanosowi. -powiedziało dziwne stworzenia do drugiego tego większego i masywniejszego. -Jej pozbędziemy się jako pierwszej.
-Pozbędziecie się mnie? To ja pozbędę się was! -krzyknęła i zaczęła wierzgać mocniej lecz Wong dalej trzymał dziewczynę aby się nie wyrwała z jego objęć. -A potem pozbędę się Thanosa! Zobaczycie wy nędzne parszywe szczury! Zapłacicie mi za to co zrobiliście Lokiemu! -krzyczała dalej w ich stronę.
-Wong? -Steven odezwał się do mężczyzny trzymającego Crystal. -Wiesz co robić.
Wong kiwnął tylko głową po czym wytworzył dziwny pomarańczowy okrąg i w niego wrzucił Crystal. Wpadając przez wir usłyszała jedynie ciche słowa Strange'a jak odpowiada kosmitom na poprzednie pytanie.
-Oczywiście że nie. Mówię za siebie. W tym mieście i na tej planecie nie można naruszać prawa.
Crys nim się obejrzała dostała się w miejsce którego w życiu się nie spodziewała. Znalazła się w autobusie szkolnym. Masa dzieciaków ściskała się na tyłach aby móc z okna zobaczyć okrąg którym przylecieli kosmici. Autobusem kierował staruszek, który nawet nic nie zauważył.
Crys wyjrzała przez okna. Była daleko na przedmieściach. Stąd pierścień wydawał się być o wiele mniejszy niż był.
Warknęła wściekła i tupnęła jak małe dziecko złe że nie dostało cukierka. Kiedy przyjrzała się jeszcze grupce dzieciaków w jej wieku zobaczyła że Ned również jest w tej grupce.
-Ned! powiedziała lecz jej nie słyszał. Wszyscy się przekrzykiwali widząc dziwny statek.
Crys musiała podejść bliżej i pociągnąć chłopaka za koszulkę w jej stronę.
-Crystal?! Co ty tu robisz? -zapytał zdziwiony o mało co nie krzycząc na jej widok. -I czemu nasz takie dziwne oczy?
-Długa historia. Masz kontakt z Peterem? -zapytała szybko nawet nie łapiąc oddechu między wyrazami.
-Pewnie. Już do niego dzwonię. -oznajmił i wykręcił w komórce numer przyjaciela. Peter szybko odebrał a Ned oddał komórkę Crystal.
-Peter! Peter! Jesteś?-mówiła głośno gdyż mało co słyszała przez szum i gwizdy po drugiej stronie. Widocznie musiał być w powietrzu.
-Crystal? Co ty robisz z Nedem? -odezwał się chłopak.
-Musisz mnie stąd zabrać! Jestem w Quenns, jadę autobusem w stronę twojej szkoły!
-Jak to mojej szkoły? Co ty tam robisz?
-Nerwy mi puściły i taki jeden czarodziej mnie zniknął do tego autobusu. Szybko, nie mamy czasu.
-Czarodziej? -zapytał zdziwiony.
-Nie mamy czasu! Musisz szybko tu...-nie dokończyła gdyż w tym momencie do szyby autobusu od strony zewnętrznej przyczepił się Spider Man. Dopiero wtedy wszystkie dzieciaki zwróciły uwagę na coś innego niż latający pierścień.
CZYTASZ
Powinieneś Tu Być
FanfictionZAKOŃCZONE Nie każdy posiada to czego pragnie. Ona pragnęła spokoju, a jedyne co dostała to chaos.