16

1.2K 105 16
                                    

Zapukała do drzwi. 

Nim ktokolwiek otworzył, ona szybko zdążyła jeszcze przeczesać dłonią rozwiane włosy. 

Usłyszała jak ktoś podchodzi do drzwi i powoli je otwiera sprawdzając czy nikt podejrzany nie stoi za nimi. 

Oczywiście była to May o pięknym delikatnym uśmiechu. Kiedy zobaczyła smutną twarz Crystal od razu wpuściła ją do środka tylko skinieniem dłoni. 

-Jest Peter? -spytała w trakcie wchodzenia do salonu. 

-Nie ma. -odparła kobieta. 

Więc nie kłamała mówiąc że nie ma Petera w domu. 

Kiedy Peter wychodził musiał powiedzieć May że idzie do Ned'a, a tak naprawdę wyszedł gdzieś jako Spider Man. To chyba było w jego stylu normalne.

-Czy mogę z panią zaczekać aż do jego powrotu? -spytała pilnując przy tym aby jej głos wydawał się jak najmniej załamany. 

-Pewnie. Usiądź sobie wygodnie, a ja zrobię ci coś do picia. -oznajmiła i udała się do kuchni gdzie zaczęła przygotowywać jakiś napój. Nawet nie pytała Crystal co chce do picia, bo już tak dobrze się znały. Tak często Crystal przychodziła do ich domu aż zapamiętała, że dziewczyna nie toleruje kawy i woli herbatę. 

Crystal zamiast usiąść sobie na kanapie w salonie naprzeciwko telewizora, ruszyła powolnym krokiem do pokoju Petera, którego drzwi były otwarte. Kiedy przekroczyła próg pomieszczenia pierwsze co zwróciło jej uwagę to lekki bałagan na podłodze. Parę porozrzucanych koszulek i spodni czy nawet gdzieś znalazła się bielizna. Nie obrzydziło jej to zbytnio i ruszyła dalej starając się nic z tych rzeczy nie podeptać. Podeszła do okna z którego było widać dokładnie jej motor postawiony przy wejściu. Już dawno się ściemniło więc lampy przy ulicy tętniły swoim życiem. Nie chcąc dalej przyglądać się tylko nudnej ulicy, cofnęła się parę kroków i zaczęła przyglądać się biurku Petera. Największą uwagę przyciągnęło jej ich wspólne zdjęcie w pięknej błękitnej ramce. 

Fotografia była robiona tuż po wyjściu Crystal ze szpitala. Razem przytuleni leżeli na zielonej trawie w parku. On miał na sobie to co zwykle, koszulkę i spodnie. Jego włosy były całe zmierzwione i wiatr robił z nimi swoje. Ona za to miała zwiewną sukienkę w kwiaty, a na głowie czarny kapelusz. Włosy miała rozpuszczone jak zwykle. Oboje się Śmiali i cieszyli swoją obecnością. Peter trzymał dziewczynę w ramionach. 

Wtedy Crystal nie miała jeszcze takich mięśni jak teraz ma przez te wszystkie ćwiczenia. Jej ramiona były normalne takie jak ramiona powinny być. Teraz przy każdym możliwym a nawet niewielkim wysiłku napinają się i ukazują swoje umięśnienie. 

Crystal widząc to piękne zdjęcie miała ochotę się rozpłakać. 

Dlaczego ona nie odpowiedziała na pytanie Peterowi? 

Dlaczego doprowadziła do tej kłótni? 

-Crystal, chodź kochanie herbata już czeka. -usłyszała głos May z salonu. 

Patrząc ostatni raz na fotografię wyszła z pokoju i ruszyła do kobiety siedzącej już na kanapie. 

Minęła już godzina odkąd Crystal przyszła do May. Czeka już godzinę a Petera dalej nie było. 

-Zaraz powinien być. -mówiła May dodając otuchy Crystal która teraz siedziała na tej kanapie już bez nadziei. 

-Powinien. -odparła. 

Czuła się jak zużyta parokrotnie szmata rzucona na podłogę. Naprawdę nie sądziła że Peter może się nie wrócić do domu tylko z jej powodu. Nie sądziła że może się bać z nią zobaczyć, a co gorsza nie chcieć się z nią zobaczyć. 

Dopiero kiedy obie usłyszały czyjeś kroki na klatce schodowej obie podniosły głosy wyżej wyczekując że kroki nie wejdą na piętro wyżej lecz skierują się do tego miejsca gdzie obie siedziały. 

Kiedy jednak klamka od drzwi się poruszyła Crystal usiadła prosto na kanapie i spoglądała na kręcącą się klamkę jak na coś co zależy od jej całego życia. 

W końcu drzwi się otworzyły a osoba weszła do środka zamykając je za sobą. 

-Peter czekałyśmy na ciebie. -oznajmiła May patrząc na swojego wychowanka. 

Wtedy Peter odwrócił głowę i spojrzał nie na jedną lecz dwie głowy skierowane w jego stronę. Crystal podniosła się i złapała z chłopakiem kontakt wzrokowy. 

Peter nie wytrzymując nawet chwili odwrócił wzrok i ruszył do swojego pokoju. Crystal pobiegła za nim ale zdążył zamknąć za sobą drzwi. 

-Peter otwórz drzwi. -zaczęła May, ale Crystal zwróciła się do niej spokojnym głosem. 

-Lepiej żebym tym razem ja z nim porozmawiała. 

May słysząc te słowa kiwnęła głową i uśmiechnęła się lekko dając jej potrzebna wsparcie. 

Crys podeszła do zamkniętych drzwi i zapukała dwa razy po czym zaczęła mówić smutnym głosem. 

-Peter. Porozmawiajmy proszę. Dziś kiedy przyszedłeś do mnie byłam zakłopotana i nie wiedziałam jak odpowiadać na pytania. Wierz mi wszystko ci opowiem tylko otwórz drzwi. 

Nie otworzył. 

-Peter, proszę... Po prostu porozmawiajmy. -kontynuowała. 

Dopiero wtedy usłyszała że chłopak zbliża się do drzwi i powoli otwiera je patrząc na Crys. Nic nie mówiąc po prostu wpuszcza ją do środka. Dziewczyna wchodzi do pomieszczania szybko zamykając za sobą drzwi. Wolałaby żeby May jednak nie podsłuchała ich rozmowy mimo wszystko. Crystal stała równie pięć dużych kroków przed Peterem który stał po drugiej stronie małego pokoju. 

-Nie chcę cię stracić. -odezwała się po długiej chwili ciszy między nimi. 

Nie wiedziała jak ma zacząć, było tak dużo do powiedzenia tego wszystkiego. Sama mimo tego że wyglądała niepozornie w środku chciała się rozpłakać i wytłumaczyć jak najszybciej całą sytuację żeby w końcu jej wybaczył i przytulił. Nie minął nawet dzień od ich kłótni a ona już nie mogła wytrzymać bez niego. Minęły trzy dni bez niego a ona nie mogła nawet się zebrać w sobie i coś zrobić. Przez to że nie widziała się z nim dłuższy czas musiała przez to cierpieć, i dalej się to ciągnie. 

-Peter nie masz już trzech lat żeby nie rozumieć co się ze mną dzieje. Kiedy dziś przyjechałeś doskonale wiedziałeś że nie umiem myśleć ani co gorsza mówić logicznie. Doskonale wiedziałeś, a kiedy nie mogłam się wysłowić tylko potwierdziły się twoje obawy. -mówiła spoglądając bez przerwy na Peter'a. -Nie mogę myśleć. Nie mogę znów spać! -krzyknęła ze smutkiem w głosie.- Rozumiesz? To wszystko dlatego że moje serce powoli tego wszystkiego nie wytrzymuje! Nie, nie mogę nawet oddychać. Czuję się jakbym umierała Peter. -jej wzrok był pełen smutku co Peter widział od razu. Nigdy nie widział jej tak smutnej. W końcu się przemógł i dalej nic nie mówiąc po prostu doszedł do dziewczyny i przytulił ją delikatnie dając znak że za wszystko przeprasza.-  To jest powolna i bardzo bolesna śmierć. Nie chcę aby żaden człowiek przeżywał to co ja każdego dnia i każdej nocy. -mówiła dalej kiedy Peter miał ją w ramionach. Na początku nie odwzajemniła uścisku ale już po chwili czując ciepło Peter'a również co przytuliła. Tęskniła za tym. 

-Przy mnie nie umrzesz. -odparł. 

Powinieneś Tu ByćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz