Poród # 1

2.4K 84 59
                                    

Steve Rogers-


Szykowałaś się do spania, Steve leżał już w łóżku. Zawsze na ciebie spoglądał, jak o siebie dbasz. Zawsze mówił ci słodkie rzeczy ale także o ciebie bardzo dobrze dbał.

- Ślicznie wyglądasz w tym brzuszku. - podszedł do ciebie i objął cię od tyłu.

- Ty zawsze musisz być taki słodki w tym co mówisz Kapitanie?- zapytałaś.

- Dla mojej Pani Kapitan zawsze. - odpowedział całując cię delikatnie w policzek.

Wziął cię na ręce, położył cię na łóżko. Zawsze przed spaniem, kładł swoją głowę na twoim brzuchu i coś szeptał. Coś w takim stylu.

-" Jeżeli mnie słyszysz, więc że jestem najszczęśliwszym ojcem na całym świecie. "

Po tych słowach zawsze cię całował w brzuch i się do ciebie przytulał. Tym razem też tak było, nie mogło tego zabraknąć. Gdy ty i twój Kapitan już spaliście. Obudziłaś się z krzykiem. Steve był tym bardzo przestraszony.

- Steve chyba się już zaczęło.- powiedziałaś spokojnym głosem. Trzymając się za brzuch.

Steve miał już szybciej rzeczy spakowane do samochodu, był zawsze przygotowany. Wziął cię na ręce, włożył cię do samochodu. Pojechaliście do szpitala, od razu wzięli cię na sale. Steve grzecznie czekał na korytarzu. Non stop wypowiadał słowa " Tylko żeby wszystko było dobrze". Po pięciu godzinach spędzonych po porodzie. Przyszły na świat wasze dwie małe pieszczoty. Sofia i Clary są oczkiem w głowie Steva. Zawsze razem z nimi spędzanie czas.


 

James Buchanan Barnes -


   Bucky jak to Bucky, chodził zawsze zdenerwowany po całym domu. Gdy miał coś szklanego w ręce zaraz to rozbijał. Nie mógł sobie z tym poradzić. Bał się nawet ciebie dotykać.

- Bucky, nie denerwuj się tak. - powiedziałaś spokojnym głosem, przytulając się do niego.

- Jak mam się denerwować, gdy na świat niebawem przyjdze nasze pierwsze dziecko. - powiedział zdenerwowany.

- Ah...ty mój nerwusie. - powiedziałaś, całując go w usta.

Jak go w taki sposób całowałaś, czuł wtedy na swojej klacie jak wasz maluch wtedy kopie. Nie chciał żebyś miała taki ból, jak teraz miałaś.

- Musi cię to boleć kiedy gdy on tak kopie. - powiedział spokojnym głosem, nadal cię całując.

- Troszeczkę. - zapomniałaś się wtedy cicho.

- Czekaj, przyniosę ci coś do picia. - powiedział spokojnie.

- Dobrze mój żołnierzu.- znowu się zaśmiałaś.

Gdy przyniósł ci sok pomarańczowy, po dwóch łykach. Poczułaś jak wasze dziecko wydostaje się na świat.

- Bucky błagam dzwoń po karetkę, przyszła już pora. - powiedziałaś, ściskając poduszkę.

Marvelowe Preferencje Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz