Poród #2

1.8K 66 26
                                    

Bruce Banner -


Poszliście do sklepu na zakupy. Bruce zawsze miał cię na oku, od tego czasu jak dowiedział się że jesteś w ciąży. Zawsze ciebie obejmował w pasie. Nie mógł sobie wymarzyć lepszej dziewczyny, którą byłaś ty. Kochał cię za wszystko co dla niego robiłaś. Gdy usiedliście do wspólnej kolacji, tym razem gotował Bruce. A w takim stacie ciężko było co dogodzić, z jedzeniem. Miałaś co rusz inne zachcianki na jedzenie. Gdy musiałaś iść do toalety, zsunęłaś się o ścianę na podłogę.

- Kochanie co się stało? - zapytał zaniepokojony.

- Bruce kochanie....błagam cię zabierz mnie do szpitala i to szybko. Nasza mały Olivier się rodzi. - powiedziałaś ze strachem w głosie.

Bruce zabrał cię jak najszybciej do szpitala. Nie chciał żebyś cierpiała. Czekał cierpliwie, aż wasze pierwsze dziecko się narodzi. Upływały godziny, o kolejnych dwóch godzinach. Przyszedł na świat wasz mały Olivier. Miał brązowe oczy po tatusiu a kolor włosów po mamusi.

Pietro Maximoff -


   Był deszczowy dzień, w takie dnie zawsze z Pietro zajadałaś się słodyczami. A on ponad to obejmował twój brzuszek. Nie mógł się doczekać, gdy urodzisz mu syna albo córkę. Był tym bardzo podekscytowany. Kochał całować twój okrągły brzuszek.

- Pietro jak myślisz urodzi nam się córeczka czy synek?- zapytałaś z ciekawości.

- Nie ważne czy to będzie syn czy córka. Ważne jest to żeby było zdrowe. - odpowiedział spokojnie.

Przytulaliście się tak przez jeszcze długie trzy godziny. Włączyliście bajkę "Emoji Film". Atmosfera była przyjemba do czasu, gdy wasze dziecko chciało się wydostać.

-Pietro już pora. - powiedziałaś cicho.

Pietro bez pierdzielenia się. Wziął cię na ręce i pobiegł tak z tobą do szpitala.

- Moja kobieta tutaj rodzi do cholery! Zajmijcie się nią i to zaraz! - powiedział Pietro donośnym głosem.

Wtedy od razu się tobą zajeli. Pietro był cały czas przy tobie. Nie opuszczał cię na krok, trzymał cię za rękę i jej ani razu nie puścił. Po trzech godzinach urodziłaś mu silnego synka o imieniu Connor. Miał białe włosy po Pietro a piękne [K/T/O] oczy po mamusi.


Wanda Maximoff -


   Ty z Wandą wtedy spaliście. Gdy zaczął się poród, wstałeś jak opętany i od razu zawiozłeś ją do szpitala. Gdy czekałeś jak się poród skończy, musiałeś podpisać chyba 23 autografy dla fanów. Żeby się odczepili. Nie miałeś lepszego dnia niż ten. Gdy zaprosili cię na salę. Wanda trzymała w rękach waszego synka Rayana. Usiadłeś obok niej i jedynie co mogłeś powiedzieć.

- On jest boski, lepszego syna mi dać nie mogłaś. - powiedziałeś.

- Potrzymaj go. - powiedziała. - Jest tak do ciebie podobny. Że nie mogę go nawet opisać własnymi słowami.- dodała szybko.

Wzięłaś waszego synka w ramiona i powiedziałeś.

- " Hey Rayan, mój kochany synku wreszcie przyszedłeś na świat. Bardzo długo czekałem na tą chwilę. Gdy ciebie ujrzę ba własne oczy. Kocham cię najmocniej." - powiedziałeś cicho i pocałowałeś go w małe delikatne czułko.

Thor Odison -

   Thor zajmował się tobą bardzo odpowiedzialnie. Rano zawsze przynosił ci śniadanie do łóżka. Które zawsze z chęcią jadłaś. Miała wam przyjść na świat mała księżniczka. Thor zawsze ją wyobrażał jako małą blondynkę w białej sukience biegającą po polance. Ale w ten dzień musiał jechać na misję, nie chciał ciebie w żaden sposób opuszczać ale tym razem musiał. Nie było go bardzo długo, pod jego nie obecność zajmowali się tobą jego rodzice. Byli bardzo wyrozumiali co do wyboru jego syna. Wiedzieli że jesteś dla niego wyjątkową osobą i poważnie o tobie myślał.

- O boże... - powiedziałaś nagłe. - Zaczęło się. - dodałaś szybko.

Służki w Asgardzie się tobą zajęby. Po nie całych czterech godzinach urodziłaś mu malą blond włosą córeczkę nadałaś jej na imię Aurora.


Loki Laufeyson-

Loki w ten dzień każdemu rozkazywał. Ponieważ jego damie musieli dogodzić, żeby miała jak najlepiej i jak najwygodniej. Ten dzień miał być dla was wyjątkowy. Karmił cię winogronami, dawał ci do picia mleczko kokosowe. Podawał ci wszystko na co miałaś ochotę. Całował ciebie non stop po szyi ale także w inne miejsca.

- Loki nasz syn albo córka, chcę już przyjść na świat kochany. - powiedziałaś spokojnie.

- Zajmijcie się moją damą, właśnie mi się rodzi dziecko!-krzyknął.

A służki od razu się tobą zajęły, ponieważ bały się Lokiego. Nie wiadomo było co mu może odbić.

Po nie całych trzech minutach urodził wam się syn Jack.

Natasha Romanoff-

   Natasha nie urodziła. Ale za to zaadoptowaliście bliźniaki. Syn miał na imię Daniel a wasza córka miała na imię Katrina.

Vision -


Vision gdy wiedział że jesteś w dziewiątym miesiącu ciąży, na wszelki wypadek wział cię do szpitala. Nie chciał mieć straconych nerwów, tak jak inni ojcowie. Chciał żeby wszystko obeszło się jak najszybciej i bez żadnego szwanku. Gdy zaczął się poród wiedział dokładnie że się tobie nic nie stanie. Po trzech godzinach i po trzydzestu minutach trzymałeś w rękach, wasze bliźnięta małą Paule i Poula. Oby dwoje byli podobni do swojej mamusi.

Marvelowe Preferencje Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz