24

214 8 0
                                    

Jula5020

Pewnego zimowego dnia dziewczyna o imieniu Julia wyszła na dwór. Dzień był przepiękny, drzewa były pokryte śniegiem, trawa była zamarznięta, czarne ptaki chodziły po zimnym śniegu. Julia poszła do parku i widziała tam wiele innych zwierząt. Podeszła też do ścieżki przy lesie i zobaczyła sarny. Było one przepiękne, wyciągnęła telefon i zrobiła im zdjęcie. Widok był naprawdę przepiękny. Podeszła nieco bliżej i się poślizgnęła. Upadła na biały puch.

- Jak zawsze to samo... Moja niezdarność już mnie załamuje... - powiedziała sama do siebie. Powoli jednak się podniosła i otrzepała się. Zrobiło się jej zimno ale nadal patrzyła na ten widok. Usiadła na pniu drzewa i nadal obserwowała naturę. Podkurczyła nogi do klatki piersiowej, a brodę oparła się o swoje kolana. Uśmiechała się cały czas i pogrążyła się w marzeniach.
Jednak po jakimś  czasie usłyszała huk, a stado saren zaczęło biec w kierunku dziewczyny. Zaczęła uciekać w kierunku swojego domku, jednak wpadła pod most i tam się schowała. Bolała ją noga, z której lała się krew. Dziewczyna miała łzy w oczach i prawie się rozpłakała. Skryła się jeszcze bardziej, gdy usłyszała ciężkie stąpanie po ziemi. Także słyszała głos maszyny, która wypowiadał różne nieznane jej słowa. Podniosła się i nie wiedziała co ma robić. Przestraszyła się strzału i zaczęła uciekać. Roboty jednak ją zauważyły i ruszyły za nią. Julia biegła co sił w nogach, jednak jeden z nich ją chwycił. Spojrzała na tego robota i zaczęła w niego uderzać rękoma. Zabrał jednak nastolatkę do miejsca dawnej Hydry. Posadzili ją na metalowym krześle i zapięli jej ręce oraz kostki. Do jej buzi włożyli knebel. Z jej zielonych oczu leciały łzy, a z nogi nadal sączyła się krew. Do jej żył wstrzyknęli serum. W jej ciele rozchodziła się mieszanka z teseraktu. Czuła potworny ból. Próbowała się ruszyć ale nie mogła. Czuła jedynie cierpienie w tym dniu. Jej włosy zamiast być brązowe, zmieniły kolor na niebieski, oczy miała czerwone. Cera zrobiła się blada. Jej mocą było panowanie nad duszami. Mogła dać komuś życie lub je od razu zabrać. W jej oczach nie było już żadnego cierpienia. Nic już nie mogła wyczuć, a jej serce było z kamienia. Wypuścili ją i zaczęła krążyć po Sokovi by znaleźć coś bardzo ważnego. Po czym ruszyła w stronę Nowego Yorku. Patrzyła na każdy zakątek i natrafiła na jakiegoś gościa. Prychnęła i wyciągnęła broń celując w głowę wysokiego mężczyzny.

- Nawet nie próbuj... Wiele już przeżyłem ale żeby taka słodka, a teraz zniszczona dziewczyna mnie zniszczyła? Na pewno Ci na to nie pozwolę młoda damo. - rzucił w nią młotem i zaczął z nią walczyć. Dziewczyna dostała dość mocno w głowę i zapadła w śpiączkę.
Minęło kilka miesięcy. Dziewczyna zaczęła powoli się wybudzać. Jej czerwone oczy zaczęły się powoli otwierać. Zobaczyła mężczyznę ale go nie poznała. Zapomniała o każdym. Patrzyła na niego bez żadnych emocji. Jej oczy nadal były zaspane.

- Dzień Dobry... Jestem Thor I od kilku miesięcy należysz do Avengers. Cieszysz się? - zapytał czyszcząc swój młot.

Dziewczyna jednak nic nie odpowiedziała. Była tym wszystkim zaskoczona. Nadal rozmyślała co tak naprawdę się wydarzyło.

Marvelowe Preferencje Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz