Był piękny jesienny poranek, dziewczyna o imieniu Olga dopiero się obudziła. Piękne niebieskie niebo zawitało jej oczy. Leżała cały czas w łóżku i nie chciała wstać. Popatrzyła przez okno, usiadła na łóżku nadal okryta kołdrą.
Przez okno było widać spieszących się ludzi po mieście. Nie mogła też w to uwierzyć, że jest córką Barnesa. A dzisiaj musiała iść do szkoły. Wtuliła się w kołdrę i znów zasnęła. Przespała jeszcze kilka minut.
Po dziesięciu minutach dziewczyna wstała z łóżka, obudził ją budzić z telefonu. Była trochę na to zła lecz nic innego nie mogła na to poradzić.
Poszła do łazienki zaczęła się myć. Jej średnie ciemne włosy ułożyła w niedbały kok. Ubrała luźny sweter oraz czarne spodnie. Założyła tenisówki. Pobiegła szybko na dół na śniadanie. Weszła do kuchni i zobaczyła tam sowjego ojca.- Cześć tato! - powiedziała radośnie Olga.
- Cześć Kochanie - powiedział Barnes. Podszedł do córki i ucałował ją w czoło. Podał jej świeżo zrobione tosty. - Smacznego kochana - powiedział i poszedł do pracy.
Brunetka zjadła śniadanie, które jak zawsze było przepyszne. Po czym popiła to szklanką świeżego soku. Po czym poszła po plecak i szła do szkoły. Strasznie się bała tam iść. Nowi ludzie oraz nowe wyzwania ją przerastają.
Przez ulicę Nowego Yorku nic ciekawego nie było. Jak zawsze spieszący się ludzie po ulicach. Nie którzy się przepychają lub błądzą bez żadnego celu. Pobiegła do autobusu szkolnego. Weszła i zajęła ostatnie siedzące miejsce przy chłopaku. Ułożyła plecak pomiędzy swoje nogi. Patrzyła na twarze nie znanych jej ludzi. Każdy wyglądał inaczej i na inny wiek. Spojrzała na chłopaka obok i się lekko uśmiechnęła. Chłopak wyglądał na miłego oraz mądrego. Nie odezwała się jednak, ponieważ widziała, że jest czymś zajęty. Miał słuchawki w uszach oraz coś czytał.
Gdy autobus zatrzymał się przed szkołą, wsiadła z niego i lekko ktoś ją szturchnął. Upadł jej telefon oraz słuchawki. Westchnęła cicho i postanowiła to podnieść. Kucnęła i zamiast podnieść telefon, dotknęła dłoń chłopaka. Który postanowił jej pomóc.- H... Hej... - powiedział nieśmiało chłopak. Podniósł telefon oraz słuchawki.
- Cześć... - powiedziała z lekkim zawstydzeniem dziewczyna.
- To należy do ciebie... - powiedział miłym tonem głosu. Podał jej telefon oraz słuchawki.
- Dziękuję to miłe z twojej strony - powiedziała z uśmiechem na twarzy. Przyjęła od niego swoje rzeczy.
Wraz z chłopakiem weszli do szkoły. Starannie słuchała co jej opowiadał chłopak. Po czym siedzieli razem w ławce. Śmiała się razem z nim. W końcu spotkała przyjaciela.
Na drugi dzień było podobnie. Dziewczyna zaczęła czuć zauroczenie w stronę chłopaka. Nie wiedziała czy on odwzajemni jej miłość. Przez co było jej smutno, gdy wracała do domu. Jednak ukrywała smutek pod uśmiechem na twarzy.- Może pójdziemy razem do parku? - zapytał wesoło chłopak.
- A czemu nie. - odpowiedziała radośnie dziewczyna.
Po szkole poszli razem co parku. Było ciepło jak na jesień. Nie było nawet nic podejrzanego. Usiadła na ławce lecz patrzyła w dal.
- Coś się stało? - zapytał zaniepokojony chłopak. - Byłaś zawsze wesoła, a teraz widzę, że coś jest nie tak. - dodał chłopak.
- Nic mi nie jest naprawdę Peter... - odpowiedziała i wstała z ławki. Nie widziała jakim cudem miała twarz przy twarzy chłopaka. Patrzyła w jego piękne brązowe oczy. Czuła jak serce mocno bije. Czuła się niesamowicie lecz nie mogła tego ukazać.
- Olga ja... - Nie dokończył chłopak. Objął jej twarz swoimi dłońmi. Przybliżył się nie co bliżej. Pocałował jej delikatne malinowe usta. Całował je coraz lepiej.
Dziewczyna czuła się w niebo wzięta. Wtuliła się w niego bardziej. Odwzajemniała jego pocałunki bardzo dokładnie. Przymknęła przy tym oczy.
Po czym chłopak oparł swoje czoło o jej.- Kocham cię... - powiedział pełen miłości chłopak.
- Ja ciebie też... -odpowiedziała dziewczyna.
CZYTASZ
Marvelowe Preferencje
De TodoWiem że jest tego dużo ale chcę zacząć. Ponieważ każdy ma inne pomysły na Preferencje. Będą du między innymi: ?Steve Rogers (Kapitan Ameryka) ?James Buchanan Barnes ( zimowy żołnierz) ? Anthony Stark ( Iron Men) ?Bruce Banner (Hulk) ?Pietro Maximoff...