27

172 7 1
                                    

DorotaNowicka6

Była sobie miała wioska, która znajdowała się niedaleko Nowego Yorku. W zaciszu znajdował się duży piękny dom. Przed wejściem stały kolumny doryckie. Budynek był cały biały, jedynie brzegi były pokryte czarnymi ozdobnymi kamieniami.
Dziewczyna o imieniu Anavell siedziała przy łanie zbóż. Jej piękne, falowane włosy były ozdobione wiankiem. Ciało miała zgrabne, przyodziane w białą sukienkę. Śpiewała różne piosenki. Miała dar do śpiewu, przy każdym wolnym dniu tylko to robiła. Jednak nie mogła się doczekać gdy jej jedyny przyjaciel do niej przyjedzie. Patrzyła w dal, głaszcząc swojego kotka. Uśmiechnęła się uroczo do Zefira -  tak jej kot miał na imię. Przymknęła oczy i zaczęła marzyć o swojej przyszłości. Gdy poczuła dłonie na swojej twarzy, uśmiechnęła się szerzej.

- Zgadnij kto przyszedł. - powiedział mężczyzna z uśmiechem na twarzy.

- Oj... Pietro, dokładnie wiesz, że Ciebie bym zawsze rozpoznała. - zaśmiała się radośnie dziewczyna. - Chodź ze mną! - krzyknęła radośnie. Objęła dłonie mężczyzny i wraz z nim pobiegła do stadniny koni.

- Nic się tutaj nie zmieniło. Nadal jest tutaj bardzo pięknie. A ty wydajesz się jeszcze piękniejsza i atrakcyjniejsza. - powiedział patrząc kątem oka na dziewczynę. Oparł się dłońmi o ogrodzenie. Patrzył na konie.

- Czasami naprawdę przesadzasz. Nie jestem piękna ani atrakcyjna. Po prostu jestem przeciętna i tyle. A tak szczerze i tak nikt by nie chciał dziewczyny ze wsi... - powiedziała z lekkim smutkiem.

- Ja bym zechciał Anavell... Dla mnie jesteś najlepszą dziewczyną. Znamy się już od czterech, pięciu, a nawet sześciu lat. To się liczy najbardziej. Dla mnie zawsze byłaś atrakcyjna oraz piękna. - spojrzał na blondynkę. - Zawsze będę cię kochał taką jaką jesteś. - dodał po czym chwycił delikatnie jej dłonie.

- Naprawdę tak myślisz? - zapytała zaskoczona, że taki chłopak jak on może kochać taką prostą dziewczynę, która nie ogarnia za dużo rzeczy na raz.

- Naprawdę Anavell. Naprawdę tak myślę. - odpowiedział na jej pytanie bez wahania. Pocałował namiętnie usta dziewczyny, a ona odwzajemniła uczucie mężczyzny.
Powoli słońce zachodziło przy czułostkach zakochanych. Zwierzęta już kładły się spać, a pocałunki zakochanych były coraz bardziej namiętne.

Marvelowe Preferencje Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz