#1

821 33 34
                                    

Pewnego słonecznego dnia Tanya Mityushina, poszła na miasto. Niczego się nie bała. Była tylko normalnym człowiekiem.
Blondynka w falowanych długich włosach. Oczy niebieskie jak niebo. Usta jak świeżo dojrzałe maliny. Uroda angielska, korzenie lecz rosyjskie.
Była ona studentką pierwszego roku. Każdego podrywała, miała z tego ubaw. Gdy dochodziło do bardziej pikantnych spraw. Oddychała tą osobę i z nią nie sypiała. Wiedziała o istnieniu Avengers, tak jak każdy człowiek zresztą. Byli jej idolami, potrafili oddać własne życie dla każdego zwykłego człowieka. Doceniała to najbardziej. Na lekcjach w ogóle się nie skupiała. Myślała o Avengers i co oni tam robią. Przez pół godziny nauczyciel próbował coś od niej wymusić nawet jedno słowo. Dziewczyna była jednak milczała, była pogrążona w myślach.

- Tanya! - wrzasnął nauczyciel.

- Tak? - zapytała dziewczyna.

- Zostajesz dzisiaj w szkole po wszystkich lekcjach! - nadal darł się na dziewczynę.

- Dobrze zostanę...spokojnie... - powiedziała.

Po pięciu godzinach lekcyjnych zostałam w szkole. Czekałam na nauczyciela. Jednak on się nie pojawiał. Poszłam sprawdzić co się dzieje. Sala od historii nigdy nie była otwarta. Weszłam tam, zobaczyłam Zimowego Żołnierza. Zabił mojego nauczyciela, który się na mnie wydarł. Nie wiedziałam co zrobić ale nerwy wzięły siłę.

- Co ty zrobiłeś człowieku?! - wybrałam się.

Mężczyzna powoli do mnie podchodził. Nie wiedziałam czego on chciał. Nie wiedziałam jakie ma zamiary. Zobaczyłam jak zamknął drzwi na klucz. Ciało wyrzucił nie wiadomo gdzie. Byłam razem z nim w jednym pomieszczeniu. Bałam się jak cholera. Tego było za dużo, pierw martwe ciało nauczyciela. Otwarte drzwi i ta zjebana szkoła. Ten przystojny mężczyzna. Podszedł do mnie za blisko. Objął mnie w pasie, oparł o ścianę.

- Czego ty ode mnie chcesz? - bardzo się bałam.

Mężczyzna jednak nie odpowiedział. Podniósł mnie za pośladki. Włożył mi ręce pod bluzkę. Był bardzo delikatny w tym co teraz robił. Zdjął swoją maskę. Zobaczyłam jego piękne jasno niebieskie, metaliczne oczy. Jedną ręką dotykał moją twarz. Przejechał palcem po mojej dolnej wardze.

- Tanya Mityushina... -powedział mężczyzna.

Chciałam coś powiedzieć, lecz nie mogłam. Mężczyzna zaczął mnie całować. Rozbierał mnie a ja jego. Położył mnie na biurku nauczyciela, całował mnie po brzuchu, robił to coraz wyżej. Powrócił do moich ust. Zdjął ze mnie bieliznę. A ja jemu bokserki. Nie znałam go za dobrze. W ogóle go nie znałam ale czułam do tego mężczyzny słabość.
Zaczął we mnie bardzo boleśnie wchodzić. Nigdy tego nie robiłam. Pozwoliłam mu na to, jęczałam w jego usta. Podniecał się tym coraz bardziej. Zaczął mnie całować po szyi, nadal we mnie wchodząc. Dotykał mnie wszędzie. Jego metalowe ramie nawet mi nie przeszkadzało. Posadził mnie na swoim pasie. Krzyknęłam wtedy z bólu, zaczął mnie wtedy bardzo ostro całować w usta. Wkładał coraz boleśniej. A w szkole byłam tylko ja i on, nikt więcej.
Gdy on doszedł, zobaczył u mnie zmęczenie. Założył na mnie swoją bluzkę. Była dla mnie za duża. Zasnęłam momentalnie, poczułam jedynie jak wziął mnie na ręce.
Rano obudziłam się w dużym łóżku. Usiadłam na nim, zobaczyłam tego samego mężczyznę. Miał na sobie tylko spodnie. Było widać jego umięśnioną klate. Spojrzał na mnie. A ja nic nie zdążyłam zrobić.

- W końcu się obudziłaś. - powiedział mężczyzna.

Usiadł obok ciebie, pocałował namiętnie w usta.
Odwzajemniłam jego pocałunek.

- Wiem, że to nie powinno się zdążyć. Jestem Bucky Barnes. Chodziłem za tobą. A ten nauczyciel...współpracował z Hydrą. Nie chciałem, żeby coś ci się stało. Nie takiej osobie jak ty... - powiedział mężczyzna.

- Rozumiem i ci wybaczam... - powiedziałam.

- Po prostu ciebie kocham. Zakochałem się w tobie. - mówił z prawdziwym uczuciem.

- Ja ciebie też kocham... - powiedziałam to co czułam.

Bucky położył mnie plecami na łóżko. Zaczął mnie znowu całować. Jedną ręką przejeżdżał po moim udzie. Nie miał jeszcze dość. Słyszałam jak ktoś wchodzi do jego pokoju.

- Bucky... - powiedział wysoki przystojny blondyn.

Bucky nie był z tego zadowolony. Chciał to ze mną doliczyć tu i teraz.

- Steve zaraz przyjdę. Zobaczysz... A teraz wyjdź proszę... - powedział Bucky.

Steve wyszedł z pokoju.
Bucky pocałował mnie w usta. Zrobił to około pięciu razy za nim coś powiedział.

- Zaraz przyjdę kotku i mi się stąd w ogóle nie znikaj. - powiedział z uśmieszkiem.

- Dobrze Żołnierzu. - powiedziałam, odwzajemniając uśmiech.

Bucky ubrał jakiś tam T-Shirt. Poszedł do swojego przyjaciela. Wrócił po dwudziestu minutach.
Byłam trochę znudzona. Jednak on zadziałam na tą nudę bardzo namiętnie. Wiadomo jak się to mogło skończyć.

Jak chcecie więcej takich rozdziałów z tego typu to piszcie w komentarzach.
Odbiła mi taka wena i chciałam to napisać. Mam nadzieję, że nie dostaniecie raka oczu jak to przeczytaliście.
Jeżeli tak, to bardzo przepraszam...

Marvelowe Preferencje Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz