33 Lekcja Tańca

315 16 1
                                    

Minęło dość dużo czasu od ostatnich wydarzeń. Zauważyła, że Edgar i Draco stali się dobrymi kolegami, co cieszyło ją. W końcu Malfoy przestanie używać swoich pachołków tak jak wcześniej.

Zbliżał się także wielki bal na który wszyscy zaczynali się szykować. Niektórzy uczniowie już zabrali się za zapraszanie dziewczyn. Ona nie była zainteresowana takimi rzeczami, bo w końcu ma już swojego partnera jako prefekt. Pójdzie z Edgarem, nie ma wyboru.

Tego dnia szła korytarzem po skończonych zajęciach razem z Draco i Edgarem rozmawiając o czymś. Na swojej drodze napotkali niespodziewanie profesora Moody'ego. Umilkła, kiedy mijali się z nim zerkając na nauczyciela. Ten spojrzał na nią dziwnym, zagadkowym spojrzeniem, który przyprawił ją o dreszcze. Nagle zatrzymał się, co doprowadziło dziewczynę do zawału. Co jeśli potrafi czytać w myślach i właśnie uczynił to z nią? To pytanie przeleciało w jej głowie jak coś, czego zaczęła najbardziej się obawiać.

            - Panno Racsess. Proszę za mną - usłyszała za sobą inny głos. Oderwała wzrok od Moody'ego przenosząc go na Snape'a. Stał za nią jak cień i czekał na jej reakcję. Łowca czarnoksiężników odszedł swoją drogą przestając patrzeć na uczennicę. Jej przyjaciele spojrzeli na Severusa w ciszy. Erika kiwnęła głową rozumiejąc polecenie. Odeszła od nich nieco zbyt szybkim krokiem wraz z opiekunem kierując się do jego gabinetu. Zaciskając dłoń w pięść starała się nie okazywać strachu, który obleciał ją kiedy patrzyła na Moody'ego. Nie czuła przy nim niczego dobrego, więc unikała go na wszystkie możliwe sposoby.

              - Profesor chciał coś ode mnie - powiedziała znajdując się w dobrze znanym gabinecie nauczyciela. Patrzyła na niego wyczekując czegoś.

              - W tym tygodniu zaczynasz uczyć ślizgonów tańca, aby nie ośmieszyli się na balu - odpowiedział zajmując się kompletnie czymś innym niż prowadzeniem z nią sensownej rozmowy.

             - Z całym szacunkiem, ale czy to nie zadanie wychowawcy? - spytała bardzo zaskoczona poleceniem mistrza eliksirów, który zerknął na nią kątem oka.

            - Z całym szacunkiem, ale czy ty nie jesteś prefektem, który przedstawia uczniów danego domu? Jesteś odpowiedzialna za nich tak samo jak ja - odpowiedział jej szybko na co bezradna westchnęła.

            - Profesora nie będzie wtedy? Mógłby pan przynajmniej... - chciała coś powiedzieć, ale opiekun Slytherinu przerwał jej.

           - Rób co do ciebie należy, pani prefekt - powiedział z jadem w głosie. Bezradnie uniosła ręce wymachując nimi z lekką irytacją.

             - Dobrze, dobrze... Profesorze, co z Kołysanką? Co pan o tym myśli? - spytała przypominając sobie o tej rzeczy. Może profesor wiedziałby co ma z tym zrobić.

           - Zostaw to narazie. Nie wiemy co oznaczają te płomienie o których wspomniałaś możliwe, że nie mają takiego zastosowania o jakim mówiłaś a jedynie szkodzą tobie - odpowiedział po chwili wracając do swoich zajęć. Opuściła głowę w dół błądząc w myślach.

             - Nie czuję niczego złego od tamtej pory - odparła zerkając na Snape'a.

            - Może nie poczujesz tego od razu, ale potem? - zaproponował dając jej po chwili znak, aby wyszła z gabinetu. Posłusznie zrobiła to, o co ją poprosił. Zamknęła drzwi stając na korytarzu.

Musi zebrać wszystkich ślizgonów w jednym miejscu do czego będzie potrzebowała pomocy. Skierowała się do swojego pokoju prefektów, gdzie szukał jej akurat Edgar.

Opal w ogniu / Księga 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz