89 Memento mori

278 20 3
                                    

Następnego dnia siedziała wraz z Malfoy'ami i Severusem w ich posiadłości. Nie zostało im nic więcej jak uspokoić emocje po ostatnich wydarzeniach. Narcyza źle przeżywała śmierć męża mimo, że starała się to ukrywać. Draco zrozumiał, że ojciec kochał go i robił wszystko, aby miał jak najlepiej w życiu. Przerażającą ciszę w wielkim salonie przerwał właśnie Draco.

- Więc jak z pamięcią Eriki? - spytał zerkając na nią i na Snape'a. Mężczyzna podniósł na niego wzrok. Dziewczyna zerknęła na swojego przybranego ojca. Wstała z krzesła kładąc różdżke na stole.

- Uważam, że należy to zrobić teraz. Jestem gotowa poznać prawdę - odpowiedziała. Wszyscy podnieśli się ze swoich miejsc wbijając w nią wzrok. Severus upił resztke trunku ze szklanki i również wstał. Patrzył na Erika aż wreszcie uniósł różdżke w jej stronę tak samo jak kilkadziesiąt lat temu. Otworzył usta i zrobił charakterystyczny ruch różdżką.

- Memontum Fararis - z końca jego różdżki wyleciały ciemnofioletowe ognie zagarniając do siebie wszystkie zdobyte płomienie z serca Eriki. Smugi kolorów tańczyły w niebie zmieniając barwy na coraz to rozmaitrze aż wreszcie pojawił się jeden wspólny kolor. Biały, czysty jak łza płomień uderzył w dziewczyne i jej umysł.

Czuła jak jej głową wypełnia się odzyskanymi myślami. Bolało to. Musiała upaść na ziemię i mocno łapać się za głowę. Zapewne krzyczała bo wszyscy wokół niej podskoczyli zmierzając w jej kierunku. Nie mogła już po chwili ich dostrzec. Jej oczy zasłoniło białe światło.

Po chwili znajdowała się jednak w jakiejś pustce wypełnionej świetlistymi punktami. Do złudzenia przypominało jej to gwiazdy i czarny kosmos. Rozglądała się dookoła. Wszędzie były jasne punkty, jedno bardziej, drugie mniej oddalone od niej.

Na cel wzięła sobie pierwsze lepsze. Podeszła do niego. Z czasem zbliżania się światło zaczęło się zmieniać. Przyjmowało postać małego ognika zapalonego na świecy. Obok niej spoczywał pergamin z datą wydarzenia. Była to data jej narodzin. Tego szukała. Nie wiedziała co teraz ma zrobić. Stała tak bijąc się z własnymi myślami. Była tutaj kompletnie sama. Nie pozostawiając nic innego do zrobienia zdmuchnęła świecę. Kiedy spojrzała ponownie na swoje otoczenia to nie zobaczyła już żadnych świateł. Sama czerń. Nic nie mówiła.

Za jednym mrugnięciem stała w jakimś nieznanym pokoju. Wzdrygnęła się potykając nogę o szafkę. Upadła na biurko unikając spotkania z ziemią. W pomieszczeniu panowały zielone i szare barwy. Wszędzie było czuć obecny przepych i bogactwo. Jednak nagle podziwianie tych bogactw przerwało jej wtargnięcie do pokoju jakiegoś mężczyzny.

Miał on na sobie schludne i drogie ubranie, lecz od jakiegoś czasu musiał zapewne go nie ściągać. Jego wcześniej uczesane do tyłu jasne włosy były w nieładzie. Sięgały mu prwie do szczęki. Jasne, szare tęczówki patrzyły na dwa łóżka rozstawione po bokach pokoju, gdzie ktoś spał. Nie zauważyła tego wcześniej. Wysoki mężczyzna dyszał poprawiając ba nosie swoje duże okulary. Krople potu spływały po nim jak z podospadu.

- Rigel! Arktur! Wstawajcie szybko, dzieci! - krzyknął mężczyzna podchodząc do każdego z ukrytych pod kołdrami dzieci. Dziewczynka szybko podniosła się spod kołdry patrząc na mężczyznę.

- Co się stało? Skończyło się? - spytała lekko zaspanym głosem. Miała ona jasne blond włosy do łopatek a oczy koloru ciemnego kasztanu. Wyglądała na sześć lat.

Za to chłopiec wychodzący z
pod kołdry był jej wyraźnym przeciwieństwem. Nie spieszyło mu się, a żeby informacja o pobudce dotarła do jego mózgu musiała minąć dłuższa chwila. Wreszcie ziewną wychylając głowę. Był blady a specyficznego uroku dodawały mu głęboko czarne włosy lekko pokręcone na końcach. Oczy za to miał niemal jak z płynnego aluminium. Jasne i błyszczące. Był młodszy od swojej siostry o dwa lata.

Opal w ogniu / Księga 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz