Pierwszy miesiąc minął Erice w miarę spokojnie oprócz tej jednej misji Voldemorta. Zbliżał się powoli dzień pójścia do Ministerstwa w sprawie jej firmy. Musi uzgodnić formalności związane z zarządzeniem w szefostwem. Jej opiekunem był Lucjusz z którym spotkała się na miejscu.
Snape nie mógł z nią pójść z jakiegoś powodu, więc została jej osoba, która pracuje na miejscu. Ubrana w białą koszulę, krótką, czarną kamizelkę i do tego śnieżny żabot na którym widniała przypinka z herbem Racsess'ów. Całe jej nogi były zakryte pod rozkroszowaną sukienką w kolorze czerni. W tłumie zauważyła Malfoy'a do którego od razu się zbliżyła i przywitała.
- Draco mówił mi, że ostatnimi czasy próbujesz się od niego... Oddalić. Niepokoi mnie to - powiedział kiedy zmierzali korytarzem do celu, czyli windy. Mogła się spodziewać, że to nastąpi a jednak nie przygotowała się na taką sytuację.
- To prawda. Potrzebuję narazie pewnego dystansu, aby odnaleźć się... W nowym otoczeniu - powiedziała zerkając na mężczyznę jednoznacznym wzrokiem. Lucjusz kiwnął głową rozumiejąc ją.
- Nie obawiaj się. Draco prędzej czy później stanie się taki jak my, więc możesz go powoli... Wtajemniczać w to - powiedział szeptem do uczennicy. Stanęli przed windą, która po chwili otworzyła się i weszli do środka. Nieco zatłoczona nie dawała im wielkiej swobody.
Jej wzrok przykuła osoba stojąca obok niej. Kobieta była cała ubrana na różowo i trzymała jakieś papiery w dłoni. Wyłapała jej wzrok i uśmiechnęła się do dziewczyny.
- Coś się stało, złociutka? - spytała zbyt przesłodzonym głosem.
- Nic takiego, proszę pani - odpowiedziała uśmiechając się lekko do niej i odwróciła wzrok gdzieś indziej. Kobieta zauważyła przypinke na jej żabocie z charakterystycznym herbem rodziny Eriki.
Herb oplatany był u dołu dwoma wężami a na górze spoczywały dwa smoki. W środku znajdowała się litera "R" a pod nią dwie skrzyżowane różdżki.
- Panienka Racsess? Zapewne w sprawie testamentu rodziców? - spytała patrząc odważnie na jej niebieskie oczy. Spojrzała na nią ponownie i kiwnęła bez wzruszenia.
- Zgadza się. Znała ich pani? - spytała Erika.
- Oczywiście, skarbie. Życzę miłego pobytu w Ministerstwie. Na mnie pora, kochanie - użyła tylu zdrobnień w jej imieniu i nawet nie złożyła kondolencji. Tak szybko jak się pojawiła tak szybko wyszła z windy zostawiając ją z Lucjuszem. Westchnęła dość zmęczona krótką rozmową z tą nieznajomą kobietą.
- Dolores Umbrige. Ma uczyć w tym roku w Hogwarcie - powiedział jej Malfoy. Zerknęła na niego wyraźnie zaskoczona.
- Ona? Jeszcze gorsza od profesora Snape'a jest - powiedziała z urazą szeptem, aby inni jej nie usyszeli. Ku jej zdziwieniu jej słowa rozbawiły mężczyznę, który zaśmiał się pod nosem. Zamrugała kilka razy słysząc nieudawany śmiech ojca Draco.
- Uwierz mi, warto na nią uważać - powiedział kiedy mieli wysiadać. Wypchali się z windy i skierowali się do gabinetu ministra.
Lucjusz postanowił zostać za zewnątrz, więc stanęła w drzwiach pukając w nie. Jakby Korneliusz spodziewał się jej i otworzył przed jej zapukaniem. Uśmiechnął się do niej i zaprosił do środka. W myślach podziękowała swoim rodzicom za takie znajomości dzięki którym ma ułatwiony kontakt z wieloma osobami.
CZYTASZ
Opal w ogniu / Księga 1
FanfictionErika Racsess. Nic to nikomu nie mówi. Nie w świecie mugoli. Ta dziewczyna jest córką bogatej rodziny Racsess, zaprzyjaźnioną z Malfoy'ami i wieloma wpływowymi czarodziejami. Wraz ze swoim przyjacielem trafiają do domu węża w Hogwarcie, gdzie zaczyn...