43 Zakon Feniksa

263 13 3
                                    

Zbliżał się dzień spotkania z Zakonem Feniksa. Nie miała nawet okazji spytać o członków, lecz postanowiła zostawić to na później.

             - Dużo jest członków w Zakonie? - spytała swojego opiekuna przed teleportacją do siedziby. Spojrzał na nią przelotnie.

             - Zobaczysz, nie ma czasu na pytania. Będziemy spóźnieni - odpowiedział teleportując siebie i Erike pod siedzibę. Weszli do środka powitani lekkim chaosem panującym z powodu przyjazdu Harry'ego. Wiedziała, że dzisiaj nikt jej się tutaj nie spodziewał, więc przygotowana była na wyjaśnienia.

W środku czekali dość nieznani jej ludzie. Prócz Syriusza, Remus i Moody'ego nie znała nikogo. Kiedy pojawiła się za plecami Severusa w pokoju zapanowała cisza.

             - Severusie, kogo tutaj przyprowadziłeś? - spytała rudy mężczyzna. Znała go jedynie z wyglądu i opowieści matki. Pan Weasley. Wyszła nieco z ukrycia czarnej szaty swojego opiekuna stając obok niego.

             - To przecież Racsess. Erika Racsess - odezwał się zaskoczony Lupin. Uśmiechnęła się zakłopotana w jego stronę.

             - Jak widać nasz ulubiony Smarkerus przyprowadził ochotnika do Zakonu. Nie uważasz, że jest ona za młoda, Lupin? - odezwał się Syriusz. Kiedy usłyszała przezwisko Snape'a stwierdziła, że mężczyźni muszą się znać i nie pałają do siebie przyjaźnią. Drgnęła do przodu powoli chcąc jakoś wybronić siebie i swojego opiekuna.

             - Uważam, że to nie wiek a potencjał się liczy. Jeśli ktoś czegoś bardzo pragnie to może zrobić wszystko... Prawda? - powiedziała uśmiechając się lekko z nerwów. Starsi popatrzyli na siebie. Snape zajął miejsce przy stole podczas kiedy dziewczyna niepewnie czekała na jakąś reakcję ze strony pozostałych członków Zakonu.

             - To niebezpieczne, zdajesz sobie z tego sprawę? - powiedział wreszcie jej były nauczyciel. Kiwnęła energicznie głową dając znak, że jest świadoma swojego wyboru. Zapewne było to dziwne co dla niektórych, że ślizgon dołącza do Zakonu, który ma za zadanie bronić mugolaków. Nie przejmowała się starymi stereotypami, bo istnieją one po to, aby je łamać.

Usiadła przy wolnym miejscu miedzy Black'em a Lupinem. Na początek członkowie wtajemniczyli ją lekko w sprawy zakonu, co pojamowała i starała się zapamiętać z jak najlepszą doskonałością i dbaniem o każdy szczegół.

             - Więc... W jakim celu jest dzisiejsze spotkanie? - spytała po chwili.

             - Chronić Potter'a i przepowiednie w Departamencie Tajemnic. To nasz główny cel - odpowiedział Syriusz. Zerknęła na niego. Teraz kiedy ma szanse być w tym pokoju z tym człowiekiem nie znajduje w nim żadnego powodu dla którego Ministerstwo mogłoby go skazać na Azkabam.

Ten człowiek ma wspaniały charakter, lecz nie zawsze tak jest. Sytuacja ulega zmianie kiedy Severus wkracza do akcji, kiedy tylko temat schodzi na Harry'ego.

            - Co jeśli w przyszłości zostanie zbrodniarzem tak samo jak jego ojciec chrzestny? - spytał z ironią mistrz eliksirów. Westchnęła czując kolejne kłopoty z utrzymaniem spokoju podczas zebrania.

             - Nie wtrącam się, Smarkerusie - odparł podirytowany Black. Wciągnęła powietrze do płuc gotowa na powiedzenie tego, co ciążyło jej na sercu w tym momencie.

             - Ten moment kiedy piętnastolatka musi upominać dorosłych, ponieważ zachowują się jak niewydarte dzieciaki. Dlaczego nie może być między panami choć na moment spokoju? To ważne zebranie a nie spotkanie towarzyskie - wydukała z niewzruszoną miną. Zamieszała łyżeczką herbatę w kubku i dopiero po chwili spojrzała na umilkłe towarzystwo. Wszyscy patrzyli na nią z ogromnymi oczami. Wyprostowała się opierając się o oparcie krzesła. Najbardziej czuła na sobie wzrok Severusa. Czuła kłopoty po zebraniu.

Opal w ogniu / Księga 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz