Od tamtej pory Christian rzuca jej jedynie przelotne spojrzenia nienawiści. Dumna z siebie zawsze nosi wtedy na ustach triumfalny uśmiech.
Minęło już sporo czasu a tego dnia zakończyło się drugie równie niebezpieczne zadanie Turnieju jak poprzednie.
Po zawodach wybrała się do zamku nieco dłuższą drogą wraz ze swoimi przyjaciółmi. Wiedziała, że musi jeszcze dzisiaj wysłać do Ministerstwa list odnośnie jej firmy, ale nie mogła się powstrzymać od przebywania odrobinę dłużej w lesie.
- Na drobę Merlina zapomniałam szalika z trybunów. Idźcie beze mnie, dołącze do was potem - powiedziała przerywając im rozmowę. Zawróciła z powrotem biegiem, aby jak najszybciej odnaleźć swoją zgubę.
Po drodzę napotkała Barty'ego Crouch'a. Przywitała się i chciała kontynuować drogę do celu, jednak usłyszała jak mężczyzna woła jej imię. Zatrzymała się odwracając się w jego stronę. Podeszła bliżej do zarządcy w Departamencie Tajemnic.
- Miło mi cię spotkać, Eriko. Możemy porozmawiać? - spytał spokojnie czarodzej. Przystała na jego warunki zbliżając się coraz bliżej. Zarządca wyciągnął zza płaszcza jej szalik i podał jej. Uśmiechnęła się odbierając swoją własność.
- Dziękuję panu. Rodzice opowiadali mi o panu. Kiedyś pracowali w Departamencie Tajemnic - powiedział zakładając szalik. Crouch zaśmiał się krótko.
- Wiem, pamiętam tych dobrych ludzi. Przykro mi z powodu ich śmierci. Wysłałem im nawet kwiaty do domu, ale potem dowiedziałem się, że został zniszczony - poklepał uczennice po plecach na pocieszenie.
- Tak... To była tragedia dla wszystkich. Ale nie można zatrzymywać się w czasie i rozpamiętywać tego, co już było - odparła wzdychając.
- Dobrze sobie z tym radzisz. Gdzie teraz jesteś? Zajmuje się tobą ktoś z rodziny? - ruszyli powolnym krokiem przed siebie w stronę Hogwartu.
Tutaj nie wiedziała co ma odpowiedzieć. Nie wiedziała, czy może powiedzieć prawdę, że mieszka teraz z profesorem Snape'm czy raczej bezpieczniej będzie skłamać.
- Rodzina jest zbyt daleko. Rodzice nawet nie utrzymywali z nimi kontaktu - odparła zerkając w dół na swoje buty.
- Niedobrze. Więc mieszkasz sama? Chyba nie w zniszczonym domu - pytał zaniepokojony sytuacją dziewczyny. Uznała, że nie musi kłamać.
- Nie, proszę pana. W testamencie rodzice powierzyli opiekę nade mną profesorowi Snape'owi. Teraz to on się mną zajmuje - odpowiedziała, na co Bartemiusz spoważniał. Zaczynała się obawiać, że nie był to jednak zbyt dobry pomysł. Zatrzymał się patrząc na nią uważnie.
- Wiadomo ci cokolwiek na temat jego przeszłości? - spytał ją uważnie. Otworzyła lekko usta jakby chciała coś powiedzieć. Nie wiedziała o tym człowieku zbyt wiele. Jedyne co to to, że był poplecznikiem Voldemorta, ale jednocześnie donosicielem dla Albusa.
- ... Nie wiem. Profesor nie należy do wylewnych ludzi - odpowiedziała. Uznała, że to dobry moment, aby dowiedzieć się czegoś o swoim opiekunie.
- Kiedyś był zwolennikiem Sama Wiesz Kogo. Gorliwie mu służył, lecz Dumbledore obronił go podczas skazywania do Azkabanu. Musisz na niego uważać - ostrzegł ją. Zaskoczyło ją to. Snape został kiedyś złapany i osadzony w Ministerstwie. Wiedziała dlaczego Albus ochraniał nauczyciela przez skazaniem, w końcu służył na prawdę jemu.
CZYTASZ
Opal w ogniu / Księga 1
FanfictionErika Racsess. Nic to nikomu nie mówi. Nie w świecie mugoli. Ta dziewczyna jest córką bogatej rodziny Racsess, zaprzyjaźnioną z Malfoy'ami i wieloma wpływowymi czarodziejami. Wraz ze swoim przyjacielem trafiają do domu węża w Hogwarcie, gdzie zaczyn...