Mijały tygodnie odkąd Erika przyjechała do domu Snape'a. Od tamtej pory nieustannie próbują opanować jej "drugą naturę". Dalej nie może uwierzyć, że potrafi zmieniać się w takie potężne zwierzę jak smok. Codziennie poświęcali większość dnia na różne techniki panowania nad smoczą duszą. Jednak napierw trzeba było ją nieco pobudzić. Dziewczyna musiała czuć wiele emocji, aby pojawiły się pierwsze objawy. Czasami ją to bolało fizycznie i psychicznie, ale zdawała sobie sprawę, że musi pojąć tą sztukę.
Severus był wymagającym nauczycielem. Wszystko musiało iść zgodnie z jego ideą, co czasami było upierdliwe i irytujące dla Eriki. Jednak umowa to umowa, obiecała sobie, że będzie żyła z nim w zgodzie dla dobra obojga.
Pewnego dnia podczas treningów była tak bardzo wściekła na swoich rodziców, że o tym nic nie wspominali, że zaczęła podczas przemiany przypominać już białego smoka z ostrymi pazurami i zębami. Eliksiru używali tylko w ostateczności i to była jedna z nich. Szybko wracała do siebie po wzięciu tego lekarstwa na szczęście. Sanpe postanowił także, aby wzięła kilka mniejszych fiolek i zawsze miała je ze sobą, gdyby przemiana zachodziła niespodziewanie i nie miała już innego wyjścia jak wzięcie eliksiru.
Po dość ciężkiej i nieprzespanej nocy obudziła się o świcie. Przetarła oczy słysząc jak burczy jej w brzuchu z głodu. Westchnęła przeciągając się i zeszła z łóżka. Sowa jeszcze spała, więc cicho wyszła z pokoju zmierzając po schodach w dół do kuchni. Usłyszała jakiś nieskojarzony głos w salonie. Zatrzymała się, aby nieco usłyszeć i nie zostać przyłapaną. Po chwili zdała sobie sprawę, że Snape rozmawiał z Dumbledore'em. Zaskoczona została na dłużej w ukryciu.
- Severusie, na pewno ona jest tutaj bezpieczna? - spytał dyrektor.
- Tak. Jej szkolenie idzie nieco powoli, ale w miarę szybko pojmuje nowe rzeczy - odpowiedział jej opiekun. Nie wiedziała czy skakać z radości, bo z jednej strony dostała od niego komplement, czy zdenerwować się, bo powiedział, że szkolenie jest powolne, mimo że mówił wcześniej co innego.
- To dobrze. Na pewno będzie chciał wykorzystać ten fakt o jej przygotowywaniach. Da się ją jakoś od tego uratować? - spytał brodaty Albus z wyraźną nutką zmartwienia w głosie.
- Nie jestem pewny. Nieunikniony jest fakt, że... - odpowiedział niedokańczając wypowiedzi profesor. Jakby coś zablokowało jego gardło przed mówieniem dalej. Erika niezbyt wiedziała o co chodzi i co chciał powiedzieć jej opiekun. Usłyszała niespokojne kroki, więc zaciekawiona wyjrzała nieco zza ściany. Albus chodził w kółko zastanawiając się nad czymś bardzo uparcie.
Nie w porę jej stawy w kolanie postanowiły wydać z siebie szczęk, jakby były zardzewiałe. Mężczyźni spojrzeli w jej kierunku a jej serce stanęło w miejscu ze strachu. Nie jest zbyt dobrym agentem, skoro została ponownie przyłapana na podsłuchiwaniu. Przygryzła wargę wychodząc z ukrycia. W ciszy udało jej się usłyszeć po chwili bicie jej oszalałego serca.
- ... Teraz już dużo nie uda nam się ukryć, profesorze Snape - zauważył po chwili dyrektor wzdychając ciężko. Gestem ręki zaprosił dziewczynę do środka salonu, co niepewnie uczyniła. Zerknęła na wyraźnie wściekłego nauczyciela eliksirów.
- Przepraszam, nie wiedziałam, że dyrektor przychodzi - bąknęła odwracając się do starca. Ten uśmiechnął się do niej w miarę pogodnie.
- W prawdzie nie miałaś o tym wiedzieć. Mieliśmy nadzieję, że obudzisz się później wyczerpana po treningach - odpowiedział Dumbledore. Jeszcze bardziej zestresowała się i poczuła zawroty głowy. Musiała się opanować inaczej zacznie się przemiana. Wzięła kilka głębszych oddechów i skupiła się oczyszczając rozum z niepotrzebnych emocji. Wróciła do siebie uspokojona i opanowana. Brodaty mężczyzna poczuł się jakby właśnie widział cud. Zaśmiał się cicho spoglądając na uczennice i na swojego nauczyciela.
- Nauki profesora Snape'a przynoszą zamierzany wynik jak widać - skomentowała Erika zerkając kątem oka na profesora.
- Najwyraźniej dobrze się rozumiecie z profesorem. To dobrze, bo kiedy dostałem list od twojego ojca obawiałem się, że plan nie wypali - zauważył starzec klepiąc dziewczynę po ramieniu. Uśmiechnęła się do niego ciepło po czym za jego radą usiadła na fotelu. Może to oznaczało, że chcą jej wspólnie wyjawić nieco rąbka tego całego zamieszania wokół niej. Przestała odczuwać głód zajęta całą zaistniałą sytuacją. Nagle atmosfera zmieniła się na bardziej poważną.
- Na pewno chcesz usłyszeć jakieś wyjaśnienia, prawda? Na razie nie można powiedzieć za wiele, ponieważ możesz mieć wielkie kłopoty. Czasami niewiedza jest lepsza niż wiedza - powiedział Dumbledore ostrożnie. Kiwnęła głową zgadzając się poznać odrobinę prawdy. - Twoja zdolność może być wykorzystana przez złych czarodziei, więc profesor zaczyna cię uczyć jak nad tym zapanować. To ważne. Oni mogą wykorzystać każdą twoją słabość, Eriko. Słuchaj profesora Snape'a, proszę - wyjaśnił jej powoli. Zakłopotana i skołowana musiała chwilę zabrać, aby przeanalizować zdobyte informację.
- Więc ci czarodzieje... Będą próbowali zdobyć moją umiejętność? - spytała bawiąc się palcami u dłoni. Albus kiwnął głową utwierdzając ją w swoich słowach. Jeśli mowa jest o czarnoksiężnikach, to będzie miała ogromne kłopoty jeśli na jaw wyjdzie jej zdolność.
- Więc nie możesz nikomu mówić o tym darze. Wiemy o tym tylko my, twoi rodzice i rodzice Draco. Nikomu więcej nie możesz o tym powiedzieć - dodał dyrektor. Oblizała usta szybko kiwając głową na zgodę.
- Draco o tym nie wie... Dobrze, nikomu nie powiem o tym - zgodziła się patrząc w mądre oczy siwego starca. Zbliżył się do niej z uśmiechem i wyciągnął z kieszeni szaty małą przekąskę dla niej. Włożył jej pudełeczko do dłoni.
- Mały prezent od dyrektora Hogwartu. Uciekaj szybko do pokoju i nie zapomnij zjeść tego, dobrze? - spytał głaskając jej rękę. Wtedy przypomniało jej się o porannym głodzie. Patrząc na niespodziankę wstała i uciekła z salonu na górę do swojego pokoju. Między profesorami zapanowała krótka cisza, aż do momentu w którym usłyszeli zamykanie drzwi na piętrze.
- Nie uważasz, że powinna znać całą prawdę o swojej przyszłości? Okłamałeś ją, Albusie. Jej los jest przesądzony odkąd jej rodzice są śmierciorzercami - syknął ciemnowłosy nauczyciel patrząc z urazą na brodacza. Dyrektor westchnął ciężko.
- Pozna wszystko w swoim czasie. Nie powiem jej przecież, że jej rodzice już dawno powierzyli ją Voldemortowi i kiedy on powstanie kazał ci przygotować dziewczynę do kontrolowania swojej zdolności - Dumbledore spojrzał głęboko w oczy Snape'a znajdując w nich iskierkę jakiś uczuć skrywanych głęboko pod jego surową osobowością. Czując na sobie przeszywający wzrok Albusa odwrócił się w bok.
- Wszystko? - spytał spokojniej ciemnowłosy.
- Wszystko - odpowiedział brodaty mężczyzny teleportując się z mieszkania Severusa zostawiając go samego w salonie, lecz nie tak samego w tym wielkim domu.
W domu Malfoy'ów nie wydawało się, aby coś się zmieniło. Ta sama zimna atmosfera i osobowości. Draco siedział samotnie w swoim bogatym pokoju myśląc o swojej przyjaciółce. Nie mógł nawet napisać do niej listu i wysłać go za pomocą swojej sowy, ponieważ ojciec zabronił mu tego robić.
Dni i tygodnie upływały mu jak wieczność, powoli i nieskończenie. Tak bardzo chciał z nią ponownie porozmawiać i dowiedzieć się jak sobie radzi u Snape'a, ale nie mógł. Pierwszy raz w życiu czuł się tak okropnie. Patrzył przez okno na ponury świat. Ponurą codzienność bez Eriki. Tęsknił tak bardzo i tak mocno jak za niczym innym w dotychczasowym życiu.
CZYTASZ
Opal w ogniu / Księga 1
FanficErika Racsess. Nic to nikomu nie mówi. Nie w świecie mugoli. Ta dziewczyna jest córką bogatej rodziny Racsess, zaprzyjaźnioną z Malfoy'ami i wieloma wpływowymi czarodziejami. Wraz ze swoim przyjacielem trafiają do domu węża w Hogwarcie, gdzie zaczyn...