Każdy dzień wydawał się tutaj dawać rodzinie Malfoy'ów pewnego rodzaju ulgę. Dzięki Erice ich dom odżył a oni czuli głęboką nadzieję na lepsze jutro. W końcu podpali Czarnemu Panu a mając obok siebie jego oddaną popleczniczkę mieli pewien immunitet.
Jej pokój mieścił się jak zawsze obok Draco. Pewnej nocy nie mogła zasnąć, więc postanowiła posiedzieć i z nudów pospisywać jakieś piosenki, jakie mogłaby potem zagrać na pianinie po całej walce.
Słyszała spokojny oddech Erna śpiącego tuż obok niej na biurku i pochukiwanie Thotha wpatrzonego w widok za oknem. Uśmiechnęła się lekko. Nigdy nie będzie sama kompletnie. Te dwa stworzenia zawsze są przy niej i nie chcą jej opuścić. Tak samo jak ona nie chce ich stracić. Szybko się przywiązała do nich.
Nagle jej myśli zeszły na inny tor. W części przepowiedni jaką znalazła w Departamencie jest mowa o dwóch ofiarach, jakie nie zdąży uratować. Nie myślała o zwierzętach, lecz o dwóch istotnych osobach w jej życiu. Draco i Severus. Co jeśli chodzi o ich dwójkę? Niepostrzeżenie wypuściła pióro z ręki jakby była sparaliżowana na moment. Przepowiednia mogła o nich mówić. Edgar powinien być bezpieczny skoro trzyma się z dala od nich. Co innego ta dwójka. Musi ich strzec jak oczka w głowie.
Nagle do jej uszu dobiegły dźwięki z pokoju obok. U Draco coś się działo. Brzmiało to jak jakieś mamrotanie, lub coś podobnego. Wyszła z pomieszczenia na korytarz, aby przejść do jego pokoju. Otworzyła drzwi i za pomocą różdżki oświetliła delikatnie jego sypialnie. Leżał na łóżku niespokojnie się przewracając z boku na bok. Wyglądało to jak atak nieprzyjemnych snów. Podeszła bliżej zamykając drzwi. Zgasiła światło z końca różdżki, ponieważ księżyc dobrze oświetlał otoczenie.
- Draco? Słyszysz mnie? - spytała cicho przyglądając się jego twarzy. Wyglądał jakby przeżywał horror. Z zamkniętych oczu leciała pojedyncza łza. Przycupła na jego łóżku gładząc rękę przyjaciela. Przez moment nie uspokajało go to. Otarła kciukiem łzy na policzku chłopaka.
Nagle otworzył oczy. Złapał mocno jej rękę i wciągnął ją boleśnie pod siebie. Przyłożył jej różdżke do gardła. Zaskoczona nie była w stanie nic zrobić. Wisząc tak nad nią dopiero po chwili zorientował się, że to ona.
- Erika? Dzięki Merlinowi... - odetchnął z ulgą opierając się na łokciach i spuszczając głowę obok jej szyi. Przyspieszony oddech blondyna smyrał jej ramię doprowadzając do chwilowego szaleństwa.
- Co to miało być, Draco? - spytała kiedy odłożył broń na szafkę nocną.
- Myślałem, że mnie opuścisz... Nie dałem rady cię ochronić tyle razy, aż wreszcie... Zawiodłem najbardziej. Tak bardzo cierpiałaś... Zanim odeszłaś - mruczał pociągając nosem w kompletnej rozsypce emocjonalnej. Uwolniła się spod chłopaka i mocno go przytuliła. Bez namysłu odwzajemnił gest.
- To tylko sen, Draco. Jestem tutaj, tak? Nic mi nie jest - uspokajała go głaszcząc jego sztywne plecy. Czuła się jak w niedźwiedzim uścisku. Przy nim była drobną ślizgonką.
- Przepraszam, przepraszam... - mamrotał w kółko jedno słowo chowając twarz w jej ramieniu.
- Głupi, za co przepraszasz? Nie zrobiłeś nigdy nic złego żeby przepraszać - westchnęła. Pierwszy raz widziała go w takim stanie. Dopiero teraz zrozumiała jak ciężko mu musi być.
- Za wszystko. Za tą noc z Parkinson, za bycie śmierciożercą, za opuszczenie cię... Jestem taki żałosny - mówił rozpłakany i załamany. Patrząc mu przez chwilę w oczy miała na uwadze to, że zawsze go to najbardziej uspokajało. Zaczęła powoli zbliżać się do niego. Chłopak nawet nie drgnął. Poprawiła jego niezdarne włosy odgarniając je z czoła, gdzie ucałowała go delikatnie.
CZYTASZ
Opal w ogniu / Księga 1
FanficErika Racsess. Nic to nikomu nie mówi. Nie w świecie mugoli. Ta dziewczyna jest córką bogatej rodziny Racsess, zaprzyjaźnioną z Malfoy'ami i wieloma wpływowymi czarodziejami. Wraz ze swoim przyjacielem trafiają do domu węża w Hogwarcie, gdzie zaczyn...