Będąc już w budynku zaczęli zbierać tylko te najważniejsze rzeczy. Erika zaczęła pomagać pakować eliksiry w gabinecie Snape'a, aby nie zostały tutaj. Wtedy jej opiekun poszedł na piętro spakować coś zapewne z tego pokoju do którego nie miała dostępu. Kiedy tak przeglądała szafki usłyszała okropne skrzeczenie jej sowy. Odwróciła się do niej lekko zirytowana i wtedy zobaczyła, że patrzy w okno strasznie się wiercąc w klatce. Podeszła bliżej niej, aby również spojrzeć w okno. Na początku nic nie zobaczyła, ale w pewnym momencie zobaczyła czarne dymy lecące w stronę domu.
Domyślała się kto to jest. Jacyś śmierciożercy. Nagle drzwi zostały wyważone a do mieszkania weszło dwóch znanych jej osobników. Antonin i Avery. Uniósła różdżke w obronie, lecz ten ostatni uprzedził ją rzucając na nią zaklęcie paraliżujące. Nie mogła się ruszyć, zobaczyła jedynie jak Avery zatrzymuje Severusa na piętrze, aby nie przeszkadzał Dołohowi.
Mężczyzna podszedł do niej bliżej bacznie obserwując całe jej ciało. Kiedy już przeanalizował ją od stóp do głów spojrzał w jej oczy. Aż iskrzało w nich od złości na niego. Zaśmiał się na ten widok.
- Nadal tak silna? Zastanawia mnie dlaczego chowasz taką buźke pod maską na misjach - powiedział zaczynając gładzić jej policzka dłonią. Wiedziała już po co przyszedł śmierciożerca. Nie ma żadnych wieści od ich pana, ani nie ma żadnego spotkania. Widziała to w jego oczach. Przyszedł po to, czego nie dała mu w Departamencie. Sparaliżowana nie miała pojęcia jak uchronić się przed nim teraz. Słyszała na piętrze odgłosy walki między Snape'em a Avery'm.
W mgnieniu oka zaczął zniżać się do dotykania jej szyi i ramion. Zbliżył się do niej stykając się ciałami. Odgarnął jej włosy za ucho do którego zaczął coś szeptać.
- Jeśli twój wielki opiekun nie uciszy się w tym momencie, Avery będzie zmuszony go zamknąć raz a dobrze jednym zaklęciem. Znasz je dobrze, Racsess... Zaklęcie uśmiercające - podpowiedział jej zjeżdżając dłońmi coraz niżej. Bawił się na jej plecach, udach i brzuchu jakby należały do niego i tylko do niego.
Złość rosła w niej coraz szybciej. Myślała tylko o jednym, aby go zabić kiedy tylko będzie miała okazję i o tym, aby Snape był cały na piętrze.
W tym samym momencie zaczął całować ją od czoła poprzez policzka i usta do szyi. Zatrzymał się na moment aby rozpiąć jej koszule przy której było dość sporo guzików. W tym czasie pieszczotał jej szyje pocałunkami.
Nawet nie zauważył kiedy na górze zrobiło się cicho a Snape zbiegł na dół i jednym machnięciem różdżki odczarował Erike.
- Guziki zatrzymały, co? - mruknęła cicho. Przestraszony czarodziej jej mową podniósł na nią wzrok czego od razu pożałował. Przecięła jego policzek różdżką z furią. Popchnęła go do tyłu tak, aby się przewrócił. Rzuciła na niego kilka czarów, które zdołał odbić. Zapatrzył się jednak na Snape'a oglądającego wszystko z boku.
- Sectum Sempra! - warknęła podkręcając dodatkowo zaklęcie, które trafiło w śmierciożerce, który zaczął krwawić. Patrzyła na niego z góry zimnym wzrokiem.
- Pomóż... Zlituj się, proszę... Racsess - mówił konając z bólu i wykrwawienia. Nie drgnęła, aby go odczarować. Patrzyła na niego i na tafle krwi powiększającą się wokół niego z każdą chwilą.
- Myślisz, że możesz tak po prostu dotykać jakiejś dziewczyny bez obaw? Będę musiała cię zaskoczyć, bo nie jestem pierwszą lepszą lafiryndą - syknęła zła odchodząc od niego. Wtedy z góry zbiegł zdezorientowany Avery, lecz na widok umierającego Antonina szybko uciekł z domu.

CZYTASZ
Opal w ogniu / Księga 1
FanfictionErika Racsess. Nic to nikomu nie mówi. Nie w świecie mugoli. Ta dziewczyna jest córką bogatej rodziny Racsess, zaprzyjaźnioną z Malfoy'ami i wieloma wpływowymi czarodziejami. Wraz ze swoim przyjacielem trafiają do domu węża w Hogwarcie, gdzie zaczyn...