28 Pierwsza Misja

330 17 0
                                    

Wakacje mijały szybko przez rutynę, jaką odgrywała codziennie. Zawsze przebywała w pobliżu Draco, który starał podnosić ją na duchu i co jakiś czas powodować na jej twarzy uśmiech. Narcyza urządzała pogawędki z jasnowłosą na przeróżne tematy zaś Lucjusz co jakiś czas uczył jej na temat inicjacji jaka ją czeka już jutro.

Malfoy'owie zostali zaproszeni na mecz przez samego ministra i to obok niego będą przebywać. Ubrała się stosownie do sytuacji i wszyscy razem przeteleportowali się na miejsce zawodów. Było tam pełno ludzi. Łatwo można było się zgubić, co nie okazało się niczym trudnym dla Eriki, lecz ostatecznie trzymała się w zasięgu wzroku Draco, więc mogła na niego liczyć. Wreszcie chłopak złapał ją za rękę i ciągnął przez tłum na swoje zajęte miejsca.

Po drodze spotkali niespodziewanie Harry'ego i jego przyjaciół wraz z panem Weasley'em. Dziewczyna nagle spanikowała zdając sobie sprawę z czegoś. Doszła potem do Lucjusza szybko.

             - Oni tutaj też są? Więc kiedy... - nie dokończyła martwiąc się, że ktoś usłyszy ją mimo zciszonego głosu. Malfoy spojrzał na nią kiwając powoli głową.

No tak, dlatego w ogóle jest ta misja. Gdyby nie było tutaj Potter'a nie miałoby to sensu. Dopiero teraz doszło do niej jak trudne to zadanie jest.

Zajęli wyznaczone miejsca i powitali przeciwników dzisiejszej gry oklaskami. Uwagę Eriki przyłapał zawodnik w czerwonej szacie. Wiktor Krum. Draco wyraźnie lubił z jakiegoś powodu jego postać. Kiedy go o to spytała odpowiedział, że pochodzi ze szkoły w której praktykują czarną magię i jest bardzo silny. Istnieje w ogóle szkoła do której dopuścili uczenie czarnej magii? Zdziwiła się tym faktem, po czym skupiła się na meczu, a raczej próbowała. Martwiła się dzisiejszą misją.

Po udanym meczu udała się z Malfoy'ami na zewnątrz. Narcyza wraz z Draco teleportowali się do swojego domu, aby spakować się do Hogwartu a Erika została tutaj z Lucjuszem. Poprawiła na sobie czarny płaszcz sięgający do kolan z wysokim kołnierzem i pasem w talii, zapiananymi rękawami i srebrnymi guziakmi.

Odeszli od zbiorowiska czarodziei czekając na znak do wkorczenia. To była jej misja i ona miała poprowadzić akcję. Założyła kaptur na głowę i jednym ruchem dłoni wyczarowała na twarzy czarną maskę. Uniosła różdżę w niebo, której koniec zabłysnął zielonym światłem. Zaczęło się.

Śmierciożercy ruszyli na niewinnych ludzi niszcząc ich namioty i zabijając ich. Szła na przodzie zasłaniając się przed każdym czarem, jaki został w nią wymierzony. Szukała w chaosie Lucjusza, jednak nie było to możliwe, ponieważ miał on na twarzy swoją maskę. Przemieniła się w smoka siejąc kompletne spustoszenie na obozie i podpalając wszystko i wszystkich na swojej drodzę. Skutecznie robiła uniki przed zaklęciami a niektóre odbijały się od niej, ponieważ nie były w stanie przebić jej pancernych łusek. 

                 - Tyle wystarczy! - po godzinie niszczenia usłyszała jak ktoś ją woła na dół. Wylądowała obok śmierciożercy, którego imienia jeszcze nie znała, zmieniając się w człowieka. Wyprostowała się zerkając na niego spod czoła.

                 - Wyczaruj ze mną Mroczny Znak - powiedział po chwili unosząc dłoń z różdżką w stronę ciemnego nieba. Zrobiła to chwilę zastanawiając się nad swoją sprzeczną naturą.

Nie chciała tego robić, lecz przypomniała sobię dla kogo to robi. Jest szpiegiem i służy dyrektorowi Hogwartu. Aby dalej to robić musi posuwać się do najohydniejszych zbrodni, aby zyskać zaufanie w szeregach wroga. Wyczarowała wspólnie ze śmierciożercą Mroczny Znak na niebie i szybko uciekli z miejsca zbrodni przeczuwając kłopoty teleportując się w kompletnie inne miejsce bardziej bezpieczne.

Opal w ogniu / Księga 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz