81 Grób Albusa

239 15 1
                                    

Siedziała przy biurku trzymając w dłoni pióro. To samo jakie interesowało ją kiedy przyszła do Albusa. Nie tknęła go wtedy, bo została przyłapana przez dyrektora. Teraz to stanowisko należy do Severusa a ten gabinet nie jest już taki sam jak kiedyś.

Tak, wróciła wcześniej do szkoły. Nie chciała już dłużej tam być. Snape oczywiście wiedział o całym incydencie z listów od matki Dracona. Stał teraz przy oknie patrząc na ponurą aurę panującą nad szkołą.

             - Muszę do niego iść - powiedziała nagle odkładając pióro. Dyrektor odwrócił się do niej przodem. Wstała z krzesła zaciskając mocno dłonie.

             - To zbyt niebezpieczne - odpowiedział smętnie.

             - Co może być bardziej niebezpieczne niż to, co właśnie robimy? - spytała zirytowana. Musiała tam się udać. Tylko to da jej teraz odrobinę spokoju.

             - Czarny Pan może cię tam znaleźć. Jeśli nie zdążysz i Czarny Pan zobaczy cię przy jego grobie samą na pewno może się mu to wydawać podejrzane. Będziesz miała kłopoty, jeśli cię zobaczy - upomniał ją z surowym spojrzeniem. Położyła dłonie po bokach niczym rozzłoszczona gospodyni.

              - Wie pan, że nie zamierzam z tego zrezygnować? Muszę to zrobić - odpowiedziała prychając.

             - Wiem, dlatego mnie to niepokoi. Biorę za ciebie odpowiedzialność, więc jeśli ciebie złapie ja też zostanę w to wciągnięty - nauczyciel wrócił wzrokiem do witrażowego okna obok. Erika podeszła do ów okna zerkając za nie.

             - Nie przyłapie mnie. Obiecuję - odpowiedziała pewna swoich słów. W zamyśleniu wpatrywała się w kolorowe niebo od wielobarwnych szkiełek.

             - ... Ostatnio spędzasz coraz mniej czasu z Draconem - zauważył profesor. Westchnęła cicho. Czuła jak jej serce na ułamek sekundy bije szybciej. Ale było już za późno. Jej serce zgniło. Musiało jej się wydawać, że bije.

             - Tak będzie lepiej dla wszystkich. Im głębiej on w to brnie tym bardziej ogarnia go ta sama pustka co mnie. Obiecałam sobie, że nie pozwolę mu cierpieć - odpowiedziała opierając się na chwilę o ścianę. Snape spojrzał na nią a ona na niego. Nauczycielowi wydawało się to tak dziwnie znajome. No tak. On też był na jej miejscu. Też starał się unikać przyjaciółki dla jej dobra po pewnym czasie.

             - Uważaj na siebie w czasie drogi - powiedział odchodząc od okna. Usiadł przy biurku pisząc coś na pergaminie. Podążyła za nim zmęczonym wzrokiem. Nie zatrzymywał jej ani chwili dłużej.

             - Dziękuję za eliksir. Moja noga szybko wyzdrowiała, ale... Czy nie był to wywar zakazany? - spytała przed teleportacją. Dyrektor przestał skrobać coś na pergaminie podnosząc delikatnie wzrok.

             - Ważne, że zadziałał - odpowiedział bezuczuciowo. Bez zbędnych pytań i pożegnania po prostu zniknęła z pokoju. Dyrektor został sam. Może jednak niekoniecznie sam?

Zaraz po zniknięciu ślizgonki w gabinecie zawitał Lucjusz. Czekał, aż dziewczyna przeteleportuje się, aby porozmawiać ze swoim kolegą z ławki szkolnej. Snape zerknął na niego niechętnie.

             - Nie powiedziałeś jej - powiedział jasnowłosy siadając na miejscu Eriki. Wydawał się być zdenerwowany.

             - Bo nie kazałeś mi mówić o eliksirze zakupionym dla niej specjalnie przez ciebie na czarnym rynku - odpowiedział nauczyciel.

             - Dobrze wiesz, że nie chodzi o to - wycedził przez zęby Malfoy patrząc jadowitym wzrokiem na Severusa. Ten nawet nie reagował na to. Ignorancja Snape'a doprowadzała Lucjusza do białej gorączki, jednak trzymał nerwy na krótkiej smyczy.

Opal w ogniu / Księga 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz