57 Zmiana Dracona

227 15 1
                                    

Zaczęła pakować się do szkoły. Wakacje zlecialy jej jak mrugnięcie oka, lecz w tym roku nie chciała wracać. Wiedziała co ją czeka w Hogwarcie. Ta misja. Tym razem do szkoły wybiera się nie razem ze Snape'em a z Draco. Tak postanowili jego rodzice a ona sprzeciwiać się im nie będzie. Podobno mieli też coś załatwić na ulicy Pokątnej.

Pożegnała się z profesorem i przeniosła się na ulicę, gdzie miała spotkać się z rodziną Malfoy'ów. Szybko ich wypatrzyła i dołączyła do nich. Dalej w umyśle miała obraz Przysięgi Wieczystej. Od pewnego czasu tylko o tym mogła myśleć i o Draco. Kiedy go zobaczyła jej serce niemal chciało się wyrwać z jej piersi i przytulić go, lecz nie mogła. Nie przy ludziach i nie przy innych śmierciożercach.

Ruszyli do sklepu Borginn'a. Nie była w nim ani razu. Był to stary i zakurzony sklep z różnymi rzeczami. Szła za rodziną Malfoy'ów rozglądając się dookoła. Weszli do części sklepu, gdzie tylko sprzedawca miał prawo wejść. Wtedy spotkała tam innych śmierciożerców w tym Bellatriks.

             - Szafka zniknięc, Draco. Wspaniała rzecz do teleportowania nas do szkoły, bo tam znajduje się druga. Musisz ją tylko odnaleźć - mruknęła z uśmiechem ciemnowłosa czarowdzica.

             - Nie ciesz się tak. Możliwe, że szafka zniknięć nie działa wtedy trzeba będzie odwołać ten rodzaj przeniesienia. Potrzebny nam pewny czynnik - skomentowała oschłym głosem przyjaciółka Draco. Wszyscy spojrzeli na nią intensywnie.

             - "Pewny czynnik"? - zacytował zaskoczony Lucjusz. Erika spojrzała na szafę podchodząc do niej.

             - Pewny czynnik zapewni powodzenie misji a co idzie za tym, zadowolenie naszego Pana - wyjaśniła szybko. Malfoy'owie potrzebowali pewności co do wypełnienia zadania. Jedną już zepsuli, nie chcą myśleć co by było gdyby kolejna im się nie powiodła.

             - Zrobimy kilka testów jak już Draco znajdzie drugą w Hogwarcie i już! Cukiereczku, nie wtrącaj się do tych rzeczy. Pamiętasz? Nie leć za wysoko bo sparzysz się słońcem - syknęła Bella robiąc krok do ślizgonki.

             - Niech słońce spróbuje mnie zabić. Wtedy ja zabiję je podwójnie - warknęła podczas kiedy ciemnowłosa kobieta zaczęła wyjmować różdżke aby zaatakować ją. Tym razem jednak powstrzymała je Narcyza wchodząc między nie.

             - Szafka Zniknięć wystarczy - powiedziała rozdzielając Erike z Bellatriks. Porozmawiali jeszcze chwilę z pozostałymi śmierciożercami po czym opuścili sklep kierując się na peron.

Draco nie patrzył na nią w dalszym ciągu. Gryzło go sumienie od tego wszystkiego co się stało. W pewnym momencie znalazła się koło niego po czym szturchnęła go w ramię.

             - Co z Edgarem? Wie o wszystkim? - spytała szeptem po zauważeniu w tłumie ów osobnika. Malfoy zerknął na niego.

             - Nie wie o niczym. Nie popiera też nas - powiedział cicho dochodząc do wejścia pociągu. Na ich nieszczęście Brown zauważył ich i dogonił swoich przyjaciół.

             - Kupe lat! Nie zauważyliście mnie czy co? - zaśmiał się okularnik obejmując przyjaciół ramionami.

Nagle jednak blondyn skręcił do innego wagonu, gdzie ktoś na niego czekał. Erika zauważyła między ślizgonami Pansy. Wsiadł do przedziału, gdzie owa dziewczyna siedziała wraz z ciemnoskórym chłopakiem. Draco ostatni raz na moment zetknął na Erike po czym zamknął drzwi.

              - ... Co mu jest? Od kiedy trzyma z Parkinson? - bąknęła dalej patrząc na miejsce gdzie zniknął chłopak.

              - Może podrzuciła mu eliksir miłosny? Albo... Nie wiem, ale idziemy siąść do przedziału innego? Tutaj nie ma miejsca już - zaproponował pchając ją lekko do innego wagonu. Niechętnie wyszli z wagonu Draco znajdując się w przedziale obok Harry'ego i jego przyjaciół.

Na początku gryfoni nie zauważyli ich przybycia, lecz Erika i tak była zdenerwowana. Dalej pamiętała potyczke z Harry'm w Departamencie i bała się, że mógł ją w jakiś sposób poznać. Kiedy jednak ją gryfoni zobaczyli zaczęli szeptać między sobą, co nie umknęło jej uwadze.

Może widzieli ją gdzieś? Albo zauważyli jak zmierzała do sklepu na Pokątnej? Nie wiedziała, ale nadzieja na zaśnięcie w przedziale wyparowała tak szybko jak się pojawiła. Ze stresu na pewno nie da rady się wyspać.

              - Jak myślisz, co odbiło Draco? Dręczy mnie to... Zachował się tak oschle dla nas i nawet się nie pożegnał - powiedział Edgar zbliżając się do zamyślonej przyjaciółki. Przesiadł się obok niej patrząc na nią intensywnie. Zerknęła na niego wzdychając.

             - Nie mam pojęcia, ale trzeba z nim potem porozmawiać na ten temat - odparła ziewając przeciągle. Jednak była strasznie spięta. Nawet Brown to zauważył i postanowił coś z tym zrobić. Przełożył swoją rękę przez jej kark opierając się o siedzenie. Zasłonił rolety, aby wzrok gryfonów nie docierał do ich kabiny po czym spojrzał na nią z uśmiechem.

             - Spróbuj zasnąć, albo przynajmniej odpocząć. Wyglądasz na bardzo zmęczoną - powiedział na co zrezygnowana została przy nim nie mając sił, aby odepchnąć się od niego. Zamknęła na moment oczy, ale wiedziała, że i tak nie zyska spokoju.

Kiedy już myślała, że może się jej uda przed sobą miała widok Wieczystej Przysięgi Severusa. Znowu niespokojna poruszyła się, aby bardziej się wtulić w przyjaciela.

          - Edgar? Dobrze, że jesteś takim przyjacielem. W sensie... Wiesz kiedy druga osoba cię potrzebuje i w ogóle. Jestem ci za to wdzięczna - mruknęła starając się oczyścić rozum od niepotrzebnych myśli, które nękały ją przez ostatnie dni. Chłopak pogłaskał jej ramię z cichym śmiechem.

            - Do usług, moja droga - odpowiedział po czym postanowili zakończyć rozmowę i razem trochę się odstresować przed dojazdem do szkoły. Mimo wszystko najpierw i tak zasnął Brown przy którym dalej trwała Erika. Za nic nie mogła odgonić myśli od Snape'a i Draco.

Odgarnęła włosy z twarzy, lecz w tym samym momencie usłyszała głośne pukanie do drzwi. Wzdrygnęła się odczepiając się od Edgara. Otworzyła je i zobaczyła w nich Pansy.

             - Czego chcesz? - spytała niezbyt chętna do kłótni ze ślizgonką. Po jej paskudnym uśmiechu domyślała się, że właśnie tego chciała.

              - Zazdrosna o niego? Mam coś dla ciebie, złociutka. Żeby ci szczęka nie opadła na ten widok - prychnęła ciemnowłosa podając ją fiolke z kilkoma kroplami. Wyglądały one jak woda lub coś w tym stylu.

               - Pansy, czyżbyś przyszła mi się pochwalić, że zdobyłaś kilka kropel wody z której Draco się mył? Czuję się na prawdę zazdrosna, chyba zaraz oszaleje - udała zaskoczoną i niemal złą z tego powodu na co Pansy zaśmiała się głośno. Erika obawiała się, że jej skrzekot zdolny będzie obudzić Edgara.

              - Coś lepszego! W sumie co ci będę mówić. Sama zobaczysz z tych łez jaki Draco jest w stosunku do ciebie i mnie - odpowiedziała wychodząc z jej przedziału. Wszyscy w wagonie patrzyli na Erike z zaciekawieniem.

Wywróciła oczami zamykając wejście. Usiadła obok śpiącego na szczęście przyjaciela przyglądając się łzą. Jak ma niby to odczytać? Musiałaby przedostać się do myślodsiewni w gabinecie dyrektora. Prawdopodobnie Parkinson stwierdziła, że skoro często bywała w jego gabinecie na pewno nie będzie dla niej problemem aby pójść także w tej sprawie.

Schowała zdobycz od Pansy do kieszeni i zerknęła w okno. Ciekawość ją pochłaniała. Może to jedna z odpowiedzi dlaczego Draco tak dziwnie się zachowuje?

Opal w ogniu / Księga 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz