Dobiegał czas wykorzystania eliksiru wielosokowego. Siedziała w gabinecie Snape'a z porcją nalaną do kubka. Westchnęła i wypiła ochydny w smaku eliksir. Powoli zaczęła zmieniać się na oczach swojego nauczyciela i Erno, który znowu będzie jej potrzebny w Ministerstwie. Po kilku chwilach była kropka w kropkę podobna do znienawidzonej nauczycielki z Ministerstwa.
- To nie mój świat, ten róż na sobie mnie dobija - skomentowała podchodząc do kominka i szykując się do teleportacji. Zmieniła swoje plany i postanowiła przenieść się tam bez użycia kominka. Mogła przenieść się w bardziej dogodne miejsce bliżej położone jej celu. Ostatni raz zerknęła na swojego wychowawcę i zniknęła z jego oczu.
Teraz była zdana tylko na siebie i swojego niewidzialnego pupila, który nieustannie siedział jej na ramieniu. Pojawiając się w ciemnym korytarzu nie wzbudziła większego rozgłosu, ponieważ nikt tego nie widział. Z uśmiechem na ustach i sztucznym wyrazem twarzy szła do windy w której jak to zazwyczaj znajdowało się dużo osób. Wsiadła do środka oczekując swojego przystanka.
- A pani nie powinna być w Hogwarcie teraz? - spytał jakiś nieznany jej pracownik. Zerknęła na niego z szerokim uśmiechem. Przed tą misją trenowała w ukryciu śmiech kobiety przez co teraz mogła wykazać się swoimi zdolnościami.
- Mam pewną sprawę do załatwienia tutaj, słodziutki - odpowiedziała ze śmiechem. Zapanowała cisza a winda stanęła na miejscu, gdzie powinna wysiadać co też zrobiła.
Odetchnęła z ulgą wysiadając od ludzi. Ruszyła przed siebie rozglądając się dyskretnie czy ktoś tutaj jest. Ku jej zdziwieniu usłyszała głos Lucjusza. Spięła się i przyspieszyła kroku, aby jak najszybciej ominąć mężczyznę, który by jej nie zauważył.
Skręciła w prawo i już była przy wyjściu do ogromnego pomieszczenia z tysiącami kul w których były różne przepowiednie. Patrząc na nie pomyślała, że jest to niemożliwe, aby odnaleźć tą właściwą. Pomyślała, że skoro pozostała część przepowiedni jest jej znana to może podpowiedź znajduje się gdzieś w niej. Zaczęła zastanawiać się nad różnymi opcjami. Ilość wersów, zwrotek. Może ich suma oznacza numer przepowiedni? Zaczęła liczyć po czym wyszło jej czterdzieści osiem bez liczenia refrenów. Powędrowała do tego rzędu i zaczęła szukać odpowoedniej kuli.
Słyszała szepty zbliżające się do niej kiedy sprawdzała następne kule, aż wreszcie stały się na tyle głośne, że wypełniały jej wszystkie myśli. Chwyciła duża kule na którą patrzyła i zbliżyła ją do siebie przyglądając się jej wnętrzu.
"Zginie czterech w obronie jej. Od szponów śmierci dwóch wyrwać zdoła. W pokonaniu wroga przyczyni się a jej myśli odzyskane na zawsze będą."
Te słowa wbiły się w nią jak sztylet nasączone jadem. Musiała je zapamiętać, ponieważ nie wyniesie kuli ze sobą. Powtórzyła słowa jeszcze kilka razy po czym odłożyła przepowiednie na swoje miejsce.
Odwróciła się i ujrzała coś niezwykle dziwnego. Jakby kurz wznosił się nad ziemię pod wpływem wiatru i zaczął powoli zbliżać się do niej. Gwałtownie przyspieszył przyjmując kształt Voldemorta. Obleciały ją ciarki. Przez moment poczuła jakby była tutaj wbrew woli jej pana, więc mógł to być faktycznie on. Wyciągnął do niej swoją okropną rękę z przerażającym szeptem. Wyciągnęła różdżke mierząc w postać, która zniknęła rozsypując się tuż przed nią. Pisnęła cicho sparaliżowana strachem.
Kiedy wreszcie przestała odczuwać skutki strachu uciekła z Departamentu teleportując się do gabinetu Snape'a skąd zaczęła. Nie mogła dłużej zostać w Ministerstwie, ponieważ również eliksir przestawał działać. Kiedy tylko zobaczyła profesora wyrecytowała mu słowa przepowiedni zanim kompletnie by jej wyleciało to z głowy. Ze strachu mogła to zapomnieć, więc wolała od razu mu powiedzieć. Zapisała to na wszelki wypadek na kawałku pergaminu i dopiero wtedy usiadła chcąc się uspokoić.
CZYTASZ
Opal w ogniu / Księga 1
ФанфикErika Racsess. Nic to nikomu nie mówi. Nie w świecie mugoli. Ta dziewczyna jest córką bogatej rodziny Racsess, zaprzyjaźnioną z Malfoy'ami i wieloma wpływowymi czarodziejami. Wraz ze swoim przyjacielem trafiają do domu węża w Hogwarcie, gdzie zaczyn...