77 Czarne Płomienie

222 12 0
                                    

Wreszcie wróciła do szkoły. Tak bardzo odmienionej i mrocznej szkoły, gdzie nic już nie było takie same. Zgodnie ze słowami Snape'a wstąpiła na miejsce prefekta naczelnego a sam Severus stał się dyrektorem Hogwartu. Śmierciożercy zaczynali uczyć i karać uczniów za wykroczenia. Obowiązkiem jej i Snape'a była ich ochrona przed karą, lecz nie było to tak proste jak brzmiało. To ona, zamiast Severusa, chodziła po korytarzach sprawdzając spokój. Mogła się przez to poczuć jak prawdziwa dyrektorka tej placówki.

Do szkoły zawitał także Draco. Nie miał zbyt wielu kolegów, praktycznie trzymał się tylko z Eriką i Blaise'em. Słyszała jak za jego plecami ludzie szeptają o nim okropne rzeczy. Domyślała się także, że o niej krążą jeszcze gorsze plotki.

Pewnego razu przebywała w bibliotece szukając jakiegoś hasła, które pomogło by jej w dalszym szukaniu hokruksów. Potem miała wrócić do swojego pokoju prefektów. Mieszkała w nim sama. Nie było już innych prefektów, była tylko ona. Miała dla siebie cały salon, sypialnie i łazienkę w barwach Slytherinu. Samotność otaczała ją na każdym kroku a jedynym światłem w tunelu był Erno, Thoth wraz z Draco i Severusem. Cztery postacie jakie dawały jej przyszłość.

Zmierzając do jednego z wielu wolnych stolików w bibliotece miała w dłoniach wiele ksiąg a kilka pozostałych lewitowało posłusznie za nią, ponieważ nie dała rady ich już unieść. Położyła je wszystkie na stoliku wzdychając. Musiała je przejrzeć i zapisać informację a potem je zataić przed innymi. Usiadła na krześle zaczynając od pierwszej lepszej. W pewnym momencie ktoś pojawił się przed nią zasłaniając książkę ręką.

             - Nie można karać ucznia bez większego powodu - mruknęła przewidując, że to jeden z bliźniaków śmierciożerców spytać ją w imieniu dyrektora o wymierzenie kary dla zapewne jakiegoś gryfona.

             - Mam ochotę dostać jakąś godzinę dodatkową po lekcjach na której mógłbym z tobą wreszcie porozmawiać - poznała ten głos. Podniosła głowę z wielkimi oczami. Przed nią siedział Neville z uśmiechem na ustach. Szybko wstała rozglądając się. Nikogo nie było. Wciągnęła gryfona między dwa regały przyciskając go do jednego z nich.

             - Co ty sobie wyobrażasz? - syknęła bardzo spanikowana. Gdyby jakiś śmierciożerca zobaczył ją siedzącą z nim to na pewno nie byłoby to nic przyjemnego. Nie utrzymuje kontaktów z uczniami, jest tutaj tylko jako prefekt, przedstawiciel dyrektora.

             - Nie mogę znieść twojego widoku. Wyglądasz okropnie, wiesz? Poza tym denerwują mnie te plotki o tobie... Dalej w ciebie wierzę. Nie mogłaś tak po prostu do nich dołączyć - mówił szeptem zabierając jej dłonie z jego kołnierza koszuli. Oddychała szybko. Aż się w niej gotowało.

              - Przestańcie we mnie wierzyć. Znienawidźcie mnie wszyscy i tyle! Wierzysz w tą osobę, która stała i nic nie robiła kiedy zabijano Albusa czy Cedric'a? Wierzysz w tą osobę, która zabijała wielu zdrajców Czarnego Pana? - wysyczała szeptem. Miała ochotę uderzyć gryfona za głupotę, ale także podziwiać go za jego wielkie oddanie i przyjaźń.

             - Bez powodu byś tego nie robiła. Słyszałem o twoich rodzicach. Byli szpiegami Albusa, więc może ty też taka jesteś. Nie wierzę, że mogłaś do nich dołączyć po zabiciu ci rodziny - powiedział, po czym powoli zaczęła rozluźniać palce na jego koszuli, aż wreszcie puściła go patrząc w bok.

             - Moi rodzice byli inni. Ja służę prawdziwie Voldemortowi i nie mam zamiaru się tego wypierać. Dawna Erika zniknęła na zawsze, musisz się z tym pogodzić - odparła zimnym tonem. Nie mogła mu pozwolić wierzyć w prawdę. To oznaczałoby zgubę dla wszystkich.

Opal w ogniu / Księga 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz