75 Belegeza Blackwood

219 11 1
                                    

Zbliżało się spotkanie z Czarnym Panem. Dobrze wiedziała kogo jeszcze spotka. Bellatriks i Snape'a. Na nieszczęście mieszkańców dworu to właśnie kobieta pierwsza zjawiła się na spotkanie. Od razu gdy zobaczyła Erike czyszczącą stół podeszła do niej.

             - Uwijaj się, szmaciuro. Nasz pan zaraz się zjawi - prychnęła uderzając ją ramieniem. Erika machnięciem różdżki sprawiła, że morka szmata skierowała się na kobietę ochlapując ją całą.

             - Nie bądź zła. Kazałaś mi się pospieszyć z myciem brudu - odpowiedziała z uśmiechem. Nie zdawała sobie sprawy jak śmieszne były dla niej te potyczki z Bellą. Ciemnowłosa dobrze wiedziała, że nie może zabić akurat Eriki, lecz mimo to z nią walczyła.

             - Ty podmiocie świata! - warknęła więźniarka rzucając urok na dziewczynę. Ta sprawnie go odbiła atakując kobietę. Rozpoczęła się walka. Do salonu wbiegli mieszkańcy domu.

             - Przestańcie! Przestańcie, nasz pan zaraz będzie! - krzyczała Narcyza a Draco podbiegł do Eriki rozdzielając czarownice od siebie. Lucjusz zjawił się tuż obok Bellatriks upominając ją, że jeśliby zobaczył to ich pan zabiłby ją. Uspokoiła się szybko dalej mierząc się wzrokiem.

             - Jesteś cała? - spytał Draco. Zerknęła na niego kątem oka i na Belle.

             - Oczywiście, że tak. Jestem silniejsza niż ona, więc nic mi nie grozi - odpowiedziała chłodnym tonem. Młody Malfoy wiedział dlaczego. Ich relację mogą być w niebezpieczeństwie, jeśli zobaczą to inni śmierciożercy a zwłaszcza Voldemort. Akurat wtedy zjawił się a z nim kilku innych podwładnych. Wszystko było już gotowe. Za chwilę powinni przybyć inni.

             - Eriko, nie powinnaś być u Severusa? - spytał nagle Czarny Pan. Usiadła kilka miejsc dalej od czarnoksiężnika.

             - Byłam u niego przez cały lipiec, potem postanowiłam spędzić tutaj resztę wakacji - odpowiedziała spokojnie. Malfoy'owie siedli gdzie indziej, jakby jakaś siła nie pozwalała siąść bliżej towarzystwa.

             - Chodź. Usiądź bliżej. Chcę cię mieć obok siebie - powiedział Czarny Pan wyciągając w jej stronę białą rękę. Uśmiechnęła się, aby zamaskować strach. Wstała ze swojego miejsca i powędrowała obok prawicy swojego pana.

             - Dziękuję, panie. To przyjemność - lekko się ukłoniła rozglądając się po pomieszczeniu. Przybywało coraz więcej śmierciożerców, lecz nie było tutaj jeszcze Snape'a. Wtedy usłyszała czyjś jęk na końcu długiego stołu.

Dopiero teraz zauważyła tam zwisającą w powietrzu kobietę. Ta kobieta uczyła jej mugoloznawstwa w Hogwarcie. Domyślała się za co tutaj jest. Zrobiło jej się aż gorąco w środku. Mogła to przewidzieć i jakiś pomóc nauczycielce wcześniej. Teraz już nic nie zrobi, za dużo świadków.

Sala wypełniała się, aż zostało już tylko miejsce wolne dla jednej osoby, jakiej dalej jej brakowało. Snape. Akurat kiedy o nim pomyślała usłyszała kroki na schodach. Przybył. Usiadł na przeciwko niej przy lewicy Voldemorta.

Omawiany był atak na Potter'a. Snape podawał fałszywe dane jak zdążyła zauważyć, lecz inny śmierciożerca zaczął się z nim wykłócać.

             - Nie uważasz, że skoro Snape jest ceniony przez naszego pana to nie może kłamać? Jaki byłby jego powód? Napewno nie obrona chłopaka, ponieważ nikt z tutaj zgromadzonych chciałby kiedykolwiek to robić - zwróciła uwagę nieznanemu jej śmierciożercowi. Towarzystwo opanowało się a Severus mógł dalej tłumaczyć swoje informację. Mieli plan. Zaskoczyć Zakon strzeżący Potter'a nad mugolskim miastem i zabrać go do Voldemorta.

Opal w ogniu / Księga 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz